Największa powódź miała jednak miejsce później, bo 1736 roku. Wtedy zniszczono 60 proc. domów, a po mieście najłatwiej było poruszać się łodziami. Katastrofalne powodzie były też w latach osiemdziesiątych XIX wieku i w roku 1924. Zwłaszcza ta ostatnia została znakomicie sfotografowana przez wielkiego fotografika tamtych czasów, Romana Stefana Ulatowskiego. Wielokrotnie wracamy do tej postaci przy okazji różnych audycji kulturalnych, czy historycznych. A jego wspaniałe prace są w przebogatych zbiorach Cyfrowego Repozytorium Lokalnego, czyli CYRYLA.
Ulatowski daje nam bardzo wiele, pokazując miasto, jakiego nie mamy prawa pamiętać, z budynkami czy mostami, których dziś już nie ma. W tym jednak przypadku zdjęcia mają dodatkowy ładunek dramatyczny, ze względu na powódź, są świadectwem dramatu wielu poznańskich rodzin.
Książka "Pod wodą. Powodzie w Poznaniu" dla mnie osobiście ma dwa bezcenne wymiary. Pierwszy, to uporządkowanie wiedzy na temat powodzi, jakie nawiedzały przez stulecia nasze miasto. Mamy tu dosłownie w pigułce podane podstawowe informacje, które mogą być punktem wyjścia do dalszych badań. Drugi wymiar po przepiękne zdjęcia, które po prostu pokazują miasto. Szczególne wrażenie robi zdjęcie z okładki, na którym widać dużo szerszą, niż zwykle rzekę i Poznań, który praktycznie znalazł się pod wodą.
A więcej o publikacji autorzy opowiedzą w najbliższym wydaniu audycji "Zaczytaj się z Radiem Poznań" w środę o godzinie 19:00.