Branża drobiarska alarmuje: "Może zabraknąć produktu w sklepach"

- Rzeczy oczywiste po kilku zdaniach, kilku wyrazach stawały się nieoczywiste. Jestem tu już czwarty raz, chociaż wydaje mi się, że w ubiegłym roku dyktando było jeszcze trudniejsze -mówiły tuż po zakończeniu testu Małgorzata Słowińska i Agnieszka Kaczmarek, nauczycielki w Szkole Podstawowej w Budzyniu.
Myślę, że najwięcej problemów sprawiło słowo „wtranżoliłby”
- dodaje wicedyrektorka budzyńskiej podstawówki, Małgorzata Słowińska.
- Parę błędów zrobiłem na pewno: „rzekotki”, „żorżety” i parę innych takich konstrukcji słownych. Trudne dyktando przygotowała prowadząca. Wspięła się na wyżyny polonistyki - przyznaje burmistrz Budzynia, Marcin Sokołowski.
Wśród uczniów najmniej błędów popełnił Mateusz Rybka z chodzieskiej Szkoły Podstawowej nr 1. Wśród dorosłych ta sztuka udała się dyrektorce Szkoły Podstawowej w Margoninie, Alicji Michalskiej-Nowak, nauczycielce matematyki i miłośniczce ortografii.
To jest mój konik. Ja jestem „ścisłowcem”, ale bardzo zwracam uwagę na ortografię. Bardzo dużo poprawiam, czasami się śmieję i mówię do moich uczniów, że szybciej ich nauczę poprawnej polszczyzny niż matematyki
- mówi Alicja Michalska-Nowak.
Autorką tekstu, który nastręczył uczestnikom niemałych problemów, była polonistka z wyszyńskiej podstawówki, Magdalena Olczak.
Niestety, nikt nie napisał dyktanda bezbłędnie. W dotychczasowych siedmiu edycjach Małego Dyktanda Pokutnego w Wyszynach ta sztuka nie udała się nikomu. Może za rok.