Truskawki już są, już się pojawiły... Na pewno są polskie, przy tym straganie kupuje, na tamtym i naprawdę są bardzo smaczne
- zapewnia jedna z kupujących.
I to truskawki, a właściwie ich sprzedawcy byli przede wszystkim kontrolowani na terenie Wielkopolskiej Gildii Rolno - Ogrodniczej w Poznaniu, czyli mówiąc prościej giełdzie na Franowie.
My w ogóle nie wiedzieliśmy, że to są truskawki spod Poznania, bo jeżeli w oznakowaniu produktu nie zostaje umieszczony chociażby kraj pochodzenia, to tak naprawdę nie wiemy skąd ten produkt pochodzi, więc musimy to zweryfikować - tłumaczy Ewa Nowakowska - z Wojewódzkiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych w Poznaniu.
Rozpoczęliśmy trzy kontrole. Faktycznie od wczesnych godzin porannych, natomiast to nie jest tak, że my tam nie bywamy
- mówi Ewa Nowakowska.
Podobne kontrole odbyły się także w innych miastach, co jest lub powinno być działaniem rutynowym:
Bywamy na kontrolach na Franowie i również podczas tych kontroli stwierdzamy nieprawidłowości. Także to nie jest jednorazowe, czyli minimalna kara to 500 złotych, a maksymalna w zależności od wartości partii towaru
- wyjaśnia Nowakowska.
Polscy producenci będą odpowiednio bronieni przed nieuczciwą konkurencją spoza Polski. "Służby działają na pełnych obrotach" - zapewnia wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Będziemy sprawdzać dokumenty, pochodzenie tych produktów, odpowiednie oznaczenie, będziemy sprawdzać też zawartość pestycydów
- mówi Kołodziejczak.
"W tej chwili nie opłaca się importować truskawek do Polski" - komentuje rolnik ekologiczny Marek Grądzki.
Nasz polski konsument potrafi bezbłędnie, organoleptycznie odróżnić truskawkę z zachodu lub nawet ze słonecznej Afryki. Za chwilę zacznie się inny problem: z nadmiernym importem owoców typu agrest, porzeczka - źródła pochodzenia niewiadome. I to już nie przyjdzie owoc świeży, ale mrożony. Jeżeli się zapełni magazyny tego typu owocami importowanymi, nie będzie miejsca na skup naszych krajowych owoców
- mówi Grądzki.
Polscy plantatorzy obawiają się napływu tak zwanych owoców miękkich z zagranicy. To kolejny sektor zagrożony konkurencją, bo trzeba pamiętać, że wielu rolników ma wciąż pełne magazyny zboża.