Tematem rozmowy było otwarcie gazociągu Baltic Pipe łączącego Polskę z Norwegią.Gość oceniał szanse naszego kraju na dystrybucję gazu do kolejnych państw. - Jest to możliwe – stwierdził Jakub Wiech.
Nie ograniczałbym potencjału budowy hubu gazowego w Polsce tylko do Baltic Pipe. To jest też terminal w Świnoujściu, terminal w Kłajpedzie połączony z naszym krajowym gazociągiem GIPL, to jest także planowany terminal FSRU w Zatoce Gdańskiej i szereg interkonektorów na przykład do Czechy, na Słowację czy na Ukrainę. Ta sieć daje nam możliwość zostania hubem regionalnym i rozmowy polsko-czeskie dotyczące rozbudowy interkonektoru Sztorm 2 sugerują, że takie działania mogą być podjęte i będziemy taką rolę w regionie pełnić.
Dzięki uruchomieniu Baltic Pipe i gazowi z Norwegii jesteśmy dziś w lepszej sytuacji niż duża część państw Unii Europejskiej. Dystrybucja błękitnego paliwa dalej byłaby na pewno korzystna dla polskich spółek, które zarobione pieniądze mogłyby przeznaczyć na kolejne inwestycje.
Roman Wawrzyniak: Jakie znaczenie mają dla nas dostawy gazu z szelfu norweskiego?
Jakub Wiech: Baltic Pipe i dostawy z szelfu norweskiego to jest fundament budowania zderusyfikowanego miksu energetycznego, począwszy w zasadzie już od tego roku, a w pełnej krasie od roku przyszłego, bo wtedy gazociąg osiągnie pełną przepustowość, a do niego dojdą także inne elementy układanki, czyli na przykład rozbudowany do 7,5 miliarda metrów sześciennych mocy odbiorcy terminal w Świnoujściu. Ten projekt, który teraz jest otwierany, był budowany właśnie z zamiarem uniezależnienia nas od dostaw z Rosji i Gazpromu. Plan był taki, że po uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe będziemy wygaszać kontrakt jamalski. Rosjanie nas trochę uprzedzili, bo 27 kwietnia odcięli dostawy błękitnego paliwa do naszego kraju, natomiast to nas nie powstrzymało przed otwarciem gazociągu Baltic Pipe i w konsekwencji budową coraz bardziej zderusyfikowanego miksu energetycznego. Oczywiście to jak to pójdzie zależy od kontraktacji gazociągu, czyli od tego jak zapełnimy tę rurę z Norwegii. To jest teraz podstawowy fundament uniezależnienia od Rosji. Według informacji, jakie posiadamy na dzień obecny, w przyszłym roku około 60-70 procent Baltic Pipe może być wypełnione, przede wszystkim kontraktem z firmą Equinor, własnymi koncesjami PGNiG, a także kontraktem z duńską firmą Orsted.
Wielu zadaje sobie pytanie o to od czego zależy ta większość przesyłu. Dlaczego nie możemy wykorzystywać gazociągu w pełnym wymiarze?
Po pierwsze, dane przesyłowe liczymy na rok gazowe i one są zależne od tego ile czasu pozostało do przesłania gazu. Po drugie, oddawany do użytku gazociąg nie osiąga od razu swojej pełnej przepustowości z przyczyn technicznych. To jest standardowa procedura. Jak oddawano do użytku gazociąg Nord Stream to on zaczął tłoczyć gaz w roku 2011, ale pełną przepustowość osiągnął dopiero w roku 2012. To standardowa technika.
To kwestia tylko techniczna?
Tak jest. To jest techniczne działanie, które sprawia, że ten przesył jest bezpieczniejszy. Natomiast gazociąg Baltic Pipe w tym roku wykorzysta w pełni swoją przepustowość, bo jego roczna przepustowość na rok 2022 to jest nieco ponad 2 miliardy metrów sześciennych, z czego została nam przepustowość kwartalna, czyli trzeba to podzielić na cztery, i ją gazociąg Baltic Pipe wykorzystuje w stu procentach, bowiem około 800 metrów milionów metrów sześciennych gazu przepłynie z Norwegii do Polski przez to połączenie.
W przyszłym roku gazociąg ma osiągnąć już maksymalną siłę przesyłową. Ma to być bodajże 10 miliardów metrów sześciennych rocznie?
10 miliardów to jest maksymalna roczna przepustowość całego systemu Baltic Pipe. PGNiG ma zarezerwowane 8 miliardów metrów sześciennych w procedurze open season, więc to jest ta wartość, o której rozmawiamy mówiąc o dostawach gazu do Polski, bo system Baltic Pipe będzie tłoczył także gaz do Danii.
Jest też wątek polityczny. Na ile zakończenie tak ogromnej inwestycji zgodnie z planem ma wymiar w sporze między politykami? Pamiętamy wszyscy szefa PO Donalda Tuska, który swego czasu mówił, że gaz z Norwegii nie jest nam potrzebny, bo nasz kraj ma dostawy z Rosji.
Tej wypowiedzi nie znam. Jeżeli chodzi o polityczny wymiar tego połączenia, to nie da się ukryć, że jest to bardzo doniosłe wydarzenie, że otwieramy pierwsze połączenie Europy Środkowej z szelfem norweskim, a po drugie ten projekt infrastrukturalny został wykonany na czas. To jest niestety wyjątek jeżeli chodzi o polski segment infrastrukturalny, ale wyjątek, z którego trzeba się cieszyć, bo dzięki temu mamy znacznie lepszą sytuację gazową od wielu państw Unii Europejskiej.
Tak zwani ekolodzy, ja bym ich nazwał pseudoekologami, choć może bardziej stosowne byłoby mówienie o prowokatorach czy sługach Putina, ale zostawmy już to. W każdym razie ludzie z Greenpeace protestują przeciwko tej inwestycji. Czy mają rację? Pan rozumie te protesty?
Miałem okazję rozmawiać z przedstawicielami Greenpeace na temat gazociągu Baltic Pipe i ogólnie miksu gazowego w Polsce i szczerze mówiąc nie rozumiem krytyki ze strony Greenpeace. Zwłaszcza zarzutu, że Baltic Pipe nie wzmacnia polskiego bezpieczeństwa energetycznego, bo to jest rażąca nieprawda. Gazociąg Baltic Pipe jest jednym z elementów naszego bezpieczeństwa energetycznego i warto zauważyć, że Greenpeace Polska nie przedstawia alternatywny, a więc trudno powiedzieć, co mielibyśmy robić zamiast otwierać gazociąg Baltic Pipe. To jest też pewnego rodzaju wymiar transformacyjny, bo jeśli chodzi o dostawy gazu, to on w Polsce może być coraz szerzej używany do zastępowania bloków węglowych blokami gazowymi. Oczywiście mówimy o zastępowaniu jednego paliwa kopalnego drugim paliwem kopalnym. Ale jeżeli spojrzymy na intensywność emisji z bloków węglowych i porównamy ją do intensywności emisji z bloków gazowych, to okazuje się, że bloki gazowe mają intensywność o połowę niższą. Więc jest to działanie obniżające emisję jeśli chodzi o energetykę. Oczywiście nie tak bardzo, jakbyśmy chcieli, ale nie da się ukryć, że ten krok w kierunku redukcyjnym jest zauważalny.
Piszą, że nie ma powodów do świętowania, ale jak rozumiem pana wypowiedź, to po prostu się grubo mylą. Chcę też zapytać o jeszcze jedną rzecz. Zastanawiam się czy gazociąg bałtycki ma znaczenie dla Polsk jako kraju przesyłowego. Czy będą technicznie takie możliwości sprzedawania gazu z gazociągu do naszych sąsiadów i zarabiania na tym, że staniemy się takim hubem.
Jest możliwe. Nie ograniczałbym potencjału budownictwa gazowego w Polsce tylko do Baltic Pipe. To jest też terminal w Świnoujściu, terminal w Kłajpedzie połączony z naszym krajowym gazociągiem GIPL, to jest także planowany terminal FSRU w Zatoce Gdańskiej i szereg interkonektorów na przykład do Czechy, na Słowację czy na Ukrainę. Ta sieć daje nam możliwość zostania hubem regionalnym i rozmowy polsko-czeskie dotyczące rozbudowy interkonektoru Sztorm 2 sugerują, że takie działania mogą być podjęte i będziemy taką rolę w regionie pełnić.
To byłoby korzystne dla polskiej gospodarki?
Oczywiście. Przede wszystkim byłaby to korzyść dla spółek, które mogłyby przeznaczać pieniądze na inwestycje i rozwój.