Do kradzieży dochodziło w zeszłym roku, jednak, ze względu na rozwoju charakter sprawy, policjanci dopiero teraz zdecydowali się ujawnić proceder.
"Pierwsze zgłoszenie o kradzieży lawetą wpłynęło do komendy w Czerwonaku" – relacjonuje rzeczniczka prasowa poznańskiej policji, st. sierż. Marta Mróz.
Tam mieszkaniec oświadczył, że został mu skradziony samochód, który pozostawił na parkingu pod marketem w Koziegłowach. Policjanci szybko zajęli się tą sprawą i ustalili, że wieczorem na ten parking podjechał mężczyzna, który wciągnął ten samochód przy pomocy wciągarki na lawetę i odjechał nie budząc niczyich podejrzeń.
Policjanci odnaleźli i zatrzymali mężczyznę w podpoznańskim Puszczykowie. Okazało się, że wcześniej w podobny samochód ukradł też inne auta. W swojej "dziupli" przetrzymywał skradzione pojazdy marki Opel Astra i Renault Scenic. Policjanci znaleźli tam również między innymi wyciągarkę do zamków, wytrych i kilka dowodów rejestracyjnych.
Mężczyzna posiadał także sprzęt do zmiany cech identyfikacyjnych – czyli na przykład numeru nadwozia lub ramy. Lawetą jeździł z nielegalnymi numerami rejestracyjnymi.
Funkcjonariusze udowodnili 31-letniemu mieszkańcowi Puszczykowa kradzież czterech aut. Mężczyzna usłyszał już zarzuty i na wolności czeka na rozprawę w sądzie. Policja nie wyklucza jednak postawienia mu kolejnych zarzutów.