Rehabilitacja w domu po zawale - to odpowiedź na pandemię koronawirusa

W gronie pierwszych czterech chorych znalazł się 41-letni pan Marcin z podpoznańskiego Lubonia. Niedawno przeszedł zawał, ale czuje się coraz lepiej.

Ona przede wszystkim ułatwia to, że nie trzeba tu przyjeżdżać. Druga sprawa jest też taka, że w tej sytuacji, jaka jest teraz - covidowej, to można siedzieć w domu i nie narażać się, że tak powiem, tym bardziej że jesteśmy w grupie ryzyka. Łatwe, do ogarnięcia. Urządzenie będzie mnie zmuszało do ćwiczeń, czyli będą musiał je zabierać na spacer, ewentualnie rowerkiem w domu. Wydaje komendy, sprawdza moje ciśnienie i to, czy żyję.

Dzięki specjalnym urządzeniom chorzy przez prawie miesiąc będą ćwiczyć poza ośrodkiem - jeździć na rowerze, chodzić na spacery czy z kijkami. System cały czas będzie monitorował ich stan zdrowia i przesyłał dane lekarzom. Pozwala to także oceniać efekty rehabilitacji w czasie rzeczywistym - mówią: dr Izabela Panowicz - koordynator dziennego oddziału rehabilitacji i dyrektor POSUM-u Krzysztof Albiński.

Pacjent otrzymuje od nas na czas trwania cyklu rehabilitacji, który trwa 24 dni, telefon z aplikacją, która przesyła dane. Ta aplikacja pozostaje w ciągłej komunikacji również z nami

- dodaje dr Panowicz.

To specjalny system opomiarowania, trochę taki, jak Holter, ale oczywiście bardziej dyskretny i nasz system rejestracji, które pozwalają monitorować wszelkie parametry życiowe tej osoby, która podlega tej rehabilitacji tak, że ona jest pod pełną kontrolą, jest bezpieczna

- dodaje dyrektor POSUM-u.

POSUM ma w tej chwili 20 takich urządzeń, które pozwalają na zdalną rehabilitację chorych. Po czterech pierwszych mężczyznach, którzy dziś zostali włączeni do programu, będą przygotowywani kolejni pacjenci.

POSUM testował kilka rozwiązań, wybrał system najbardziej przyjazny dla chorych. Według dyrekcji ośrodka, POSUM jest pierwszą placówką w regionie, która uruchomiła taki program.