NA ANTENIE: Rozmowy po zachodzie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Książka na lato. „Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę”

Publikacja: 19.08.2022 g.16:32  Aktualizacja: 19.08.2022 g.16:35 Sandra Soluk
Poznań
„W górach jest wszystko co kocham” – powie niejeden zapalony turysta słowami poety Jerzego Harasymowicza. Bezkresne przestrzenie, potęga natury, bliskość Ziemi i... historia. To właśnie na tę ostatnią dziedzinę stara się zwrócić naszą uwagę autor książki „Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę”, Adrian Markowski. By trekking z doświadczenia fizycznego i duchowego stał się również mentalnym.
„Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę” - PRÓSZYŃSKI MEDIA
Fot. PRÓSZYŃSKI MEDIA

Książkę podzielono na dziewięć zwięzłych rozdziałów. Żadnego problemu nie nastręczy przeczytanie jej od deski do deski podczas długiej drogi w Bieszczady. A skoro sam autor jest poetą, to i opowieść zaczyna od przedstawienia sylwetki wspomnianego już Harasymowicza. Pomnik poświęcony kontrowersyjnej postaci odnaleźć można na Przełęczy Wyżnej, a jego duch unosi się zapewne nad każdą górą. Zgodnie ze swoim życzeniem, zawartym w wierszu „Miłość w górach”, prochy mężczyzny zostały rozsypane przez jego żonę nad zabarwionymi jesienią połoninami we wrześniu 1999 roku. Kariera twórcy, który zainspirował nurt piosenki poetyckiej, który latami interesował się tragicznym losem zamieszkujących Bieszczady grup etnicznych, rozbiła się jednak ostatecznie o niezrozumiały romans z socrealizmem, krytykę opozycji i serię peanów na cześć Lenina.

Pierwszy wątek urywa się, choć mnie zdążyły już zainteresować losy zakochanego w górach Harasymowicza. „Jeśli chcecie wiedzieć więcej, musicie doczytać sami” – zwraca się do czytelników Adrian Markowski po raz pierwszy, ale nie ostatni, muskając jedynie kolejne tematy. Pokazuje nam tylko miejsca, z których wybijają źródła, ale po głębię odsyła do innych książek czy publikacji, co czyni to wydawnictwo bardziej zbiorem historyjek lub refleksji, niż prawdziwą encyklopedią zapowiadaną w tytule.

Niemniej wędrujemy dalej, niesieni poetyckim językiem Markowskiego, zanurzeni w Krainie Łagodności. Dzięki autorowi mamy okazję chociażby obnażyć stan swojej niewiedzy na temat czytania ikon znajdujących się między innymi w Muzeum Historycznym w Sanoku. Kto zechce kopać, odkryje bogactwo symboliki, które ukryte jest przed oczami laika. Terra felix, jak kiedyś nazywano wyludnione dziś góry, była niegdyś bowiem tyglem kulturowym. Obok siebie, w zgodzie dodajmy, żyło sporo grup etnicznych, które z nieznanych przyczyn zaczęły nagle stanowić problem dla rządzących po różnych stronach granic. I tak nacjonalistyczne nastroje podjudzane przez polityków, podchwytywane przez lokalną społeczność, doprowadziły do całkowitej czystki Żydów, Łemków czy Bojków. Adrian Markowski z lupą przy oku zwiedzał miejsca gdzie można jeszcze ślady tej dawnej tolerancji zobaczyć. Oprowadza po żydowskich cmentarzach, w zarośniętej ziemi odnajduje podmurówki spalonych niegdyś w ramach Akcji Wisła domów.

I choć „Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę” mają tytuł nieco mylący, przyznaję, że wędrując tamtejszymi ścieżkami moje oko wyostrzyło się na szczegóły wcześniej nie dające się odnotować. Odstająca od reszty roślinność mogła w końcu być kiedyś miedzą, a kamień, po którym stąpam, zagubioną macewą. A od czego innego ostatecznie jest książka, jeśli nie od poszerzania horyzontów?

https://radiopoznan.fm/n/n4dii9
KOMENTARZE 0