W gablocie zaprezentowana została jego droga – od pierwszych medali i uprawnień aż do momentu, kiedy osiągnął najwyższy stopień wtajemniczenia w sztukach walki.
„Był tak wielkim pasjonatem jiu-jitsu, że właściwie synonim jiu-jitsu to jest Wojciech Malczak” - wspominał Kazimierz Mrówczyński, trener tej sztuki walki.
Miałem tę przyjemność razem z nim zaczynać, czyli to był rok 1979, także już w tym roku właściwie mamy 45-lecie powstania tutaj na ziemi konińskiej sztuki walki jiu-jitsu. Zresztą widać efekty do tej pory. Mamy 4 kluby, które cały czas kontynuują tą myśl sztuki walki jiu-jitsu. Także myślę, że zasługi nie do przecenienia
- mówi Kazimierz Mrówczyński.
Był człowiekiem stanowczym, bezpośrednim i nie lubił fałszu. Żona zmarłego mistrza, Grażyna Malczak do dziś związana jest z ruchem jiu-jitsu i opiekuje się spuścizną po mężu.
Wzruszenie. To się nie da ukryć, że to jest wzruszenie. Jeszcze to są takie dość wczesne rany. Jeżeli chodzi o wybór tutaj, to ja raczej kierowałam się tym, żeby pewne rzeczy były, które są dla niego wartościowe, czyli np. miecz, figurki samurajów, które zostały przywiezione przez niego z Japonii, też pewne odznaczenia
- mówi Grażyna Malczak.
Cyklicznie organizowane są również zawody jiu-jitsu ku pamięci Wojciecha Malczaka. Wojciech Malczak zmarł rok temu.