Bracia Grimm dali światu Śnieżkę na początku XIX wieku. Pojawiła się zatem piękna księżniczka, zła czarownica, krasnoludki... To ponadczasowa baśń o zazdrości i miłości, która doczekała się bardzo wielu nawiązań. Jest to historia, którą chętnie odnosimy do naszego życia, daje nam ona nadzieję, że nawet jeśli ktoś nas skrzywdzi, możemy zwyciężyć - happy end może stać się naszym udziałem. Tak było ze Śnieżką, która naprawdę przeszła niemało, ale ostatecznie wygrywa.
Nie dziwi fakt, że ta historia przyciągała filmowców. Warto wymienić film Walta Disneya z 1937 roku pt. "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". Pierwszy długi metraż geniusza filmu animowanego. Na jego potrzeby 600 rysowników wykonało półtora miliona rysunków. Chyba każdy z nas w swoich dziecinnych wspomnieniach ma właśnie ten film. Kiedy oglądałem dziś stare zdjęcia z tego filmu, od razu przypomniałem sobie tę disnejowską kreskę. Powróciłem do dzieciństwa. Amerykańska Akademia nagrodziła film jednym dużym Oscarem i siedmioma małymi - by uhonorować krasnoludków.
Po Śnieżkę sięga teraz Teatr Polski, ale nie będzie to przedstawienie bliskie disnejowskiemu pierwowzorowi. "To nie jest bajka dla dzieci" - mówi wprost dyrektor artystyczny sceny Maciej Nowak.
To spektakl dla widowni nastoletniej, dla rodziców, o dylematach współczesnej młodzieży, o relacjach rodzinnych
- mówi Nowak.
Te problemy będą "opowiedziane postaciami", które znamy ze słynnej baśni. Premiera dziś o 19:00, a kolejne spektakle 16, 17, 19 i 20 grudnia. Tytuł wróci też w nowym roku.
Ale to nie jedyna propozycja repertuarowa na najbliższe miesiące. Bardzo ciekawi mnie spektakl, inspirowany pracą dostawców jedzenia. Podobno jego reżyser sam zatrudnił się jako kurier, obserwował i doświadczał. A owoce zobaczymy na scenie - na początku marca.
Więcej opowiemy już wkrótce...