Były rzecznik BZWBK, obecnie autor książek biograficznych Piotr Gajdziński ujawnił, że dwoje dzieci premiera jest adoptowanych. Gajdziński, według Super Expressu był bliskim współpracownikiem Morawieckiego w czasach, gdy ten był prezesem banku. Teraz napisał o nim książkę „Delfin. Mateusz Morawiecki”.
Według gazety, adopcja dzieci to był najbardziej skrywany sekret rodziny Morawieckich. Komentatorzy nie kryją oburzenia. - Informowanie dzieci o tym, że były adoptowane, musi się odbywać w godnych warunkach - napisał na Twitterze ksiądz Daniel Wachowiak.
- Informowanie w sposób publiczny o czyjejś adopcji jest niewłaściwe i niewskazane. Tu nie chodzi o dorosłych, tylko o dzieci, które mają prawo dowiedzieć się o tym od własnych rodziców, w czasie, w którym ci rodzice decydują o poinformowaniu własnych dzieciątek - mówi ksiądz Wachowiak.
- Sytuacja, która spotyka dzisiaj premiera Morawieckiego i jego najbliższych jest z punktu widzenia chrześcijańskiego nie do zaakceptowania. To rodzaj totalnego prymitywizmu - uważa ksiądz, który zadeklarował modlitwę za premiera i jego rodzinę.
"Rynsztok first class" - napisał również na Twitterze dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. Według niego atak na dzieci premiera jest "obrzydliwy i nie ma żadnego uzasadnienia". Dziennikarka TVP Magdalena Ogórek napisała, że czytała książkę Gajdzińskiego kilka dni temu i pierwszy raz spotkała się z "tak potwornym szambem". Zwraca też uwagę na to, że autor ujawnił wiele zawodowych spraw związanych z samym bankiem.
- Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby były pracownik opowiadał tak szczegółowo o tym, co działo się w pracy. To jest naruszenie nie tylko tajemnicy zawodowej, która obowiązuje między szefem a pracownikiem, ale na pewno jest to też naruszenie tajemnicy zawodowej korporacji, ponieważ ta książka opisuje bardzo szczegółowo różne rozmowy, nie tylko premiera Morawieckiego, ale osób wysokiego szczebla związanego z bankiem w Polsce i za granicą. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Zarówno w moim środowisku, jak i w innych środowiskach zawodowych, po napisaniu takiej książki, autor nigdzie nie znalazłby pracy - mówi dla Radia Poznań Magdalena Ogórek.
- Druga warstwa tej książki, czyli podawanie prywatnych spraw, nic do niej nie wnoszących, jak adopcja dzieci, to przekroczenie jakichkolwiek zasad - dodaje Magdalena Ogórek.
Przekroczona granica tego co prywatne i publiczne. Tak o ujawnieniu przez poznańskiego dziennikarza Piotra Gajdzińskiego informacji, że dwoje dzieci premiera Mateusza Morawieckiego jest adoptowane mówi etyk, profesor Przemysław Rotengruber. Profesor Rotengruber nie ma w tej sprawie wątpliwości.
- Granica oddzielająca to co prywatne, od tego, co publiczne, została przekroczona. Nie wiadomo, co kierowało autorem. Ujawnianie tego rodzaju informacji powinno być uzgadniane z osobami bezpośrednio zainteresowanymi, to znaczy tymi, o których się opowiada. Trudne pytanie - gdzie przebiega etyczna granica oddzielająca sprawy prywatne od publicznych. Dobra biografia musi uwzględniać jakieś wątki, musi zawierać jakieś wątki, o których opinia publiczna nie wiedziała. Na bieżąco mamy do czynienia z tym, że biografowie ujawniają takie tajemnice, za domniemaną zgodą tych, których dotyczy biografia - mówi profesor.
Jak dodaje profesor Przemysław Rotengruber - w tym przypadku takiej zgody przypuszczalnie nie było. - Jeżeli sekret rodzinny został ujawniony bez zezwolenia rodziny, to wolałbym, żeby mnie coś podobnego nie spotkało - kończy etyk.
Przekroczenie wszelkich granic - tak o ujawnieniu, że dzieci Mateusza Morawieckiego były adoptowane, mówi Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jolanta Hajdasz apeluje do mediów o uszanowanie prywatności premiera. - Publikowanie takich informacji nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek etyką zawodową, z jakimkolwiek dziennikarstwem i profesjonalizmem - mówi Jolanta Hajdasz.
- W sytuacji, w której dotyczy to nieletnich dzieci i w sytuacji tak delikatnej, jaką jest adopcja, brakuje słów na rodzaj podłości, jaką dzisiaj rodzinie premiera wyrządzono. Nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek etyką zawodową. Publikowanie takich informacji nikomu i niczemu nie służą. Takie informacje mogą tylko poprawić wizerunek premiera - jeśli w ogóle w tych kategoriach można to rozpatrywać - dodaje Hajdasz.
- Wszystkim, którzy adoptują dzieci, należy się najwyższy szacunek - uważa Jolanta Hajdasz. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w specjalnym oświadczeniu przypomina, że wolność mediów w każdym przypadku nakłada na dziennikarzy i wydawców odpowiedzialność za treść przekazu. SDP apeluje o rzetelność przy opisywaniu tematów i uszanowanie prywatności premiera i jego rodziny.
Według posłanki Joanny Lichockiej podanie tych wrażliwych danych do publicznej wiadomości to przekroczenie wszelkich norm.
- To jest niewyobrażalne. Do tej pory było wiadomo, że dzieci się chroni i w polskiej kulturze to jest oczywistość. Natomiast tutaj dla kasy, dla dobrej sprzedaży książki i dla dobrej sprzedaży tego tabloidu zabawiono się kosztem rodziny Premiera i jego dzieci. Uważam, że wszyscy niezależnie od sporu politycznego powinniśmy to potępić - dodaje posłanka.
Dzisiaj spora część mojej modlitwy za Rodzinę Pana Premiera. Niestety, ludzie z zabrudzonymi sumieniami, potrafią wejść w judaszowy pakt zdrady za każdą ilość srebrników.
— ks. Daniel Wachowiak (@DanielWachowiak) 10 maja 2019
Przekroczono w polityce wiele granic, ale są takie nieprzekraczalne - upublicznianie wrażliwych szczegółów z życia rodziny to zwyczajne łajdactwo.
— Michał Dworczyk (@michaldworczyk) 10 maja 2019
P. Gajdziński jako były rzecznik BZ WBK wykorzystał poufne informacje celem ataku na PMM. Nie da się tego zrozumieć...