Festiwal rozpoczął wczoraj spektakl "Awantura w Chioggi" Teatru Wybrzeże w Gdańsku, ale wcześniej w Krakowie odbył się prolog. Publiczność mogła wyjechać do Teatru im. Juliusza Słowackiego na najgłośniejsze przedstawienie ubiegłego roku - mickiewiczowskie "Dziady". Ze względów technicznych widowiska tego nie udało się pokazać w Kaliszu, dlatego widownia pojechała do Krakowa.
Jak mówi jurorka tegorocznego festiwalu Dorota Ignatjew - zdobyte w Kaliszu nagrody wyznaczają kierunek teatru.
Myślę, że trochę trzeba na te spektakle popatrzeć z lotu ptaka, oceniając w ogóle kondycję aktorstwa. Tym bardziej, że ostatnie lata były dla zespołów bardzo trudne. Pandemia nie była łaskawa dla kultury. I dla nas są to bardzo ważne powroty na scenę, dla nas są to ważne spotkania
- mówi jurorka.
Marszałek Wielkopolski Marek Woźniak otwierając 62. Kaliskie Spotkania Teatralne podkreślił, że kultura w czasie pandemii była bardzo dotknięta brakiem możliwości rozwinięcia skrzydeł i kryzysem finansowym, który się z nią wiązał. Dodał też, że tegoroczne Kaliskie Spotkania Teatralne są bardzo bogate i uczestniczą w nich teatry z wielu miejsc w Polsce. Festiwal potrwa tydzień. Laureatów poznamy w sobotę na uroczystej gali w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.
W programie Kaliskich Spotkań Teatralnych są także trzy wystawy towarzyszące, a na zakończenie festiwalu wystąpi zespół muzyczny z Dziczka z koncertem pt. "Pąć przez Ukrainę".