NA ANTENIE: Na liście przed laty ...
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

P. Lisiewicz: Poddawanie się politycznej poprawności nie jest czymś, czego elektorat oczekuje od PiS

Publikacja: 28.07.2020 g.17:13  Aktualizacja: 28.07.2020 g.17:39
Poznań
70,1 proc. badanych uważa za sukces wynegocjowane podczas ostatniego szczytu UE w Brukseli 750 mld zł dla Polski. Jako porażkę efekt negocjacji uznało 29,9 proc. ankietowanych – wynika z sondażu pracowni Estymator dla portalu DoRzeczy.pl.
Piotr Lisiewicz - Radio Poznań
Fot. Radio Poznań

Gościem programu był zastępca redaktora naczelnego Gazety Polskiej, Piotr Lisiewicz.

Roman Wawrzyniak: Zacznę od cytatu - "Polska osiągnęła sukces na szczycie Rady Europejskiej, bo uzyskała najwięcej pieniędzy z wynegocjowanego budżetu i funduszy odbudowy". Jak pan redaktor myśli, kto ogłosił sukces premiera?

Piotr Lisiewicz: Pasuje to do rzecznika rządu albo prorządowych mediów.

Proszę mi uwierzyć, że napisał to proniemiecki dziennikarz. To bardzo znamienne. Czy w tym kontekście głosowania naszych europarlamentarzystów z Wielkopolski - Leszka Millera z SLD, Ewy Kopacz z PO i Sylwii Spurek z Wiosny to głosowania przeciwko Polsce czy w obronie samorządności?

Nie mieści się to w głowie. Można się różnić politycznie, krytykować reformy PiS-u (np. reformę sprawiedliwości, której jestem entuzjastą, jako ktoś, kto w przeszłości robił  happeningi i widział ten wymiar sprawiedliwości na różne sposoby - od strony dziennikarskiej czy w sądach grodzkich). Co innego krytykować, co innego działać na rzecz różnych lobby w ramach Polski, ale coś takiego, jak dążenie do zabrania funduszy dla Polski np. na służbę zdrowia (w sondażach Polacy mówią, że na to powinny pójść pieniądze) to niewyobrażalne. Czy KO, czy - nie wiem w jakim ugrupowaniu będzie pani Sylwia Spurek - czy Lewica - liczą, że dojdą do władzy i to one będą dysponować środkami.

Tym bardziej wydaje się to zaskakujące. W komentarzach do głosowania - nazwijmy to - naszych europarlamentarzystów z Wielkopolski mówi się wprost o zdrajcach Polski. Myśli pan, że Wielkopolanie będą żałować, że wybrali sobie takich właśnie przedstawicieli?

Może to obudzić przynajmniej część Wielkopolan. To dążenie do jakiejś zgody w sprawach elementarnych może tutaj zadziałać. Trochę inaczej głosuje Poznań, a trochę inaczej głosuje Wielkopolska. Wielkopolska bez Poznania raczej głosuje za PiS-em, Poznań i powiaty wokół za obecną opozycją. To jest jakiś argument, bo to, co przez lata próbowano zarzucić PiS-owi to: my znamy się na gospodarce, a PiS zajmuje się sprawami ideologicznymi. W tym przypadku to jest argument, który do wyborców PO, średnich przedsiębiorców powinien trafiać. Wydaje mi się, że jakaś moc sprawcza tego wydarzenia wśród elektoratu opozycji może istnieć.

Zwłaszcza w kontekście wyników sondażów, który przeprowadzono na dość dużej grupie Estymatora dla DoRzeczy: ponad 70 proc. uważa za sukces 750 mld dla Polski, a jako porażkę efekt negocjacji uznało niespełna 30 proc ankietowanych. Biorąc pod uwagę racjonalność myślenia w Wielkopolsce tym bardziej wydaje się to zasadne.

To twarde liczby, liczb nie da się oszukać. To podważa pewien dogmat większości mediów, że jeśli będziemy grzeczni to nam coś dadzą. Wchodziliśmy do tego świata, nie znaliśmy go.

Byliśmy prawie na kolanach.

Dzisiaj jesteśmy równoprawnym państwie w UE, wiemy, że wszystkie państwa dbają tam o własne interesy. Te, które powołują się na hasła ponadnarodowe, często przez te hasła chcą realizować swoje interesy. Ważne, żeby sami Polacy zdawali sobie sprawę, że to nie jest tak, że jeśli będziemy się podlizywać to dostaniemy - niekoniecznie tak jest. Jeśli będziemy twardo negocjować, ale umiemy się dogadywać, to uda się dużo osiągnąć, co udowodnił Mateusz Morawiecki. 70 proc. Polaków to widzi.

Zdecydowana część tych pieniędzy trafi do naszego regionu. Do samorządów, w których zasiadają politycy opozycji.

Tak to działa. Ważne, żeby rozwój był równomierny. Żeby nie rozwijały się tylko miasta, ale także wieś czy miasteczka i to widać w ostatnich latach. Jeśli się jeździ po tych mniejszych miastach i widzi się ich ryneczki to widać całkowitą zmianę. Jeśli na tych rynkach w kampanii wyborczej było widać tłumy, kiedy przyjeżdżał Andrzej Duda, to nie było tak, że to byli ludzie, którzy na co dzień zajmują się polityką. Nie, oni się zajmują swoimi rodzinami ale widzą, że pięć lat temu w Polsce było inaczej i, że oni dostali szansę.

Korzystając z pana obecności chciałbym jeszcze zapytać o to, co dzieje się w rządzie. Czy dojdzie do zmniejszenia liczby ministerstw? I Solidarna Polska, i Porozumienie mam wrażenie, że napinają muskuły, nie pękną im?

Zobaczymy, jak będzie. Jeśli jest jakiś moment, w którym należy takie negocjacje przeprowadzić, to teraz, po wyborach, kiedy na nowo rozdajemy karty. Gdyby te mniejsze partie odeszły od PiS-u, to PiS by wiele nie stracił. Jakoś musi się to poukładać. Ja napisałem ostatnio komentarz w Gazecie Polskiej Codziennie, że dobrze, żeby ministrów, mających wolę twardego realizowania zmian, wpuszczono w te miejsca, w których te głębokie zmiany są potrzebne. Pisałem o nauce i szkolnictwie wyższym, że tam by się przydał taki Macierewicz. Prowokacyjny tytuł: "Macierewicz na ministra nauki". To jest takie miejsce, gdzie są potrzebne głębokie zmiany i jeśli Andrzej Duda dostał poparcie na tych ryneczkach, to ci ludzie z miasteczek boją się wysyłać swoje dzieci na uczelnie, bo te uczelnie będą się starały wybić im z głowy to, czego nauczyli ich rodzice. To bym widział potrzebę radykalnych zmian. Miejmy nadzieję, że one oprócz tych układanek partyjnych, które zawsze były i będą, zmiany były wprowadzane. Kiedy, jeśli nie teraz.

Jeszcze jedno pytanie o konwencję stambulską - to plan rządu, czy przykład próby przypomnienia się w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy? Czy rząd powinien wypowiedzieć tę konwencję?

Pojawił się ten temat w kampanii, kiedy PiS zabiegał o poparcie Konfederacji. Dla obu elektoratów ta sprawa jest ważna, ona też jest tematem jakichś sporów i budowania nowej geografii w obozie rządzącym - Solidarna Polska na to mocno stawia. Wydaje się, że teraz byłoby to sensowne, bo poddawanie się tej politycznej poprawności nie jest czymś, czego elektorat oczekuje od PiS. Mamy kolejne wybory, w których Andrzej Duda, a wcześniej PiS dostały zadanie: my wyborcy chcemy, żebyście realizowali ten program.

https://radiopoznan.fm/n/slCRkS
KOMENTARZE 0