Zdarzały się kilkuminutowe czy kilkunastominutowe opóźnienia, ale nigdzie nie ewakuowano uczniów. Były też przypadki, kiedy szkołę służby zdążyły sprawdzić jeszcze przed wejściem maturzystów. - Wiemy o trzynastu fałszywych alarmach w województwach: wielkopolskim, lubuskim i zachodniopomorskim, w których odpowiadamy za egzamin maturalny - mówi wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu Marcin Jakubowski.
- Na szczęście nie było takiej sytuacji, że trzeba było egzamin na przykład odwoływać, czy przekładać, czy przenosić. Myślę, że służby już się tym zajmą i będą odpowiednio badać i ścigać sprawców tych fałszywych alarmów. Nie pamiętam, by wcześniej takie sytuacje miały miejsce - dodaje Jakubowski.
Ostrzeżenia o podłożonym ładunku wybuchowym przyszły do szkół w mailach. Jeszcze przed rozpoczęciem matur Centralna Komisja Egzaminacyjna informowała dyrektorów szkół, że może dojść do próby sparaliżowania matur.
Również w Gnieźnie policjanci zapobiegli odwołaniu matur. - Policja sprawdziła sale jeszcze przed godziną dziewiątą - mówi oficer prasowy policji w Gnieźnie Anna Osińska.
- Informacje o podłożeniu bomb w salach maturalnych przyszły do dyrektorów liceów w Gnieźnie po godz. 7 rano. Policyjni pirotechnicy sprawdzili budynki i nie wykryli w nich ładunków wybuchowych. Zagrożenia dla uczniów nie było. Nie było ich jeszcze w szkołach więc nie było potrzeby ewakuacji - dodaje Osińska.
Fałszywe alarmy dotyczyły w Gnieźnie dwóch szkół. Za wysyłanie tego typu fałszywych informacji podłożonych ładunkach wybuchowych grozi do 8 lat pozbawienia wolności. W placówkach podległych starostwu powiatowemu w Gnieźnie matury pisały 734 osoby. Stu absolwentów nie podeszło do egzaminów maturalnych.
Magdalena Konieczna/Rafał Muniak