Od 1 marca zakupy w dwie niedziele w miesiącu

Półtora tysiąca poznaniaków czeka na pomoc mieszkaniową miasta. To między innymi mieszkańcy baraków przy ulicy Dojazd. Ludzie mieszkają tu w bardzo trudnych warunkach, w parterowych budynkach, bez piwnic, wiele budynków jest zagrzybionych. Jedna z mieszkanek pani Halina zamieszkała w barakach, bo nie było jej stać na płacenie wysokiego czynszu w kamienicy w centrum miasta. Musi walczyć z pleśnią, atakującą ściany jej mieszkania w baraku.
- Byłoby dobrze gdyby dali mi inne mieszkanie. Nie byłoby pleśni i wilgoci, tutaj okna są nieszczelne, już czwarty rok proszę o wstawienie nowych. Na dworze jest cieplej niż w mieszkaniu. Walczę z pleśnią. Mam wnuczkę na wychowaniu - obie po czterech latach mieszkania tutaj dostałyśmy astmę - mówi.
Niedawno ulica dojazdowa do baraków była pełna dziur. Nie są to warunki, z których miasto mogłoby być dumne - dodaje Renata Murczak - dyrektor Biura Spraw Lokalowych. - Plan miasta jest taki, żeby zlikwidować baraki z ulicy Dojazd, aktywizować te przestrzenie, które mogą być przeznaczone pod rozwój budownictwa mieszkaniowego. Chodzi o wykorzystanie miejsc, tak jak to robimy z terenami przy Opolskiej, czyli likwidowanie baraków i w tym miejscu budowa nowych mieszkań - mówi Renata Murczak.
Miasto kończy prace nad polityką mieszkaniową na najbliższą dekadę. Dokumentem zajmą się radni na grudniowej sesji. Jest w nim mowa o priorytetowym traktowaniu ludzi ubogich, których nie stać na wynajem albo kupno mieszkania. To właśnie ci ludzie sami nie mogą sami rozwiązać swoich mieszkaniowych problemów i zwracają się z tym do miasta. Rocznie półtora tysiąca ludzi zwraca się do miasta z prośbą o wsparcie w tej dziedzinie. Jest plan, żeby takich mieszkań było więcej.