Sąd umorzył warunkowo postępowanie karne wobec księdza na rok próby. Decydując o jego winie, sędzia podkreślił, że proboszcz jest zarządcą cmentarza, wpisanego do rejestru zabytków.
To, że siostry zakonne same prosiły o likwidację kwatery, nie miało znaczenia. Zgodę mógł wyrazić tylko konserwator.
Sędzia Szymon Szmyt uznał, że ksiądz mógł przewidzieć, iż likwidując jednocześnie szesnaście nagrobków, zaburzy układ w całym sektorze. Stąd orzeczenie winy, mimo że same nagrobki nie były chronione.
Brak kary (a groziły za to nawet dwa lata więzienia) sędzia wytłumaczył tym, że przywrócenie zaburzonego układu cmentarza jest możliwe. Wyrok nie jest prawomocny.
W mowach końcowych prokurator żądał kary finansowej (w sumie 9 tysięcy złotych), a obrona – uniewinnienia. Proces od początku śledzili dwaj regionaliści, oburzeni likwidacją grobów zakonnic zasłużonych dla miasta i obecnych w nim przez półtora wieku.