Waszyngton ma dwie możliwości w tym zakresie - uszanować interesy Chin lub chociażby chińskie postrzeganie spraw na Dalekim Wschodzie, albo też podważać je i negować. Wprawdzie pierwsza ścieżka wydaje się bardziej racjonalna i odpowiadająca wymogom realizmu politycznego, lecz być może nie opłaci się później Amerykanom. Ich priorytetem jest umacnianie swojej obecności w regionie oraz tworzenie silnych więzi z sojuszniczymi krajami, które mogłyby opacznie odebrać sytuację, gdyby o sprawach Dalekiego Wschodu Amerykanie zawsze rozmawiali w pierwszym rzędzie z Pekinem.
Chińska perspektywa konfliktu, jaki rozgrywa się na półwyspie, ma również dwa wymiary. Jeden odnosi się wprost do narodowej strategii wskazującej, że na chwilę obecną istnienie KRLD jest Pekinowi geopolitycznie potrzebne i nawet zmiana władz w Pjongjangu byłaby odczytana jako co najmniej prestiżowa porażka Chin. Inaczej mówiąc - Korea Północna jest dla Chin rodzajem buforu.
Państwu Środka zależy też na sposobie rozwiązania konfliktu w oparciu o oficjalną chińska filozofię polityki zagranicznej, mówiącej o podstawowej roli negocjacji, porozumień i dochodzenia wspólnie do kompromisu. Oczywiście Pekin nie zawsze (a w zasadzie niemal wcale) stosuje tego typu strategię. Nierzadko w ich polityce dostrzegalna jest znaczna hipokryzja i próba dyktowania z góry warunków porozumienia. Natomiast w momencie, gdy ustępstwa zostały wymuszone siłą, zawsze legitymizowane jest to za obopólną zgodą - nawet jeśli przed przyjęciem warunków zgody druga strona była de facto postawiona pod ścianą.
Chiny wskazują, że w przeciwieństwie do Amerykanów w Korei Południowej czy Rosji po północnej stronie półwyspu, nie rozmieściły one na terenie KRLD swoich wojsk ani systemu antyrakietowego. USA jest agresywne i ekspansywne, a Chiny wyłącznie przyjmują postawę obronną. Odpowiedź na ten zarzut jest jednak dość prosta – Korea Północna nigdy nie zabiegała o bazy chińskie lub ochronę atomową. Byłoby to bowiem samobójstwem dla jej suwerenności. Korea Południowa z kolei o taką pomoc ze strony USA prosiła. Takie tłumaczenie regionalnych zawiłości można również uznać za dość znamienne - Chiny małych państw nie traktują bowiem jako bytów w pełni suwerennych. Zatem to "twarda" polityka Waszyngtonu jest problemem, a nie fakt utrzymywania przez Chiny totalitarnego reżimu w Pjongjangu.
Z drugiej strony w Pekinie przeważa przekonanie o tym, że wsparcie dla Pjongjangu powinno być ograniczone, co przejawiło się w ograniczeniu eksportu do tego kraju surowców. Optyka USA i Chin nie jest więc tak do końca rozbieżna. Pekin jednak nie będzie w stanie zacząć traktować Korei Północnej na "normalnych" warunkach - choćby z tej przyczyny, że z żadnym ze swoich sąsiadów (może poza krajami Azji Centralnej) Chiny nie posiadają do końca unormowanych stosunków, które dałoby się opisać wyłącznie w relacji wzajemnych korzyści, albo tych stosunków w ogóle nie mają.
Dla Chin uzbrojona w broń nuklearną Korea Północna to również spore zagrożenie. Jeśli dotychczasowe relacje obu państw działały na zasadzie: "Pekin broni »słabszego« przyjaciela, a w zamian KRLD nie sprowadza na Chiny kłopotów, a na zawołanie bądź do pewnych granic odgrywa rolę niebezpiecznego kraju", tak dziś zasady tej umowy Pjongjang złamał.
Pekin rozważa również opcję militarną - także z przewidywanymi scenariuszami ataku USA na Koreę lub konieczności samodzielnej interwencji. Na razie dzięki poniedziałkowej decyzji Donalda Trumpa Korea Południowa będzie mogła dozbrajać się bez wcześniejszych ograniczeń - od porozumienia z 2001 r. głowice rakietowe, jakie Korea Południowa mogła posiadać, nie przekraczały 500 kg.
Południowokoreański minister ds. obrony Song Young-moo zasugerował nawet rozmieszczenie na wodach terytorialnych swojego kraju amerykańskich łodzi podwodnych uzbrojonych w ładunki nuklearne. Seul poinformował też, że w najbliższym czasie można spodziewać się - być może na Pacyfiku - kolejnego testu broni wodorowej w Korei Północnej. W tym tygodniu mają zapaść decyzje Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczące nowych sankcji. USA ma wsparcie Niemiec i Unii Europejskiej, która także nałoży na Koreę Północną kolejne sankcje.
Nikki Haley, ambasador USA przy ONZ, stwierdziła, że sankcje wymierzone w Pjongjang będą sankcjami precyzyjnymi i dotyczyć będą środków, z jakich finansowany jest program nuklearny i rakietowy w KRLD. Inna sprawa, że Korea Północna udowodniła w przeszłości, iż posiada trochę inne priorytety niż pozostałe kraje. Dla realizacji programu nuklearnego jest w stanie poświęcić wiele, w tym własnych obywateli.
Łazarz Grajczyński