NA ANTENIE: Królewski wieczór
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przez całe lata nie było tak dużej rotacji wśród poznańskich urzędników - mówi radny PiS Michał Grześ

Publikacja: 30.08.2021 g.20:46  Aktualizacja: 31.08.2021 g.06:42
Poznań
Jak tłumaczy, zmiany personalne w ostatnich miesiącach były m.in. w biurze Rady. Urzędnicy coraz częściej rezygnują z pracy z powodu niskich zarobków.
urząd miasta poznania  - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Jak dodaje - najwięcej dostają kierownicy i dyrektorzy, a także wiceprezydenci. Urzędnicy szeregowi zdecydowanie mniej - mówi radny Grześ.

Urzędnik jest zawsze niczyj, więc o nim się nie myśli. Kiedy dziś podaje się średnie zarobki urzędników z Urzędu Miasta Poznania - ja jestem nauczycielem i mam, w porównaniu z urzędnikami, dużo, dużo większe zarobki, niż pracownicy magistratu, a pamiętajmy, że nauczyciele cały czas burzą się, że ich zarobki są niskie

 - mówi Michał Grześ.

Każdy z wiceprezydentów dostał miesięcznie po 6000 złotych więcej. W ocenie radnego Grzesia szeregowy urzędnik może pomarzyć o takich pieniądzach.

Jak dodaje, urzędnik niższego szczebla powinien dostawać przynajmniej 3200 złotych. "To powinno wystarczyć na godne życie, pod warunkiem, że nie ma się kredytu" - mówi radny. Teraz niektórzy urzędnicy zarabiają zdecydowanie poniżej 3000 złotych.

-----------------

Gośćmi Wielkopolskiego Popołudnia byli przewodniczący Klubu Radnych Wspólny Poznań, wiceprzewodniczący Komisji Budżetu, Finansów i Przedsiębiorczości, Przemysław Polcyn, a także wiceprzewodniczący Komisji Transportu i Polityki Mieszkaniowej, radny PiS Michał Grześ. Poniżej pełny zapis popołudniowej rozmowy:

Roman Wawrzyniak: Czy panowie radni rozumieją rozgoryczenie urzędników w związku z horrendalnymi podwyżkami dla najbliższych współpracowników prezydenta?

Przemysław Polcyn: Ja nie lubię patrzeć komuś w portfel.

Roman Wawrzyniak: To są pieniądze publiczne jednak.

Przemysław Polcyn: Te portfele są wypełniane pieniędzmi podatników. Przypominam sobie, że decyzję o niepowołanie czwartego zastępcy prezydenta tłumaczono sytuacją, jaką mamy. Pierwszy zastępca to 60 tys. zł, drugi - 50 tys., a trzeci chyba niecałe 45 tys. za cały rok. Ja sobie to przeliczyłem na szybko, to było 150 tys. Można powiedzieć, że pan prezydent oszczędził 50 tys. (więcej by było w przypadku czwartego wiceprezydenta). Mamy braki kadrowe w Urzędzie Miasta, pracownik jak opuszcza pracodawcę przez niskie wynagrodzenia, ja widzę, że mamy problem. Czy z naszych podatków utrzymywać urzędnika, który jest tani, bo pouciekają, czy chcemy urzędnika, który jest droższy, ale sprawniejszy i lepszy.

Michał Grześ: W Urzędzie Miasta Poznania jest taka sytuacja, że doszło wielu "swoich", którzy działali z Jackiem Jaśkowiakiem w kampanii i teraz zajęli swoje miejsca. Trudno się dziwić, że tych pan prezydent chce wynagradzać lepiej. Nie chodzi tylko o wiceprezydentów, ale też o kierowników i dyrektorów, np. w PIM, gdzie zarobki są bardzo wysokie. Przy tych wyborach demokratycznych najbardziej "dostają" urzędnicy. O nich się nie myśli. Dzisiaj, kiedy podaje się średnie zarobki... Ja jestem nauczycielem, ja mam dużo więcej, niż oni. A pamiętajmy, że nauczyciele narzekają, że ich zarobki są niskie. Tych prezydentów trochę już przeżyłem - zawsze każdy pamiętał o swoich, a nie pamiętał o urzędnikach. A od wielu lat urzędnicy MOPR zarabiają mniej, niż pomoc społeczna, której udzielają. Powinny być jakieś regulacje centralne, z tego co wiem, wielu urzędników chce zrezygnować.

Roman Wawrzyniak: Mówimy o kwocie 360 tys. zł między 5 osób, przeciętnie daje to 73 tys. na rok - dodatkowo. 6 tys. zł podwyżki do pensji miesięcznie. Niejeden urzędnik niższego szczebla nie pogardziłby taką podwyżką. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6 tys. zł - dla 90 proc. pracowników miasta to nieosiągalne. Dwie największe grupy zarobkowe, stanowiące po 1/3 całego zatrudnienia do 2555 zł netto do 2908 zł netto grupa, o czym można przeczytać też zresztą, bo to właśnie na podstawie artykułu Głosu Wielkopolskiego te dane się pojawiły. Ta dysproporcja wydaje się rażąca.

Przemysław Polcyn: Jeżeli chcemy być dobrze obsługiwani, to musimy płacić. Rozumiem rozgoryczenie urzędników. Jestem ciekaw, jakie miasto podejmie decyzje. Z 1000 urzędników ponad połowa podpisała list otwarty do prezydenta.

Roman Wawrzyniak: Mówi pan, że jeżeli chcemy być dobrze obsługiwani, ale właśnie ci, ta piątka osób, która dostała podwyżki, nie obsługuje petentów.

Przemysław Polcyn: Jestem ciekaw faktycznej odpowiedzi na list. Prezydent mówił, że trudna sytuacja, podział obowiązków. 50 tys. zł zaoszczędzone z automatu powinno być rozdane urzędnikom. Wiem, że dzisiaj miało być spotkanie związkowców, jestem ciekaw efektów. Można poczekać, jeżeli widzi się światełko w tunelu, natomiast jeśli traci się zaufanie, a wydaje mi się, że piszący do prezydenta stracili zaufanie, oni chcą wiedzieć, na czym stoją. Obawiam się sytuacji krytycznych, że zaczną nam pracownicy uciekać do sektora prywatnego. Nie chcę takiej sytuacji, że nowy pracownik otrzymuje więcej, niż ten starszy stażem, który pewne rzeczy ma w małym palcu.

Roman Wawrzyniak: Pytanie do radnego Grzesia - czego pan się spodziewa?

Michał Grześ: Po tym liście widać, to już jest odwaga napisać taki list, pan prezydent jest dosyć pamiętliwy, więc urzędnik za jego rządów może mieć trudności. Za 2500 netto dzisiaj jest bardzo ciężko. Radny Polcyn mówi, że pracownicy się zwalniają. Ja długo jestem radnym - pracownicy na przykład Biura Rady przez lata byli tacy sami. W tej chwili rotacja jest bardzo duża. Może jako pierwszą pracę młode dziewczyny biorą, ale cały czas szukają czegoś lepszego i uciekają. Jako radni musimy pomagać młodym pracownikom, żeby wiedzieli, co robić. Jest ta desperacja, że 2500 zł na rękę to nie są wielkie pieniądze, które może zarobić młoda osoba zaczyna życie zawodowe i chce mieć jakiś staż, to może być to mile widziane, ale zarobki niestety są straszne. Ja bym nie spodziewał się wielkich działań pana prezydenta - może się uda o 100 zł.

Roman Wawrzyniak: A nie 6000 zł miesięcznie. Na koniec pytanie, czy, a jeśli tak, to o ile powinny wzrosnąć pensje urzędników?

Michał Grześ: Pamiętajmy, że to praca 8-godzinna. Żeby utrzymać pracownika to ta pensja powinna być przynajmniej na poziomie 3200 zł - 3400 zł na rękę. To pozwala na godne życie tym, którzy nie mają kredytu mieszkaniowego. Przy takich zarobkach to nawet kredytu się nie spłaci.

Przemysław Polcyn: Musi się odbyć ta rozmowa, w ślad za tym muszą być konkretne decyzje. Nie chcę tego, że dziś się coś uda i potem przez 5-8 lat urzędnicy będą na tych samych warunkach. Nie wiem, czy nie byłoby zasadne uzależnić wynagrodzenia od średniej krajowej.

Roman Wawrzyniak: Albo od zarobków prezydenta i ekipy.

Michał Grześ: Zarobków kadry kierowniczej.

Przemysław Polcyn: Pan radny Grześ też dobrze o tym wie, że panowie prezydenci są w spółkach, ja bym tego nie uzależniał od wypłaty w urzędzie miasta, która w samym urzędzie może być stosunkowo niska. Większość dyrektorów jest zaprzyjaźnionych z panem prezydentem. Na nas, na radnych spada to, że musimy zadecydować o budżecie, jeżeli nie będzie wystarczających pieniędzy trzeba będzie się zdecydować na cięcia.

Michał Grześ: Albo oszczędniej wydawać pieniądze, a nie przetargi za gigantyczne pieniądze, a tańsze uwalać...

https://radiopoznan.fm/n/YCZ5lt
KOMENTARZE 0