W całej Polsce Wigilia jest najpiękniejszym i magicznym dniem i wieczorem w roku. To dzień, który budzi w nas wielkie emocje i mobilizuje co roku do niecodziennej aktywności związanej z robieniem porządków i zakupów świątecznych. Siła tej tradycji sprawia, że Polacy obchodzą ją najbardziej uroczyście jak to tylko możliwe w każdych warunkach: podczas pokoju i wojny, w bogactwie i biedzie, zdrowiu i chorobie. W historii Polski oraz w życiu każdego z nas bywały Wigilie pogodne i radosne, jak i smutne, samotne bądź nawet w ogóle nieudane.
Geneza Wigilii
Początki wigilii sięgają prawdopodobnie Saturnaliów obchodzonych w starożytnym Rzymie. Saturnalia były świętem obchodzonym ku czci boga rolnictwa Saturna, które trwało przez tydzień od 17 do 24 grudnia. Wtedy na cały tydzień zamierało życie gospodarcze w Rzymie, a ulice miasta zapełniały się orszakami weselących się ludzi. Powszechnym zwyczajem było wręczanie sobie drobnych podarunków. Podczas święta niewolnicy bawili się na równi z wolnymi. Cesarz Oktawian August nakazał skrócić święto do trzech dni, by nie opóźniać pracy sądów, jednak i tak w praktyce bawiono się przez tydzień.
Jednak samo obchodzenie 25 grudnia jako dnia narodzin Jezusa Chrystusa jest do dziś kwestią dyskutowaną wśród uczonych. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa podawano różne daty narodzenia Chrystusa. 25 grudnia jako dzień narodzenia Chrystusa został ustalony przez Kościół Katolicki w 353 roku w dzień narodzin pogańskiego boga słońca Mitry, którego kult był bardzo popularny w całym cesarstwie rzymskim. Najważniejsze obchody święta przypadały w nocy z 24 na 25 grudnia. Około północy spełniano obrzędy konsekracyjne. O świcie wierni uczestniczyli w procesji z miejsca kultu, niosąc statuetkę dziecka jako symbol urodzonego boga słońca przez dziewicę nazywaną Dea Caelestis.
Na ziemiach słowiańszczyzny w okresie przesilenia zimowego obchodzono święto nazywane Szczodrymi Godami, które miało upamiętniać zwycięstwo światła nad ciemnością. Podczas Godów wróżono pogodę na przyszły rok i obdarowywano się drobnymi prezentami. W okresie przesilenia zimowego (około 23-25 grudnia) obchodzono uroczyście początek roku słonecznego, wegetacyjnego i słonecznego. Na ten czas przypadały święta solarne, święta rolnicze i zaduszne. Elementy tych prastarych zwyczajów przetrwały do dziś w polskiej obrzędowości ludowej.
Wigilia Bożego Narodzenia
W Kościele Katolickim słowem „wigilia” określa się dni poprzedzające wszystkie ważniejsze święta religijne. Uroczystości wigilijne zostały wprowadzone do kalendarza liturgicznego dopiero w VI wieku – dwieście lat później niż Boże Narodzenie. Wigilia to czas czuwania i oczekiwania na święto Bożego Narodzenia połączone z postem i modlitwą.
W Kościele Katolickim Wigilia Bożego Narodzenia obchodzona jest 24 grudnia. Cerkiew Grekokatolicka i Prawosławna obchodzą Wigilię 6 stycznia, a kościół katolicki obrządku ormiańskiego – 5 stycznia.
Datę Wigilii jednak przesuwano. W niektórych regionach Polski, jak np. w kieleckim, stosowano zasadę, według której nie można było obchodzić wigilii, kiedy przypadała ona w niedzielę, dlatego że „wigilia nie przyjmuje postu”. Wtedy wigilię przenoszono na 23 grudnia, a same święta Bożego Narodzenia trwały trzy dni.
Wigilijne zwyczaje
Wierzono, że w Wigilię o północy, kiedy przesila się ciemność zimowa, w całej przyrodzie dzieją się cuda: kwiaty na chwilę rozkwitają pod śniegiem, woda w studniach i strumieniach nabiera leczniczych właściwości, z radości drżą i podskakują kamienie, otwiera się ziemia i pokazuje skarby ukryte w jej wnętrzu. Zwierzęta o północy na chwilę klękają przy swoich żłobach, by uczcić Narodzenie i mogą rozmawiać ludzkim głosem.
W Wielkopolsce, podobnie jak i w całej Polsce, myśliwi rano 24 grudnia udawali się na polowanie. Jego pomyślny wynik miał zapewnić ochronę św. Huberta na zbliżający się nowy rok.
Przez cały dzień trzeba było się liczyć z obecnością dusz przodków w obejściu. Wierzono, że dusze przodków, z Bożej Łaski, opuszczają zaświaty i przybywają na ziemię, by móc przebywać ze swoimi bliskimi w domu. Dlatego też zanim się usiadło na krześle czy ławie, najpierw dmuchano na meble, mówiąc przy tym: „posuń się duszyczko”. Zabronione było szycie, przędzenie na kołowrotku, chlustanie pomyjami, zanim się wcześniej nie powiedziało: „uciekajcie wszystkie dusze, bo ja wodę wylać muszę”. Wszystko po to, aby nie uszkodzić i nie narazić się przebywającej w domu duszy. Należało też pozostawić uchylone drzwi do sieni, aby duchy mogły bez problemu wejść do domu. W stosunku do dusz należało zachować ostrożność. Jednak nikt tak naprawdę nie chciał ich mieć na co dzień w domu, dlatego zawsze proszono je, by po Wigilii wróciły w tajemnicze zaświaty.
W Wigilię starano się nie wykonywać zbyt wielu prac, chyba że miały one pilny charakter. Uważano, że „jaka Wigilia taki cały rok”, dlatego starano się nie przemęczać. Pamiętano o postnym charakterze tego dnia i unikano jedzenia aż do wieczerzy wigilijnej, jedynie posilając się w porze obiadu śledziami i ziemniakami. Starano się także unikania kłótni i wszczynania konfliktów. Wzorowego zachowania wymagano od dzieci, uważając, że nieposłuszeństwo okazane w tym dniu zwiastuje liczne kary w następnym roku. W Wigilię nie należało też niczego pożyczać sąsiadom, żeby szczęście i dostatek nie opuszczały domu.
Wystrój domu
Bardzo ważnym elementem Wigilii był także wystrój domu. W przeszłości wszystkim dekoracjom umieszczanym w gospodarstwie przypisywano ważne treści symboliczne, dopiero na drugim miejscu stawiając ich walory zdobnicze.
W staropolskim domu nie mogło zabraknąć snopów zbóż, słomy, siana i sypanego na obrus ziarna. Miały one sprzyjać urodzajowi i dobrym plonom w nadchodzącym roku. Dlatego też snopy zbóż ustawiano nie tylko w chłopskich chałupach, ale też w magnackich pałacach. W niektórych rejonach Polski (np. na ziemi sądeckiej i rzeszowskiej) zaścielano słomą całą podłogę na urodzaj i dla wygody zmarłych dusz, które w Wigilię miały przebywać w domu.
Na ścianach wieszano słomiane gwiazdy i krzyże zwane dziadami. Wierzono, że znajdujące się w domu siano i słoma będzie sprzyjać obfitym plonom. Powiadano także, że jest to pamiątka ubogiego narodzenia Chrystusa na słomie i sianie. Pod stołem kładziono żelaza, czyli lemiesze pługa, kosy, etc., aby krety i inne szkodniki roli nie psuły. Łańcuchami i sznurami obwiązywano nogi stołu, aby chleb trzymał się domu.
Choinki, bez których obecnie nie wyobrażamy sobie świąt, pojawiły się w Polsce dopiero w XIX wieku. Najpierw zagościły głównie w miastach, w których mieszkali Niemcy, głównie wyznania ewangelickiego. Nieco później, choinki w polskich domach, pod wpływem niemieckim, pojawiły się w Wielkopolsce, na Pomorzu oraz na Warmii i Mazurach. Z czasem zwyczaj ustawiania świątecznego drzewka przyjął się w całej Polsce, ale jeszcze w okresie międzywojennym w niektórych rejonach Polski choinki były rzadkością.
Wigilijne wróżby
Dalekim echem pogańskich zwyczajów było wróżenie. Młodzież po kolacji wychodziła przed dom i dzwoniła kluczami. Następnie nasłuchiwała, z której strony rozległo się szczekanie psów – od tej strony miała nadejść narzeczona lub narzeczony. Panny ciągnęły słomki spod obrusa – jeżeli wybrana przez nie wstążka pociągnęła drugą, to mogła dziewczyna mogła być pewna zamążpójścia. Im słomka gładsza, tym narzeczony miał być bardziej urodziwy. Wróżono także z talerzy. Pod talerzami chowano czepek, wianek, chleb i sól. Wylosowanie czepka oznaczało ślub w przyszłym roku, wianka – kolejny rok panieństwa, chleb – dobrobyt, sól – ciężką dolę.
O północy wszyscy udawali się do kościoła na uroczystą Mszę zwaną Pasterką. Wierzono też, że o północy w wigilijną noc zwierzęta mogą przemówić ludzkim głosem, ale nie należało ich świadomie podsłuchiwać, gdyż mogło to sprowadzić nieszczęście. Zakaz ten argumentowano przytaczając historię gospodarza, który podsłuchał swoje konie w wigilijną noc skarżące się na to, że „już niedługo powiozą swojego pana”. Kilka dni później gospodarz zmarł.
Wieczerza wigilijna
Na Wigilii spotykała się cała rodzina. Bezpośrednie przygotowania do niej zaczynały się w dzień świętej Łucji, czyli 13 grudnia. W samym dniu Wigilii kończono przygotowywać świąteczne potrawy.
Sama wieczerza wigilijna, podobnie jak i w innych regionach, rozpoczynała się po wypatrzeniu pierwszej gwiazdki na niebie. Było to nawiązanie do biblijnej Gwiazdy Betlejemskiej, która do nowonarodzonego Chrystusa miała prowadzić Trzech Króli. Stąd też pochodzi nazwa „gwiazdka” określająca cały okres Bożego Narodzenia. Pod stół wkładano wiązkę słomy.
Kolację wigilijną poprzedzało łamanie się opłatkiem, w którym uczestniczył cała rodzina. Po tym obrzędzie gospodyni lub najstarsza córka, stawiała na stole potrawy jedna po drugiej. Źródła nie są zgodne, co do ich liczby: spotyka się dziewięć potraw (na pamiątkę dziewięciu chórów anielskich, które śpiewały przy narodzeniu Chrystusa), dwanaście (odpowiadające liczbie apostołów) lub trzynaście. Gospodarz z każdej potrawy odkładał po trzy łyżki, które następnie tuż po wieczerzy lub pierwszego dnia Bożego Narodzenia zanosił zwierzętom.
Przy stole zostawiano dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa. Zwyczaj ten był reliktem dawnych pogańskich obrzędów, kiedy wierzono, że w Szczodre Gody na Ziemię przybywają duchy przodków, by wraz z rodziną zasiąść przy świątecznym stole.
Na stole mogło znaleźć się 9,12 lub 13 potraw. Wybitny polski etnograf Oskar Kolberg w swoim wielotomowym dziele pt. „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” w tomie poświęconym Wielkiemu Księstwu Poznańskiemu, tak w połowie XIX wieku opisywał wigilijny stół świąteczny:
„Zwykłemi potrawami corocznie przynajmniej w liczbie 9, w stanie wyższym używanemi są: zupa migdałowa, kluseczki z sosem, karp na szaro, szczupak z szafranem, andróty z makiem albo kluski z miodem i makiem, suszone gruszki i śliwki gotowane, grzybki na sucho na oleju smażone, groch biały i karaski w oleju tretowane (smażone) z kapustą. Lud wiejski kontentuje się „siemieniuchą”, to jest zupą z siemienia konopnego, kaszą jaglaną, kapustą z grzybkami, grzybami w oleju smażonemi i kluskami z makiem."
Typowymi potrawami wigilijnymi dla regionu wielkopolskiego były kluski z makiem, zwane makiełkami – praktycznie nieznane w innych regionach Polski. Przyrządzano je poprzez pokrojenie bułki pszennej, namoczenie jej w mleku lub wodzie, a następnie dodanie maku, cukru lub rodzynek. Charakterystyczna była też siemieniucha, czyli zupa z nasion konopi. Na deser częstowano kompotem z suszu oraz piernikami lub makowcem.
Gospodarze po zakończonej wieczerzy wychodzili do sadu, w którym obwiązywali drzewa owocowe przechowywaną pod obrusem słomą. Zabieg ten miał zabezpieczyć drzewa przed działaniem szkodników oraz zapewnić urodzaj na zbliżający się rok. Obwiązując drzewa słomą, gospodarze, obkładali je dodatkowo wałkami i krzyczeli: „poradzej, poradzej! Jak nie będziesz poradzało, będziesz wałkiem obkładało! Poradzej”.
W okresie międzywojennym na wigilijnych stołach pojawiły się smażone ryby i barszcz czerwony. Po II wojnie światowej w wyniku dużych przesiedleń ludności, nastąpiły zmiany w świątecznym jadłospisie. To właśnie wtedy rozpowszechniła się zupa grzybowa i ryba oraz smażony karp.
Gwiazdor i kolędnicy
24 grudnia był dniem, w którym można było liczyć na kolejne otrzymanie upominku. 6 grudnia prezenty grzecznym dzieciom przynosił Mikołaj, zaś w Wigilię domy odwiedzał Gwiazdor. Obecnie często bywa utożsamiany ze świętym Mikołajem, jednak jest to mylne przekonanie. Święty Mikołaj to dobrotliwy staruszek, biskup Mirry, kiedy Gwiazdor to dość surowy osobnik, bardziej skłonny do wymierzania kar za nieznajomość modlitw niż dawania prezentów. Oskar Kolberg w „Ludzie. Jego zwyczajach…” tak opisywał zwyczaj odwiedzania domów przez Gwiazdora:
„Po wieczerzy we wigiliją Bożego Narodzenia chodzą po wsi „gwiazdory”, tj. parobcy przebrani w kożuch odwrócony włosem na wierzch, przepasani pasem skórzanym, czapka (kapturek) na głowie wywrócona barankiem do góry, twarz usmarowana sadzami, krótki bat w ręku. Każą dzieciom odmawiać pacierz; nie umiejących go biją, przenosząc z figlów bicie to i na dziewki. Przybycie swe głoszą brzękiem dzwonka. Gwiazd jednak żadnych nie noszą.”
Kolędnicy, zwani w Wielkopolsce Herodami, rozpoczynali odwiedzać gospodarzy w Wigilię. Swój obchód domów kończyli w święto Trzech Króli. Na orszak kolędników składały się takie postacie jak: Herod, żołnierz, Żyd, Turek, anioł, diabeł, baba i dziad. Po przekroczeniu progów obejścia kolędnicy odgrywali scenki związane z opisanym w Biblii Narodzeniem Chrystusa. Nie skłonili także od robienia figli, szczególnie jeśli w domu były młode dziewczyny. W zamian za odegraną scenkę, otrzymywali słodycze lub niewielkie sumy pieniędzy.
Wielkopolska wigilia, podobnie jak w innych częściach Polski, ma charakter podniosły i wyjątkowy. Towarzyszy jej jednak rodzinny i wesoły charakter. Wiele z dawnych wielkopolskich zwyczajów przetrwało do dzisiaj. Miejmy nadzieję, że w prędko zmieniającym się świecie nie zostaną zapomniane.
Redakcja Radia Poznań życzy wszystkim słuchaczom oraz inernautom odwiedzającym portal radiopoznan.fm zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnej atmosferze!