Przeciwnikiem inwestycji jest między innymi członek rady sołeckiej Artur Brążkowski.
Absolutnie nie wyobrażam sobie tego, z tego względu, że to jest bardzo piękny teren krajobrazowy, na którym występują liczne gatunki zwierząt, płazów, teren uczęszczany przez bardzo dużą część społeczeństwa naszej gminy, ale nie tylko, dużo ludzi przyjeżdża tutaj na spacery
- wyjaśnia Brążkowski.
Mieszkańcy obawiają się nagrzewania powietrza i obniżenia wartości swoich domów. Elektrownia miałaby powstać na łące odwiedzanej przez żurawie czy sarny. Miejscowi zaapelowali do władz samorządowych o wstrzymanie inwestycji.
Zastępca wójta gminy Czerwonak Paweł Glaser potwierdza otrzymanie pisma.
Tak, wiemy o tym, tak jak wspomniałem, są to obszary cenne krajobrazowo, staramy się je chronić, natomiast prawo jest prawem i jeżeli inwestor składa wniosek, my musimy go procedować
- mówi Glaser.
Decyzją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu inwestor będzie musiał przygotować raport środowiskowy. Mieszkańcy mówią, że kiedy kupowali ziemie w Annowie, właściciel wykluczał zabudowanie łąki. Rozmawialiśmy z inwestorem Zbigniewem Borkowskim, który odrzuca zarzuty protestujących. Jak podkreśla, żadne panele słoneczne na świecie nie spowodowały ocieplenia okolicy. Zdaniem Borkowskiego gmina skorzystałaby z zielonej energii. Między domami a farmą miałby stanąć szpaler drzew.
Na razie właściciel gruntu nie może zacząć budowy elektrowni, bo nie ma wszystkich formalnych zgód.