NA ANTENIE: TURN THE LIGHTS BACK ON (2024)/BILLY JOEL
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Diabelska alternatywa

Publikacja: 03.12.2018 g.12:01  Aktualizacja: 03.12.2018 g.12:05
Poznań
Co jest lepsze: wiedza, jaką ludziom daje literatura (często trudna i bolesna) czy trwanie w błogiej nieświadomości poza słowem drukowanym? Pytanie jest powtórzeniem dylematu, jakie mieli pierwsi rodzice.
451 fahrenheit - Materiału prasowe
/ Fot. (Materiału prasowe)

Wiedzieć, rozumieć czy pozostać szczęśliwym w nieświadomości. Ten dylemat ludzkość jako taka, ale tez poszczególne narody, formacje, środowiska jak też my, ludzie poszczególni, próbujemy rozwiązać nieustannie. Gdy decydujemy się na jedno lub drugie - zawsze płacimy pewną cenę.

Tę "piekielną alternatywę" przybrała w formę klasycznego moralitetu powieść w typie antyutopii "451 stopni Fahrenheita" (1953) Raya Brandburego (1920-2012). Na ekran przeniósł ją już guru francuskiej Nowej Fali François Truffaut w roku 1966. Teraz pojawia się na ekranie w nowej, odświeżonej formule. Tytuł to poziom temperatury (223 stopnie Celsjusza), w której zaczyna płonąć papier. Obraz otwiera cytat z Franza Kafki: "Kajdany bywają lepsze od wolności" oraz z Karty Praw: "Szczęście jest lepsze od wolności". I już przed naszymi oczami rozwija się podstawowy dylemat.

Dylemat? A komu on potrzebny?

Cliveland, Stany Zjednoczone. Przyszłość, ale nieodległa, taka, że mamy z nią jeszcze technologiczny kontakt. W tym świecie książki można czytać, ale tylko trzy, z Biblią i Moby Dickiem. Gdyby czytać więcej, łatwo można by popaść w szaleństwo. Ale i te się z czasem wyeliminuje, bo władze spaliły już prawie wszystko, co było wydrukowane na papierze. I są bliskie wykorzenienia ostatnich reliktów. Wychodzi tym zresztą naprzeciw szerokim oczekiwaniom społecznym. Literatura bowiem oznacza mnogie światy alternatywne, wybór. A ludzie nie chcą się męczyć dokonywaniem wyboru. Wolą, by ktoś u góry wybrał za nich. By usunął przykre pytania, dylematy, wątpliwości. By podał proste, sprawdzone recepty na życie, czyli najprostszą drogę do szczęścia. Może nie na wielką skalę, ale na własną, skromną miarę. To wystarczy. Więcej nie trzeba. Władza przypomina, że to właśnie różnice zdań, stymulowane przez książki doprowadziły do kolejnej wojny, a ta pochłonęła miliony istnień ludzkich.

Ból fantomatyczny

Rzecz staruje w szkole, gdzie przygotowują się formacje, które zawodowo palą zadrukowany papier. "Czemu palimy? - Dla szczęścia!" - Brzmi ich zawołanie. Ale konspiracja książkowa - "mątwy", jak ich nazywają, ciągle się odradzają. U jednego z tych zawodowych podpalaczy pojawia się jednak pokusa: "Zanim spalisz, przeczytaj". Posmakuj owocu zakazanego. Dylemat: wiedzieć więcej i wziąć za tę wiedzę odpowiedzialność, czy raczej amputować sobie pewien segment, poziom człowieczeństwa. A ten "amputowany" brak boli, to taki ból fantomatyczny, jaki odczuwają na przykład osoby, którym odcięto rękę. A ona wciąż sprawia ból. Po kolejnym donosie strażacy trafiają na składnicę książek, która przypomina współczesne antykwariaty. A tu na przykład Franz Kafka, który uchodzi za pornografa i szaleńca. Zresztą cała biblioteka to rozsadnik szaleństwa - każdy kolejny filozof, którego książki leżą na półce, mówi co innego, wszyscy sobie przeczą, a każdy uważa, że wyłącznie on ma rację. Gdy spojrzeć na to z boku - czysty obłęd. Obłęd, przed którym należy chronić zdrowo myślące społeczeństwo. - Jeżeli ludzie mają być szczęśliwi, nie powinni mieć do wyboru, dwóch punktów widzenia. Lepiej, gdy mają jeden. A najlepiej - żaden - słyszymy. 

Ten system trwa w nieustannym lęku, iż "chora wiedza z książek zaleje świat i mroczne siły przejmą władzę". Kryje się za tym przekonanie, że jednak słowo pisane jest elementarnym wyposażeniem człowieka, sposobem na magazynowanie jego doświadczeń, skoro człowiek jest z nim tak związany, skoro tak trudno mu się go pozbyć.

Za wiele problemów, zbyt wiele słów

Strażacy spotykają też kobietę, która dokonuje samospalenia na stosie książek. Po prostu nie chce żyć w świecie, który byłby ich pozbawiony. Młody strażak, który stoi w centrum opowieści (Michael B. Jordan) wykrada książkę Dostojewskiego, jak się okazuje - "Zapiski z podziemia". Zaczyna czytać, ale nic nie rozumie. To co czyta, jest zbyt skomplikowane, niejednoznaczne jak na świat jego pojęć. Młody strażak coraz mniej jednak pasuje do tego świata, może to efekt zakochania się w dziewczynie, miłośniczce książek? Może podpowiedź intuicji? W każdym razie uproszczony świat, który mu proponują, staje się dla niego zbyt ciasny. Książki otwierają przed nim perspektywę, bez której już trudno żyć. Szefowie uważają taki stan za chorobę. W końcu powoli, z wahaniem, ale z poczuciem, że to nieuchronne - przechodzi na drugą stronę. Na stronę mątw, tych, którzy czytają i nie umieją bez tego żyć. Zapłaci za to wysoką cenę, ale w momencie dokonywania ostatecznej transakcji jest już pewien, że było warto.

Wiesław Kot

451 stopni Fahrenheita/ Fahrenheit 451 (2018), reż. Ramin Bahrani, prod. USA, wyst. Michael Shannon, Michael B. Jordan, Sofia Boutella

https://radiopoznan.fm/n/N2dnfi
KOMENTARZE 0