Lider Naszości powiedział Radiu Poznań, że stolica Wielkopolski jest kolebką ruchu, który zrodził się na blokowisku z poczucia niezgody na rzeczywistość lat '90.
"Tutaj, na Piątkowie, to wszystko się zaczęło" - mówi Piotr Lisiewicz.
Lata '90 z całym ich kolorytem, szare bloki i nasza niezgoda na to, co się dzieje, co definiowaliśmy jako postkomunizm, jako państwo, w którym jednym wolno wszystko, a innym nie wolno nic. Na Piątkowie każdy chłopak, który został spisany przez policję za cokolwiek, to pierwsze pytanie na komisariacie na Osiedlu Chrobrego brzmiało "czy znasz Naszość i Lisiewicza?". Tak działała wówczas policja, tych przesłuchań były setki i tysiące i o tym będzie ta opowieść - nie o dzisiejszych podziałach, ale tamtym świecie i czasach
- mówi Lisiewicz.
Piotrowi Lisiewiczowi w czasach rządów Leszka Millera policja postawiła zarzuty wprowadzenia funkcjonariusza w błąd, co do własnej tożsamości, ponieważ poinformował policjanta, że nazywa się Włodzimierz Iljicz Lenin.
Media w Panamie, Nikaragui czy Nowej Zelandii informowały wówczas, że „Lenin” w szklanej trumnie wnoszony był do sądu, ale trumnę tę skonfiskowali mu… antyterroryści w kominiarkach. W czasie rozprawy lider Akcji Alternatywnej Naszość ogłosił - powołując się na wolność wyznania - że jest wyznawcą reinkarnacji i trzecim wcieleniem wodza rewolucji
- pisze o historii Naszości portal niezależna.pl.
Premiera filmu "Naszość. Tylko dla nienormalnych" w piątek o 19 w warszawskim kinie Luna przy Marszałkowskiej 28. Wstęp wolny.