"To jest projekt, który sprawdzamy" - wyjaśnia rektorka UAM prof. Bogumiła Kaniewska.
Nieustannie otrzymujemy apele i to są bardzo słuszne apele, o na przykład naprawę chodników, budowę dróg rowerowych na kampusie Morasko, ale nie tylko. Byłby to sposób na to, żeby zdobyć trochę środków, żeby zainwestować w infrastrukturę drogową. Druga rzecz to jest to, że na tych naszych parkingach uczelnianych, zwłaszcza na Morasku, dochodzi do różnych sytuacji. Już mieliśmy aferę z wyścigami
- tłumaczy.
Rektorka przyznaje, że nie raz miejsca parkingowe zajmują osoby na przykład myjące samochody.
Pomysłu wprowadzenia opłat nie rozumie działacz Inicjatywy Pracowniczej i Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej Szymon Radomski. Jego zdaniem, zmiana na kampusie Morasko może zaszkodzić pobliskim osiedlom.
Pewnie część osób będzie próbowała taką opłatę ominąć, parkując na tych osiedlach, gdzie parkingi i tak są przepełnione, są darmowe, więc myślę, że dla nikogo nie będzie problemem przejście 5 czy 10 minut na uniwersytet z takiego darmowego parkingu, a na pewno to utrudni życie mieszkańcom
- podkreśla Radomski.
Na razie nie wiadomo czy system w ogóle powstanie, a także kto i ile będzie musiał płacić za parkowanie. "Jeżeli wprowadzimy te płatne parkingi, to pracownicy dostaną absolutnie, nawet nie promocyjne warunki, ale będą ponosić symboliczne opłaty" - zapewnia rektorka UAM.
Ostrożnie do planów władz uczelni podchodzi przewodnicząca "Solidarności" UAM, Krystyna Andrzejewska, która zwraca uwagę na konieczność utrzymywania parkingów.
"To nie są dwa metry kwadratowe, tylko hektary. Trzeba je posprzątać, trzeba o nie zadbać, wiele rzeczy zrobić. Ja na to patrzę jako kobieta: samo się nic nie robi. Zobaczymy jaki będzie przetarg. To kwestia wielu osób, kwestia na przykład jednorazowego wjazdu załóżmy dla członków senatu, przecież jest tyle różnych posiedzeń komisji" - komentuje Andrzejewska.
Przedstawicielka związku deklaruje gotowość do rozmów o planowanym wprowadzeniu opłat parkingowych.