Rzecznik Urzędu Miasta Poznania Joanna Żabierek zapewnia, że zwolnienia nie są planowane, ale możliwe, że zmieni się organizacja pracy części urzędników.
Dyrektorzy miejskich instytucji mają zweryfikować swoje wydatki, ale nie ma się to odbywać na drodze zwolnień. W budżecie nie przewidziano nawet środków na odprawy dla pracowników, którzy mogliby stracić pracę w najbliższym czasie w związku z ubytkami w kasie miasta i koniecznością oszczędności. Muszą ich szukać poprzez nałożenie na pracowników dodatkowych obowiązków, co miałoby być wynagradzane w inny sposób, np. bonusami. Takie działanie jest podyktowane wyłącznie obecną sytuacją finansową.
"Mamy prawo nie dawać wiary z góry zadekretowanemu przez władze Poznania kryzysowi finansów miejskich. Stanowczo sprzeciwiamy się redukcji zatrudnienia w miejskich instytucjach" - piszą związkowcy. Domagają się rozmów z władzami i podtrzymują wcześniejsze żądania wzrostu wynagrodzeń średnio o 1000 zł brutto w przyszłym roku w jednostkach miejskich.
Rzeczniczka urzędu deklaruje, że miasto jest otwarte na rozmowy. Twierdzi, że gorsza sytuacja finansowa w przyszłym roku będzie spowodowana zmianami w podatku PIT, który jest najważniejszym dochodem miasta.