Pieniądze na ten cel pochodzić miały z Urzędu Marszałkowskiego, który dofinansowuje niskoemisyjny transport publiczny. Miasto rozważało ubieganie się o takie pieniądze, jednak starosta nie był zainteresowany organizacją transportu autobusowego na terenie powiatu, mimo, iż obowiązek taki nakłada na niego ustawa o transporcie publicznym
- mówi burmistrz Antosik.
Pismo w tej sprawie burmistrz wysłał też do przewodniczącego rady powiatu. Ten odpowiada, że takich spraw nie załatwia się korespondencyjnie między dwoma urzędami, bo interesariuszy jest więcej.
Transport publiczny to wyzwanie i zadanie dla wszystkich samorządów z terenu powiatu i wymaga rozmów oraz fachowych analiz. W tym programie, ogłoszonym przez Urząd Marszałkowski, nasz samorząd nie może być beneficjentem, nie możemy sami, samodzielnie występować, wnioskować o te wnioski. A rozwiązanie jest proste - ja jestem do dyspozycji, myślę, że starosta też jest do dyspozycji, możemy z wszystkimi wójtami i burmistrzami się spotkać i wypracować szybko ten model, by we wspólnym, zbiorowym interesie spróbować aplikować. Bo tak naprawdę ten obowiązwek dotyczy nas wszystkich, a zastawianie się tym, że "nie możemy się porozumieć" to według mnie jest niepoważne.
- przekonuje Piotr Szewczyński.
Romuald Antosik mówi, że z korespondencji ze starostą wynika, iż powiat zainteresowany jest tylko przewozami młodzieży szkolnej. Przewodniczący rady powiatu mówi z kolei, że wymiana korespondencji między samorządami - a były to trzy listy wysłane przrez burmistrza do starostwa, nie powinna przesądzać o losach komunikacji zbiorowej. Z wypowiedzi Piotra Szewczyńskiego wynika, że szansa na dworzec autobusowy w Turku jeszcze nie przepadła.