Konfederacja konsekwentnie odżegnuje się od koalicji z PiS i PO. "Idziemy drogą naszych zdań" - mówi kandydat do Senatu


PAP chciała zapytać posła Witczaka, jak ocenia swoje szanse wyborcze i fakt przyznania mu dopiero siódmego miejsca na liście. Jednak telefon parlamentarzysty milczy.
W środę zarząd krajowy PO ogłosił kandydatów w wyborach do Sejmu i Senatu z list Koalicji Obywatelskiej. O ile w poprzednich wyborach o kształcie listy z okręgu kalisko-leszczyńskiego decydował poseł PO Mariusz Witczak, o tyle w tym roku politycy z kaliskich struktur nie mieli żadnego wpływu na ostateczny kształt list.
Decyzja należała do Donalda Tuska i jego najbliższego otoczenia
– powiedział PAP jeden z działaczy PO.
Ostatecznie na pierwszym miejscu znalazł się poseł PO Jarosław Urbaniak z Ostrowa Wlkp., jednocześnie zastępca sekretarza generalnego PO. Na drugim miejscu znalazła się Karolina Pawliczak, która w czerwcu opuściła szeregi Lewicy. Trzecie miejsce przypadło radnej powiatowej.
Lokalni działacze PO powiedzieli PAP, że spodziewali się, że Mariusz Witczak "będzie miał kiepskie miejsce na liście, ale nikt z nas nie spodziewał się siódemki. To jest już ewidentna potwarz dla niego" – ocenili.
Ich zdaniem zwołana kilka tygodni temu przez Witczaka konferencja prasowa, na której wypowiedział się przeciwko Karolinie Pawliczak miała też mu zaszkodzić.
To Tuskowi mogło się nie spodobać
– skomentowali.
Witczak zapytany kilka tygodni temu na konferencji w Kaliszu o to, czy Pawliczak zaproszono do kandydowania z listy oświadczył, że nic nie wie na ten temat i lepiej byłoby, gdyby parlamentarzystka wróciła do Lewicy.
Nasze stanowisko jest proste. Uważamy, że posłanka powinna wrócić jak najszybciej do Lewicy i "odkłócić się" z Lewicą. Niepotrzebnie pokłócili się o miejsce na listach. Są wyborcy, którzy na nią głosowali i będą bardzo rozczarowani, więc najlepszą drogą dla uszanowania wyborców i demokracji będzie powrót do Lewicy
– mówił Witczak.
Wypowiedź Witczaka skrytykowali jego koledzy partyjni. Poseł PO Jarosław Urbaniak powiedział wówczas PAP, że jest zdziwiony, że Witczak wypowiedział się w ten sposób.
Mam wrażenie, że nasz elektorat oczekuje od nas jedności i szerokiego, wspólnego pójścia do wyborów. W okresie budowania list, przedwyborczym czy kampanijnym nie oceniam innych osób, które są kandydatami czy kandydatami na kandydatów z tego samego obozu politycznego
– powiedział parlamentarzysta PO.
W środę na oficjalnym profilu Koalicji Obywatelskiej z Kalisza pojawił się wpis rekomendujący w wyborach Witczaka.
Zawsze stał po właściwej stronie barykady i nigdy nie zawiódł. Zaangażowany w starania o ważne projekty rozwojowe dla naszego regionu i obronę kraju przed PiS, wykazał się walecznością, pracowitością oraz wiernością naszym wartościom. To wyborcy decydują, kto reprezentuje nasze miasto w parlamencie. Wybierzmy sprawdzonego i odpowiedzialnego parlamentarzystę, którego jako kaliska Platforma Obywatelska rekomendujemy
– poinformowała w poście Koalicja Obywatelska Kalisz.
Ta wypowiedź została wzbogacona filmikiem z udziałem Radosława Sikorskiego, byłego ministra spraw zagranicznych. "Gdybym mieszkał w Kaliszu, to bym głosował na Witczaka" – powiedział Sikorski.
Lokalny dziennikarz portalu faktykalskie.info Marcin Spętany powiedział PAP, że niska pozycja Witczaka na liście wyborczej może wynikać z tego, że kaliscy wyborcy PO mogą się czuć zniecierpliwieni nieskutecznością działań lokalnych polityków PO i oczekiwać zmian personalnych.
Niezależnie od krajowych układanek i faktu, że poseł Witczak to "człowiek Schetyny", widzę tu też powody lokalne i politycznie merytoryczne. Platforma w Kaliszu ma duże poparcie, o czym świadczy wynik w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego czy nawet samego Mariusza Witczaka. W 2019 roku z "jedynki" zdobył 36 tysięcy głosów - najlepszy wynik w okręgu. Tego poparcia lokalne struktury nie potrafiły przekuć w realny sukces. Wprowadzili do Rady Miasta najwięcej, bo ośmiu radnych, nie byli w stanie dogadać się ws. potencjalnej koalicji rządzącej, ostatecznie ich klub rozpadł się na dwie części. A ostatnio u władzy samorządowej częściowo byli dekadę temu. Ich wyborcy mogą się czuć zniecierpliwieni ich nieskutecznością i oczekiwać zmian personalnych
– powiedział.