Według interpretacji dyrektor szkoły, rodzic jest rodzicem tylko dla swojego dziecka, więc każda osoba współorganizująca festyn musi mieć zaświadczenie.
Przewodnicząca Rady Rodziców objezierskiej szkoły Sonia Kędzierska-Kaszuba odczytała nam otrzymany dziś mail z ministerstwa sprawiedliwości, który nie odnosi się do problemu interpretacji słowa "rodzic", ale przypomina treść ustawy.
"W opinii ministerstwa sprawiedliwości, z przedstawionych wyżej przepisów nie wynika, żeby ustawodawca nałożył na pracodawcę, lub innego organizatora, obowiązek sprawdzania rodziców, którzy przychodzą z dziećmi na szkolne przedstawienie, czy inne wydarzenie jak Dzień Dziecka, zakończenie roku szkolnego." Czyli mamy rację
- mówi Sonia Kędzierska-Kaszuba.
Wielkopolski Wicekurator Oświaty Wojciech Szulc mówi, że ostatnią instancją w kwestii bezpieczeństwa w szkole jest dyrekcja i to ona może zdecydować, czy rodzice muszą się legitymować zaświadczeniami o niekaralności.
Za każdym razem musi dyrektor dokonać bardzo uważnej analizy. Zbadać kontekst zdarzenia i podjąć decyzję w ramach przysługujących mu uprawnień
- mówi Wojciech Szulc.
Problemem w szkole w Objezierzu jest mama - zawodowa fryzjerka - która chce chętnym dzieciom zaplatać warkoczyki. Według dyrektorki szkoły, będzie wtedy dochodzić do kontaktu fizycznego z dzieckiem, podobnie jak w czasie podawania waty cukrowej.
Rada Rodziców objezierskiej szkoły podkreśla, że wszyscy animatorzy i goście festynu mają zaświadczenia o niekaralności, a impreza będzie nadzorowana przez policję. Rodzice deklarują, że postaraliby się o zaświadczenie, ale za późno się dowiedzieli, że muszą je zdobyć.