NA ANTENIE: Popołudnie z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Korporacja studencka Baltia ma nadzieję, że Senat UAM nie przyjmie projektu dotyczącego polityki równości

Publikacja: 26.05.2022 g.20:14  Aktualizacja: 26.05.2022 g.20:28 Jacek Butlewski
Poznań
W ocenie studentów z Baltii nowy przepis da przywileje mniejszościom seksualnym.
baner uam Studenci i studentki murem za Kaniewską - Leon Bielewicz  - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Krystian Jabłoński ma nadzieję, że projekt zostanie odrzucony, że zwycięży zdrowy rozsądek

Każdemu człowiekowi należy się szacunek. Ten dokument sugeruje, że istnieje szeroko pojęta dyskryminacja pewnych grup. Tej dyskryminacji w moim odczuciu nie ma, pojedyncze przypadki się zawsze zdarzą i powinniśmy je piętnować i z nimi walczyć, bez względu na przyczynę. Ten dokument powołuje się na źródła soft low, czyli rezolucje Parlamentu Europejskiego, czytając od razu uśmiechnąłem się, ponieważ PE uchwala tych rezolucji tysiące i czasem nie dotyczą one istotnych spraw, tylko spraw takich, jak pouczanie Wietnamu ws. lasów.

- mówi Krystian Jabłoński.

Część zapisów zwłaszcza trzeciej części to kopia zapisów z kodeksu pracy, nie jest to potrzebne. Dobra, które chce chronić ten dokument już są chronione i nie jest to potrzebne, żeby wprowadzać

- dodaje przedstawiciel studentów.

W najbliższy poniedziałek Senat UAM ma poddać pod głosowanie projekt dokumentu, który zakłada sankcje za molestowanie seksualne, którym ma być używanie niewłaściwych zaimków, czy odwoływanie się do tożsamości płciowej.

Projekt budzi zastrzeżenia grupy naukowców, którzy wystosowali pisma z protestami do rektor UAM. Protestują m.in. pracownicy Instytutu Historii Sztuki, Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność, czy Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego.

Poniżej zapis rozmowy z Krystianem Jabłońskim i Adamem Kotarskim:

Roman Wawrzyniak: Tęczowi studenci z Poznania wywiesili baner, którym zachęcają rektor UAM, by Senat UAM nie brał pod uwagę licznych protestów środowisk intelektualnych i zgodził się na przywileje dla homoseksualnej mniejszości na uczelni. Co naprawdę myślą studenci np. s korporacji studenckich? O tym porozmawiam z Krystianem Jabłońskim i Adamem Kotarskim z Korporacji Baltia. Przy rektoracie UAM pojawił się napis: "Studenci i studentki murem za Kaniewską". To by sugerowało, że wszyscy studenci wspierają rektor, która chce by w poniedziałek Senat UAM przegłosował dokument o tzw. polityce równości, dając przywileje seksualnym mniejszościom. Ale już sam napis, moim zdaniem, świadczą o tym, że pisali go przedstawiciele tęczowej, lewicowej, rewolucyjnej grupy studentów, ponieważ nie uwzględniają w ogóle polskiej tradycji i kultury, pisząc najpierw o studentach, a później o studentkach. Pomijam to rozróżnienie w zaimkach osobowych. Można zażartować, że dopuścili się dyskryminacji, bo gdzie ci, którzy ani z zaimkiem męskim, ani żeńskim się nie utożsamiają. Co z osobami niebinarnymi. Ale odłóżmy żarty. O co panów zdaniem chodzi w tym wprowadzeniu nowego prawa na UAM. Jakie jest rzeczywiste stanowisko studentów?

 

Adam Kotarski: My jako grupa o konserwatywnych poglądach nie zgadzamy się ze stanowiskiem pani rektor. Poważnie została zachwiana sytuacja, w której chcemy szanować każdego studenta, ale tej równowagi nie ma. Okazuje się, że dochodzi do kuriozum, kiedy na uniwersytetach holenderskich podobne prawa są i generuje to mnóstwo problemów, jest to strasznie zawiłe, dlatego nie popieramy tego.

 

Krystian Jabłoński: Warto zacząć od wypowiedzi rektor Kaniewskiej, która zaznaczyła, że ta krytyka dokumenty mija się z celem, bo przeciwdziałanie dyskryminacji dotyczy wielu zjawisk - stanu zdrowia, rasy, kolory skóry... Kiedy się przeczyta dokument, jest to prawda, ale z pewnego punktu widzenia. Ponieważ część zapisów zwłaszcza trzeciej części to kopia zapisów z kodeksu pracy, nie jest to potrzebne. Dobra, które chce chronić ten dokument już są chronione i nie jest to potrzebne, żeby wprowadzać. Ten dokument rozszerza kategorię grup, które są chronione. Orientacja seksualna jest chroniona przez kodeks pracy, ale tożsamość płciowa, która w samym dokumencie nie jest zdefiniowana, czy student składa oświadczenie tego dotyczące... W każdym dniu można być kim innym.


Roman Wawrzyniak: Co wykładowca ma zrobić, jeśli student zażyczy sobie, że dzisiaj będzie Małgosią, choć w dokumentach jest Wojtkiem. Dokument pozwala na oskarżenie o molestowanie seksualne, a w konsekwencji naukowiec może być zwolniony z pracy.


Krystian Jabłoński: Oczywiście, sama definicja molestowania seksualnego, która jest wskazana w dokumencie, to wycinek z kodeksu pracy.


Roman Wawrzyniak: Po co powielanie? Już nie mówię o pojęciach, które są tam takie, które nie występują w systemie prawnym.


Krystian Jabłoński: Kolejny przepis rozszerza to pojęcie. Gdyby ten projekt okroić z tego, co jest w ustawie, to dostajemy projekt czysto ideologiczny, promujący ideologię gender.


Roman Wawrzyniak: Czy panowie nie dostrzegają pewnego uprzywilejowania tylko jednej grupy na UAM, powiedzmy LGBT, bo nie chodzi ani o sportowców niepełnosprawnych, ale o studentów ze względu na tożsamość płciową, zresztą ta seksualność też była najważniejsza w tym dokumencie i w tej sprawie.


Krystian Jabłoński: Zarówno definicja tożsamości płciowej, czy mowa nienawiści , to subiektywne odczucia. Pojęcie mowy nienawiści jest w różnych ustawodawstwach, ale mało które chce to definiować. UAM podjął się definicji, ale jest na tyle ogólna, że to wszystko zależy od odczucia osoby, wobec której teoretycznie używa się mowy nienawiści i od odczucia rzecznika, który zdaje się, jak prokurator będzie prowadził postępowania.


Adam Kotarski: Zgodzę się z Krystianem, zacierają się granice. Zdecydowanie jeśli dana osoba poczuje się dyskryminowana, jeśli okaże się, że to fałszywe oskarżenie, to jak wyciągać konsekwencje. Taka osoba stoi wyżej niż osoba, która jest spokojna, bezkonfliktowa, a może się zdarzyć taki przypadek, że zetrze się kilka światopoglądów i może dojść do nieciekawej sytuacji.


Roman Wawrzyniak: Czy UAM przyjmując ten dokument nie zamyka się na grupę większościową? Nie wyklucza większości, na rzecz bardziej zdesperowanej, czy hałaśliwej mniejszości?


Adam Kotarski: Na pewno ogranicza prawa osób o poglądach konserwatywnych. Na pewno w pewnym sensie powiela schematy znane z amerykańskich uczelni. To zjawisko wokeizmu, że zwykły żart może kogoś dotknąć i wykorzysta zapisy dokumentu, żeby kogoś ukarać. Polska nie ma tradycji kolonialnych, nie ma też tradycji prześladowania osób o innej orientacji płciowej, więc mam wrażenie, że mamy do czynienia z kreowaniem ofiary. Wszyscy pamiętamy sprawę działaczki lewicowej Mai G., która napisała, że została wepchnięta pod tramwaj, była burza medialna, poszukiwanie sprawców, natomiast unikano zgłoszenia tego do prokuratury, co uczyniło Ordo Iuris, i ani Zarząd Transportu w Warszawie, ani prokurator nie dopatrzyli się dowodów. Motorniczy nie pamiętali, nie było nagrań z monitoringu.


Roman Wawrzyniak: Ale chodziło o zrobienie szumu i puszczenie kłamliwych informacji.

Adam Kotarski: Sama aktywistka nie wiedziała, gdzie ją wepchnięto. Mam wrażenie, że opłaca się być ofiarą.


Roman Wawrzyniak: Pytanie, kto będzie ofiarą tzw. mowy nienawiści, która nie jest pojęciem ścisłym. Można wkleić każde uzasadnienie. Nawet doświadczonego profesora postawić przed sądem ze względu na anonimowy donos.


Krystian Jabłoński: Jeżeli miałoby dojść do takiej sytuacji to budzimy się w dniu, w którym dominuje kuriozum.


Roman Wawrzyniak: Ale wszystko wskazuje na to, że jeśli Senat UAM się zbiera i poddaje projekt pod głosowanie, to jest to ustalone i projekt będzie przyjęty, chociaż z innego źródła wiem, że minister edukacji miał rozmawiać z przedstawicielami UAM. Nie wiem, czy do rozmowy doszło. Ale czy nie mamy do czynienia z próbą ograniczenia wolności  słowa, pracy naukowej i uczenia składania donosów, bo to jest najbardziej żenujące w tym projekcie.


Krystian Jabłoński: Nie ma wątpliwości, wiadomo, że osoby o poglądach prawicowych będą krytykowały pojęcia takie jak tożsamość płciowa, zarówno na tle polityki i nauki. Nie jest to taka rzecz, jak 2+2=4. My jako korporacja akademicka działamy już ponad 100 lat, przetrwaliśmy czas dyktatury sanacyjnej, kiedy byliśmy mocno ograniczani w prawach, a wręcz raz nas zawieszono, kiedy sprzeciwiliśmy się w 1935 roku ustawie Jędrzejowicza. Przetrwaliśmy komunę i myślę, że nadal będziemy trwali pomimo tego, że to kolejny instrument, by takie osoby, jak my zwalczać. Chociaż poczekajmy, co tak naprawdę z tego wyniknie.


Roman Wawrzyniak: Jest już co najmniej kilka środowisk, które  wyrażają się bardzo niepochlebnie o projekcie. Czego się panowie spodziewacie na poniedziałkowym senacie.


Adam Kotarski: Trudno wróżyć. Mam nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek, chodzi o to, żeby to zawetować, bo wprowadzanie ideologii na uniwersytet generuje bardzo dużo niebezpieczeństw. Jak Krystian powiedział o przemycaniu pewnych pomysłów w pracach naukowych. Pamiętamy czasy, kiedy w Polsce, czy w Europie, dominowały totalitaryzmy. Chyba nie chcemy wrócić do tych czasów, kiedy będą prace naukowe napisane w sposób nierzetelny i upolityczniony.


Krystian Jabłoński: Każdemu człowiekowi należy się szacunek. Ten dokument sugeruje, że istnieje szeroko pojęta dyskryminacja pewnych grup. Tej dyskryminacji w moim odczuciu nie ma, pojedyncze przypadki się zawsze zdarzą i powinniśmy je piętnować i z nimi walczyć, bez względu na przyczynę.


Roman Wawrzyniak: Ale pewne prawa zapewnia Konstytucja, więc ten dokument będzie niższego rzędu.


Krystian Jabłoński: Ten dokument powołuje się na źródła soft low, czyli rezolucje Parlamentu Europejskiego, czytając od razu uśmiechnąłem się, ponieważ PE uchwala tych rezolucji tysiące i czasem nie dotyczą one istotnych spraw, tylko spraw takich, jak np.  pouczanie Wietnamu w sprawie lasów.


Roman Wawrzyniak: Ale mordowaniem chrześcijan już się nie chcą zajmować. Bardzo panom dziękuję za rozmowę.

https://radiopoznan.fm/n/3dRYXw
KOMENTARZE 0