Na razie w pawilonach i na placu targowym można oglądać prace ze zbiorów Muzeum Wikliny w Nowym Tomyślu, projekty uczniów Liceum Plastycznego w Nałęczowie i pierwsze, nadesłane prace konkursowe.
Już w pierwszym dniu festiwal przyciągnął dzieci z poznańskich przedszkoli, ale też mieszkańców, którzy w domach wyplatają różne rzeczy z wikliny.
- Moja mama na przykład plecie, bo to jest jej hobby po prostu. Tak, że lubi sobie popleść, zobaczyć co jej wyjdzie. - Ja to zawsze plotłam i lubię pleść, bo jest to odstresowujące. Robiłam wazony, miski i łącze też sznurek na przykład, oplatam sznurkiem coś. Chciałam zobaczyć te prace plecionkarskie i wikliniarskie. To już jest twórczość, sztuka artystyczna i użytkowa. - To ma cieszyć oko i cieszy. Po prostu chciałam zobaczyć. Na mnie wrażenie robią te rzeźby. Mój tata był projektantem największego kosza z wikliny na świecie, który właśnie znajduje się w Nowym Tomyślu. - Mi najbardziej się podobał koń, a mi misiu, który tam jest
- mówili zwiedzający.
Festiwal to także Międzynarodowy Konkurs Plecionkarzy. Do Poznania zjeżdżają artyści z całego świata, którzy jutro rozpoczną zmagania konkursowe. Jury oceni także prace nadesłane już wcześniej na konkurs.
W targowej hali są już przygotowane miejsca do pracy dla uczestników konkursu. Będą mieć 15 godzin na przygotowanie prac w pięciu kategoriach. Najlepsze poznamy w niedzielę, a w konkursie wystartuje około 160 osób z 55 krajów - z Europy, ale też Afryki oraz Ameryki i Australii. Tylko w przypadku jednej kategorii będą mieli narzucony rozmiar pracy, w pozostałych będzie ich ograniczać tylko wyobraźnia.