NA ANTENIE: Pół na pół
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Rzecznik Praw Dziecka: Atak na mnie pokazuje, że dotknąłem bardzo istotnego problemu

Publikacja: 03.09.2020 g.18:40  Aktualizacja: 03.09.2020 g.19:15
Poznań
Seks edukatorzy mieli podawać środki farmakologiczne zmieniające płeć, rozchwianym, zaniedbanym dzieciom w Poznaniu – poinformował Rzecznik Praw Dziecka. Miasto zaprzecza i żąda sprostowania.
Mikołaj Pawlak rzecznik praw dziecka - brpd.gov.pl
Fot. brpd.gov.pl

Gościem Romana Wawrzyniaka w popołudniowej rozmowie Radia Poznań był Rzecznik Praw Dziecka - Mikołaj Pawlak.

Roman Wawrzyniak: Czy dzisiaj może pan powtórzyć swoje słowa o podawaniu zaniedbanym dzieciom w Poznaniu środków farmakologicznych zmieniających płeć przez seks-edukatorów?

Mikołaj Pawlak: Nieustająco te same słowa popieram i w tym zakresie – podawania i nielegalnej sprzedaży środków farmakologicznych, złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Dalej oni się tym zajmą. Ustalą czy i w jakich miastach dochodziło do tego procederu. Transaktywiści są bardzo aktywni i tutaj trzeba bronić dzieci, takie jest moje zdanie. Złożenie zawiadomienia to nie jest nic nadzwyczajnego w mojej działalności. Część spraw dociera do mnie z doniesień medialnych. Po analizie, weryfikacji, takie zawiadomienia składam. A w tym przypadku atak na mnie trwający od dwóch dni pokazuje, że dotknąłem chyba bardzo istotnego problemu. Oczywiście, zestawić to można jednocześnie z edukacją seksualną, która jest prowadzona tak, że bulwersuje. Nie mówię o zajęciach organizowanych przez uprawnionych pedagogów, z odpowiednim programem. Taka edukacja jest zatwierdzona i się odbywa. Nie wymieniałem nikogo z imienia i z nazwiska w mojej wypowiedzi o środkach farmakologicznych, ale te osoby same zaczęły zabierać głos.

Mówi pan, że prokuratura ma sprawdzać też inne miasta. Ale czy docierały do pana takie informacje, że to mogło mieć miejsce w Poznaniu?

Mogły mieć miejsce, ale tu sprostowania wymaga to, co było zmanipulowane od dwóch dni. Głos zabrał też prezydent Poznania i do moich ust wkładane są słowa, których nie powiedziałem. Nigdy nie mówiłem, że to się odbywało w szkołach.

A gdzie się odbywało pana zdaniem?

Są to okoliczności, które będzie badała prokuratura i to są czynności śledcze. Natomiast sygnał mam taki, że mogło się to odbywać w każdym innym miejscu, bo część tych zdarzeń prowadzona była za pomocą serwerów. Widać, że bolesne było zestawienie tego z aktywnością niektórych instytucji i z początkiem roku szkolnego, kiedy rodzice wybierają różne zajęcia dla dzieci. Niekiedy mogą nie mieć świadomości tego, jakie treści są przekazywane i w jaki sposób dzieci są nagabywane do zachowań, które nie byłyby w normalnej sytuacji akceptowane.

W tym stanowisku miasta Poznania prezydent domaga się od pana sprostowania. Doczeka się go?

Pan prezydent Jacek Jaśkowiak ma inne zadania z zakresu edukacji – zapewnić bezpieczeństwo w szkołach, środki czystości, żeby dach nie przeciekał czy żeby po prostu było gdzie się uczyć. To jest zadanie samorządów w kwestii edukacji. A nie treści, które są przekazywane w szkole albo poza programem. Prezydent wychodzi poza swoje kompetencje. W żadnym wypadku nie odnosiłem się do sytuacji w szkole, bo gdyby tak było, odpowiedzialność ponosiłby także dyrektor. I to jest sedno problemu – kogo dyrektorzy mogą wpuścić do szkoły. Nie zgadzam się z prezydentem. Wczoraj przygotowałem pismo do niego i to on będzie się do mnie zwracał z wyjaśnieniami na jakich zasadach i jakie organizacje dopuszcza, z jakimi treściami do szkół i czy mają one odpowiednie kompetencje pedagogiczne, żeby zajmować się dziećmi. Wysłałem to pismo oficjalnie. Pan prezydent będzie zobowiązany do ustosunkowania się do tych pytań.

Przez te ostatnie godziny wiele mediów pana atakowało. Spodziewał się pan takiej brutalnej napaści na pana i urząd, który pan reprezentuje?

Jest to pewna forma zemsty i ataku. I przy okazji jednostronny atak, tylko ze stron lewicujących. Tak zwanych „otwartych”, także zagranicznych. Nie przejmuję się tym. Oznacza to, że dobrze chronię polskie dzieci. Od tego jestem. Nie wykonywałbym swoich obowiązków, gdybym nie podnosił takich problemów. Mam świadomość, że tym bardziej jest to dotkliwe, że wskazałem na te sprawy w medium, które bardziej sprzyja lewicującym instytucjom.

Zresztą te i inne media, tak zwane polskojęzyczne, ale o obcym kapitale. One prosiły o komentarz w większości przypadków polityków związanych z lewicową narracją. Politycy ci żądają oczywiście pańskiej dymisji. Rozważa pan taką opcję?

Absolutnie nie. Wręcz czuję się wzmocniony takim atakiem, bo pokazuje on brak obiektywizmu. Nikt nawet nie raczył zapytać mnie bezpośrednio, to jest atak na podstawie zmanipulowanych treści. A co do pluralizmu. Ja odwiedzam media każdej strony. A rozmowa była zmanipulowana, nieobiektywna. Z tego, co kojarzę, Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, któremu zaraz kończy się kadencja, niezbyt często bywał w różnego rodzaju mediach. Tylko w tych, w których padły te słowa. To wskazuje na pewne błędy, które mamy w debacie publicznej. Ale jednocześnie co do samego zdarzenia i ochrony dzieci przeciw treściom, o których rodzice powinni wiedzieć. Bo ja nie neguję, że być może są tacy rodzice, którzy chcą posłać dzieci na takie zajęcia. Bardzo proszę, jest strona stowarzyszenia, można iść i to robić. Chodzi o to, żebyśmy dotarli do rodziców, którzy nie wiedzą, że takie treści za ich plecami miałyby być przekazywane ich dzieciom.

Według mojej wiedzy to stowarzyszenie, które dostało od miasta 23 tysiące złotych na zajęcia „Szkoła strefą wolną od transfobii i homofobii” odbywały się, póki co, tylko dla nauczycieli, nie dla samych dzieci. Pytanie czy nauczyciele są zobowiązani do udziału w nich? Czy rodzice też mogą protestować i nie zgadzać się na udział dzieci w tego typu zajęciach?

Oczywiście. Podstawa programowa jest zatwierdzona rozporządzeniami przez władze centralne i to jest edukacja. Tu ma pierwszeństwo państwo. A wychowanie jest zarezerwowane dla rodziców. Nie można wkraczać pomiędzy te obszary.

A czy pan jako Rzecznik Praw Dziecka interesował się jaka organizacja stoi za tymi zajęciami i jaką prowadzi działalność?

Tak, ja te pytania zadałem prezydentowi. Skoro sami dorwali się do głosu, to ujawnili się. Jednocześnie na drodze oficjalnej zapytałem prezydenta kto i na jakich zasadach wprowadzał te treści. Organizacja ta, z Poznania, wprost na nagraniach w Internecie proponuje zajęcia z edukacji seksualnej w zakresie robienia lewatywy na potrzeby seksu analnego. Czy to też dociera do dzieci w ramach zajęć? Na przykład do 11- latków, a rodzice nie wiedzą? Jeżeli na przykład dziecko nie będzie sobie radziło z taką praktyką, to czy edukator będzie mu w tym pomagał? Sarkastycznie i ordynarnie pytam, ale tak niestety jest. Chcemy wskazać rodzicom, że to nie jest prawo dziecka, a jego łamanie. Łamanie prawa rodziny do wychowania zgodnie z własnym światopoglądem dzieci. Takie jest moje zadanie jako rzecznika.

Tu chodzi o grupę Stonewall, która organizuje także Marsze Równości w Poznaniu. Liderzy poruszają w wywiadach takie wątki, które trudno aż relacjonować. Na przykład filmy zachęcające do pierwszego spotkania homoseksualnego. I te grupy dostają pieniądze publiczne na organizowanie szkoleń. Warto o tym mówić, żeby uświadamiać rodziców, bo być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, kto za tym stoi.

Tak, właśnie o to chodziło w moim wystąpieniu. Dodatkowo zmanipulowanym. Chodzi właśnie o przypomnienie i uświadomienie rodziców. Dla tych, którzy tego nie akceptują. A ci, którzy akceptują - jest wolność. Po prostu, żeby to nie działo się za naszymi plecami. To są podstawowe prawa, na których straży mam obowiązek stać. Gdybym tego nie robił, to nie wypełniałbym swoich obowiązków. Wtedy powinien podać się do dymisji. Uważam, że zachowałem się słusznie i będę odporny na ataki tych grup.

Rozumiem, że zaniepokojeni rodzice, którzy nie zgadzają się z takimi elementami lub nie chcą, by pewne treści trafiały do ich dzieci, mogą również korzystać z pomocy biura Rzecznika Praw Dziecka?

Biuro jest cały czas do dyspozycji. Jest strona internetowa, media społecznościowe - Twitter, Facebook. Mamy dziecięcy telefon zaufania pod numerem 800 12 12 12. Zachęcam, w razie potrzeby. Czasem informacji, rozmowy. Dzieci i młodzież dzwonią często po to, żeby po prostu pogadać z psychologiem o swoich problemach. Jesteśmy dostępni. Przepraszam, że wczoraj musiałem odwołać wywiad, ale taka właśnie jest moja praca. Coś się dzieje w Polsce, jak wczoraj. Po godzinie 15 wyszedłem z biura, wsiadłem w samochód, żeby w przypadku konkretnego dziecka osobiście coś załatwić. Bo to była późna godzina popołudniowa i pewnie nikt z lokalnego biura nie mógłby pomóc. Na tym polega moja działalność.

https://radiopoznan.fm/n/fLJNiy
KOMENTARZE 0