Lech po raz ostatni zimował na ligowym szczycie w sezonie 2021/22. Wówczas drużyna Macieja Skorży po kilku miesiącach świętowała tytuł. Ale samo liderowanie na przełomie roku jeszcze o niczym nie świadczy - tytuły z 2010 i 2015 roku przyszły po świetnych pościgach na wiosnę. A i w samym 2022 roku trzeba było się nieźle napocić, żeby przeciąć ligową metą na pierwszym miejscu, wszak w pewnym momencie Lech spadł z pierwszego miejsca. Niemniej, zimowe przygotowania z poczuciem przewagi nad rywalami z pewnością dodają pewności siebie.
Ale w 2024 roku trzeba jeszcze postawić dwa małe kroki na Śląsku. Pierwszy w piątek w Gliwicach, gdzie Piast zrobi wszystko, by zrehabilitować się po przegranej w derbach z Górnikiem. Inna sprawa, że gliwiczanie pod wodzą Aleksandara Vukovicia, podobnie jak przed rokiem, są niemal wzorcowym przykładem ligowego średniaka. I to niekoniecznie w negatywnym znaczeniu. Ich bilans jest niemal równy - 5 zwycięstw, 5 remisów i 6 porażek. W bramkach 18-18. U siebie? Dwa zwycięstwa, trzy remisy i dwie porażki. Bezpieczna przewaga nad strefą spadkową i solidna strata do miejsc pucharowych. Czy to źle? A skąd! W każdej mocnej lidze grunt to stabilne kluby w środku stawki. Im solidniejszy środek, tym mocniejsza liga.
Zresztą, w kadrze Piasta jest sporo zawodników, którzy polską Ekstraklasę znają od podszewki. Chrapek, Kądzior, Tomasiewicz, Rosołek czy Piasecki to nie sa przypadkowe nazwiska. W bramce od kilku lat niepodważalna pozycję ma Frantisek Plach, swego czasu kuszony kontraktem przez... Lecha. Temu samemu Lechowi wielokrotnie zaszedł za skórę, kiedy bronił przeciwko nieco wybornie.
Oby jednak tym razem niewiele mówiło się o bramkarzu rywali, a zdecydowanie więcej o napastnikach Lecha. W Gliwicach to oni muszą zagrać pierwszoplanową rolę. Spotkanie Piast - Lech w piątek 29 listopada o 20:30. Transmisja oczywiście w Radiu Poznan oraz na www.radiopoznan.fm. Polecamy w imieniu Grzegorza Hałasika.