Z 21 zarzutów postawionych na początku przez prokuratora, oskarżony został skazany tylko za jedno przestępstwo korupcyjne. Dostał rok i trzy miesiące więzienia za wręczenie łapówki dyrektorowi z Ministerstwa Finansów za pozytywne załatwienie sprawy podatkowej. Niemal tyle samo czasu oskarżony odsiedział już w areszcie. Zostało mu - jak wyliczył dziś sąd - 21 dni.
Sąd Apelacyjny zakwestionował wiarygodność głównego świadka oskarżenia - mówił sędzia Krzysztof Lewandowski.
Miał osobisty interes w obciążaniu oskarżonego Stokłosy wynikający z faktu utraty wieloletniego, dobrze płatnego zatrudnienia jako doradca podatkowy oskarżonego oraz licznych sporów, w tym cywilno-prawnych między oskarżonym a świadkiem. Nie można pominąć tego faktu, że świadek nawiązał i utrzymywał bliskie relacja z autorem aktu oskarżenia w tej sprawie prokuratorem Robertem Kiełkiem. W ramach ich spotkań prokurator starał się w niedopuszczalny, pozaprocesowy sposób ingerować w tok postępowania dowodowego, za co został zresztą odsunięty od sprawy
- mówi sędzia.
Według prokuratury, działania korupcyjne polegały także na zapraszaniu przez oskarżonego urzędników do swojej posiadłości. Sąd Apelacyjny ocenił takie zachowanie za niedopuszczalne i naganne, wręcz chore, ale zaznaczył, że nie każda taka gościna była korupcją.
Obrońca oskarżonego Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, która domagała się uniewinnienia, po wyroku powiedziała, że nie wyklucza złożenia kasacji. Jeżeli tak się stanie, złoży też wniosek o zawieszenie wykonania kary.
Wszystkie inne, że tak powiem, zarzuty obaliliśmy, w stosunku do wszystkich innych zarzutów Henryk Stokłosa został uniewinniony. To, jak powiedziałam, 20 do jednego, ale ten jeden nas boli. W związku z tym poczekamy na uzasadnienie Sądu Apelacyjnego i będziemy rozważać, bo nie ma tu konsekwencji. Albo rzeczywiście postępowanie było prowadzone w sposób skandaliczny przez prokuraturę albo stosujemy jakąś politykę wybiórczą oceny zeznań
- mówi Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Pierwszy proces Henryka rozpoczął się w 2008 roku. Po pięciu latach zakończył się skazaniem Henryk S. na osiem lat więzienia. Wyrok uchylił jego jednak Sąd Apelacyjny. Przez lata część zarzutów się przedawniła i z 21 postawionych przez prokuraturę, przy ponownym rozpatrzeniu sprawy zostało sześć.
Henryka Stokłosy nie było dziś w sądzie, jest na uroczystościach w Senacie. Dziś Sąd Apelacyjny utrzymał także wyrok dla księgowej oskarżonego. Elżbieta N. dostała 5 tysięcy złotych grzywny za pomoc w oszustwie, chodziło o dotację z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Sąd na poczet grzywny zaliczył oskarżonej okres aresztowania i uznał karę za wykonaną.