W zderzeniu zginęły dwie osoby. To lekarz i ratownik medyczny. W pociągu nikt nie został ranny. Do szpitala trafił kierowca karetki.
- Pacjent w momencie przywiezienia do szpitala był przytomny i wydolny oddechowo. Ma obrażenia wielonarządowe - mówi rzecznik szpitala w Puszczykowie Marzena Rutkowska-Kalisz. Dodaje, że zajmuje się nim kilku lekarzy różnych specjalności. Przeszedł operację, jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
- W tej chwili stan jego zdrowia nie pozwala na prowadzenie jakichkolwiek czynności policyjnych czy prokuratorskich - dodaje rzeczniczka.
Po wypadku ruch pociągów na trasie był zablokowany, wieczorem uruchomiono jeden tor, dziś od rana pociągi w Puszczykowie jeżdżą już po obu torach. Ale zwalniają do 20 kilometrów na godzinę, ze względu na uszkodzenia toru i urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Uszkodzenia mają być naprawione podczas najbliższej nocy.
Poznańska prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie.
- Przyjęliśmy kwalifikację spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów - mówi prokurator Michał Smętkowski. - W tej chwili wykonywane są wstępne czynności, przesłuchiwani są świadkowie, którzy byli na miejscu zdarzenia, jak również zabezpieczono monitoring ze stacji i nagranie z kamery z lokomotywy. To musi być odtworzone w formie procesowej tak, że te czynności też będą wykonywane. Wszystkie okolicznośc tej sprawy muszą być ustalone, łącznie z tym, czy te zapory prawidłowo działały, czy były prawidłowo opuszczone.
Ze względu na to, że ranny kierowca karetki jest w śpiączce, nie został jeszcze przesłuchany. Czy usłyszy zarzuty, będzie zależało od wstępnych ustaleń śledztwa.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący karetką pogotowia w momencie, gdy część szlabanów była już opuszczona, wjechał na torowisko - dodaje Smętkowski. - W tym czasie zamknęły się szlabany z drugie strony. Karetka została uwięziona między tymi zaporami. Kierowca próbował podejmować manewry ustawienia pojazdów wzdłuż torów, ale niestety to się nie powiodło i karetka została potrącona przez pociąg. Pociąg uderzył w karetkę, która następnie została wciśnięta między pociąg a krawędź peronu i elementy przejście podziemnego.
W momencie wypadku w karetce nie było pacjenta. Ratownicy z lekarzem jechali po niego do szpitala w Puszczykowie.
Pociąg uderzył w karetkę pogotowia na przejeździe w Puszczykowie w środę po południu.
Zginęli lekarz i ratownik medyczny, a ranny kierowca trafił do szpitala. Do tragedii doszło po godzinie 15:30. Skład Intercity staranował samochód stojący między barierkami. Czekający na przejazd kierowcy i najbliżej mieszkający usłyszeli ogromny huk. - Jak wyszedłem, to zobaczyłem na torach kupę złomu - mówił nam jeden z mieszkańców.
Jacek Michalak z komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu powiedział, że do wypadku pojechało 10 jednostek straży pożarnej. Akcję zaczęto od uwolnienia żyjącego kierowcy.
Pierwsze doniesienia i zdjęcia zrobione przez świadków mówiły o tym, że karetka została uwięziona pomiędzy opuszczonymi szlabanami. Kierowca próbował manewrować. Wyglądało, jakby chciał ustawić się równolegle do torów, między torami i rogatkami.
Rzecznik wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego w Poznaniu Robert Judek zna kierującego karetką i jej całą załogę. Trudno mu uwierzyć, by prowadzący auto wjechał na tory na czerwonym świetle.
- To ratownik, który uważał na wszystkie przepisy i to nie jest, żeby gdzieś tam szarżować - powiedział Judek Radiu Poznań.
Niektórzy mieszkańcy Puszczykowa twierdzą, że przy szybkich pociągach szlaban opada zbyt późno. - Dopóki był dróżnik, to to dobrze działało, ale odkąd dzieje się to automatycznie, są kłopoty - mówiło nam zgodnie dwóch miejscowych kierowców. Według nich, były sytuacje, gdy na przejeżdżający samochód opadały rogatki. - Ja nie miałem takich sygnałów od mieszkańców - odpowiada na te uwagi burmistrz Puszczykowa Andrzej Balcerek.
Na miejscu tragedii był też wojewoda Zbigniew Hoffmann, który wyraził współczucie rodzinom ofiar wypadku. Zbigniew Hoffman powiedział, że karetka jechała do pacjenta.
Dla śledczych kluczowe będą zapisy monitoringu z kamer w pociągu i na przejeździe oraz zeznania świadków.
Brak tego standardu, przy chronicznej skłonności kolei do przeciągania czasu zamknięcia zapór, prowokuje wielu kierowców do desperackich prób przemykania na czerwonym świetle i pod zamykającymi się zaporami.