Jak powiedział nam Tomasz Lewandowski, który do tego roku był prezesem Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, spółka świadomie nie wymieniła pieców na czas.
Jeżeli mamy 200 powiedzmy budnyków bardzo złej jakości, mamy jakieś baraki, które mają być w perspektywie kilku lat, to jaki jest sens budować nowe przyłącza gazowe, pompy ciepła czy solary. To nie ma racjonalnego uzasadnienia
- zaznacza Tomasz Lewandowski.
Według wiceministra rozwoju alternatywnym rozwiązaniem byłoby zamknięcie takich mieszkań, ale lokali komunalnych cały czas brakuje. Podobne wyjaśnienia przekazał nam rzecznik prasowy ZKZL.
Łukasz Kubiak potwierdził, że spółka nie zapewnia lokatorom innych legalnych źródeł ciepła.
To są stare instalacje. My generalnie nie inwestujemy, żeby wymienić instalacje po to, żeby mieć alternatywne źródło ciepła, bo będziemy woleli, żeby te osoby wkrótce przeniosły się do nowych mieszkań, na nowych osiedlach, o zupełnie innym standardzie niż mają do tej pory
- podkreśla.
Łukasz Kubiak dodaje, że problemem jest ograniczenie dofinansowania z BGK w porównaniu ze środkami przyznanymi przed zmianą władzy. Jak podkreśla rzecznik prasowy ZKZL, najemcy zdają sobie sprawę z wprowadzonego zakazu palenia w kopciuchach. Zapytany o to, kto zapłaci karę za złamanie zapisów uchwały, odpowiada, że trudno przewidzieć zachowanie strażnika miejskiego.
Były prezes spółki Tomasz Lewandowski nie ma wątpliwości, że karę powinien zapłacić właściciel lokalu, czyli miasto. Wpływy z mandatów i tak trafiają do miejskiego budżetu. Mandat sięga kilkuset złotych, ale grzywna może wynieść nawet 5 tysięcy złotych.
Rzecznik prasowy ZKZL podkreśla, że spółka od 2018 roku wymieniła w budynkach komunalnych ponad 2 tysiące pieców kaflowych. Tylko w tym roku zlikwidowano ich 450. W zasobie miejskim pozostaje półtora tysiąca takich pieców. Jako przykład zlikwidowanych w ostatnim czasie baraków, w których miejscu powstały nowoczesne budynki, Łukasz Kubiak wskazuje osiedle przy ulicy Opolskiej.