Głos Wielkopolski ujawnił kilka dni temu, że Jadwiga Emilewicz od pięciu tygodni pomaga w punkcie szczepień na poznańskich targach. Występuje tam pod fikcyjnym imieniem. Według poznańskiego dodatku do Gazety Wyborczej, to kara nałożona przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za wyjazd jej synów na trening narciarski w czasie pandemii.
"To wypracowany model działania 'Wyborczej'" - mówi polityk Porozumienia, Jarosław Pucek.
"Gazecie Wyborczej" fakty nie przeszkadzają w snuciu własnej tezy. Każdy, kto ma konserwatywne poglądy w Poznaniu doświadczył tego nie raz. Nie jestem zaskoczony, tak po prostu jest. Zastanawiam się, gdzie jest poziom absurdu i czy dziennikarze, którzy piszą takie rzeczy, mają jakiś cień przyzwoitości, bo już nie mówię o rzetelności. No chyba nie ma.
Jarosław Pucek podkreśla, że wiedział o tym wolontariacie i nie był on jakąś wielką tajemnicą. Zaznacza też, że gdyby Jadwiga Emilewicz chciała sama to ujawnić, to miała na to kilka tygodni.
Pani Emilewicz została rozpoznana i ktoś z czytelników zawiadomił redakcję
- powiedział Radiu Poznań Jarosław Pucek.
Sama Jadwiga Emilewicz powiedziała Głosowi Wielkopolskiemu, że już w czasie studiów była wolontariuszką w hospicjum. Po wybuchu epidemii koronawirusa zgłosiła się do pomocy w Głównym Inspektoracie Sanitarnym.