Łukasz Kaźmierczak: Zagląda pan niekiedy na profil facebookowy Jacka Jaśkowiaka?
Bartłomiej Stroiński: Tak, ale muszę używać drugiego profilu, ponieważ rok temu prezydent Jaśkowiak zablokował mnie. Odbieram to jako częściowe zablokowanie dostępu do informacji publicznej. Jestem obywatelem miasta i chciałbym wiedzieć, co się u niego dzieje.
Jeszcze pan powie, że pan głosował na Jacka Jaśkowiaka... Pomidor. Próbuję znaleźć informację związaną z niewidomym. Nie widzę tego wpisu. przydałoby się słowo, przeprosiny.
Oczywiście, że tego pan nie znajdzie, ani na profilu Jacka Jaśkowiaka, profilu miasta, na profilu PIM, ani też w mediach powiązanych z urzędem. Tam są inne rzeczy, że Poznań rozwija się, zdjęcia z drona remontowanych ulic, gdzie nie widać, jak ludzie przeciskają się obok maszyn. Jest też zdjęcie, jak pan prezydent porusza się na wózku po Poznaniu, po złamaniu nogi.
Nie chcę żartować z tej sytuacji, ale powiedziałem, że może powinno się ustawić tabliczkę z napisem "Uwaga, wchodzisz do centrum na własną odpowiedzialność".
Odpowiedzialność za bezpieczeństwo ponoszą służby zajmujące się remontami albo utrzymaniem ulic. A polityczną odpowiedzialność ponosi Jacek Jaśkowiak. Jeżdżąc po całym świecie, widać, że można remontowac ulice w sposób godny, stawiać tak ogrodzenie, żeby maszyny pracowały odseparowane od mieszkańców, żeby nie było wystających prętów. Można zerobić dobre oznakowanie.
Wykonawca mówi, że to była chwila, że otwierali bramę, wjeżdżała ciężarówka. Dostaliśmy zdjęcia od słuchacza - pokazujące, że już wieczorem brama była otwarta.
Jaki jest koń każdy widzi. Wszyscy tam chodzimy. Widać, że te remonty są prowadzone w sposób nieodpowiedzialny, niebezpieczny. Bramy na teren budowy są otwarte, nie są zamykane, maszyny budowlane pracują przy ludziach, wykonują skomplikowane prace, to kilkunastotonowe maszyny. Jest fatalne oznaczenie, nawet jak ktoś nie chce wejść na budowę, wchodzili nie świadomie na budowę. Ktoś nie ogarnia centralnie tych remontów.
Na konferencji prasowej mówiliście, że potrzeba kogoś, kto by to ogarnął. Z remontami nie radzą sobie osoby poruszające się na wózku, mamy z dziećmi. To się nam robi slalom z wysokim poziomem ryzyka.
Dzisiaj na konferencji prasowej apelowaliśmy do samego prezydenta. Zauważam tendencję, gdzie medialnie władze winę zrzucają na wykonawców albo na inwestorach. W aferach związanych z remontami nie pokazują w przekazie medialnym polityków.
To spółki miejskie.
Spółki, które pośrednio są mianowane przez prezydenta. Miasto jest nad parasolem, nadkierownikiem tego, co się dzieje w mieście, miasto daje pieniądze, wyznacza zarządy. Będziemy apelowali do prezydenta, żeby była powołana osoba, żeby był w urzędzie pełnomocnik dostępności miasta podczas remontu, ponieważ zauważyliśmy, że słabsze osoby mają dodatkowe problemy z poruszeniem się po mieście. Wszystkie przejścia w pobliżu remontów nie są dostępne dla poruszających się na wózkach - są tam pręty albo wysokie progi, wąskie przejścia. Jak coś jest niedostępne dla wózków inwalidzkich, to nie jest dostępne dla ojca czy matki z dzieckiem w wózku. Są seniorzy, jesteśmy społeczeństwem starzejącym się, seniorzy mogą się przewrócić. Takie wypadki się zdarzały.
Mamy spółki, które się tym wszystkim zajmują, tam tych ludzi jest sporo. Wskazać jednego urzędnika - żeby się zajął.
To powinna być osoba przy prezydencie miasta, jak najwyżej, osoba bardzo bliska prezydentowi, która ma stały kontakt, siłę sprawczą, żeby się kontaktować.
Mi taka osoba przychodzi do głowy. Marcin Gołek - dobre nazwisko?
Mógłby być taka osobą, trochę odpowiedzialności by mu się (...) ponieważ reprezentuje spółkę, która jest inwestorem. Może tak być. Wracając do tematu - zaniedbania sa tego typu, że na etapie przetargów nie wprowadzono procedur, żeby oprócz tego, że ulica ma być dobrze zrobiona, co nie zawsze im wychodzi, żeby w trakcie budowy ludzie mogli godnie przemieszczać się i nie łamać sobie nóg, jak ten niewidomy.
Restauratorzy zostali poproszeni przez PIM o zawężenie swoich stref restauracyjnych, tych, które są przy Starym Rynku, żeby poszerzyć strefę dla mieszkańców. To brzmi, jakby to była przewidziana procedura, tymczasem Radio Poznań dowiedziało się, że to efekt kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która nakazała zrobienie tego, żeby oddzielić pieszych od prac remontowych.
Mam wrażenie, że w Poznaniu dzieje się to, co w percepcji niektórych ludzi w skali ogólnopolskiej - mamy jedną telewiję, która mówi jedno, i drugą, która mówi drugie. Nie będziemy oczywiście wymieniać nazw. Trochę się coś takiego robi w Poznaniu. Są media prezydenckie, związane z magistratem, profile facebookowe miasta, prezydenta, czy PIM, gdzie pokazywane jest to, że miasto pięknie funkcjonuje. A ta zmiana, która będzie na rynku, w wyniku kontroli PIP, dwa metry szerokości dla przejścia i na stoliki - (tego tam nie ma na tych profilach), Ale są też media, które mówią prawdę, które dotarły do tego, że była kontrola, że prace są źle wykonywane. Do mediów "prezydenckich" dochodzą media, które formalnie nie są prezentowane jako prezydenckie, ale ich linia jest prourzędowo i kapitałowo są powiązane z miejskimi spółkami.
Pomysł Marii Sokolnickiej-Guzek ze Starego Miasta. Grupa mieszkańców i przedsiębiorców jest najbardziej poszkodowana przez remonty. Ona zgłosiła do budżetu obywatelskiego propozycję likwidacji PIM, mówiąc, że instytucja przynosi kłopoty, a generuje koszty.
Jeśli budżet obywatelski powinien odzwierciedlać wolę mieszkańców, to taki wniosek powinien przyjęty, ale został odrzucony.
Uznano, że wniosek nie spełnia wymogów, to byłby ciekawy eksperyment, a miasto udowodniłoby, że słucha mieszkańców.
Coś mi mówi, że ludzie by zagłosowali ze dekapitacją PIM-u.
Miasto nie jest zainteresowane słuchaniem głosu mieszkańców, konsultacje społeczne są na pokaz. Czy to nie jest tak, że cały budżet miasta powinien byc budżetem obywatelskim? (...)
(...) Czy z budżetu obywatelskiego powinniśmy chodniki budować? Moim zdaniem to jest zadanie, które ma obowiązek realizować miasto.W innych miastach te budżety dobrze działają. W Poznaniu jest trochę fasadowy.
Pan byłby za tym, żeby PIM pozostał? To jest pokłosie po Euro 2012. Powstał PIM, który nadzoruje najważniejsze remonty?
Nie jestem za likwidacją, jestem za odpolitycznieniem tych organów. Do takich spółek powinni być zatrudniani eksperci z wolnego rynku.
To będzie kosztować.
Wolę droższych ekspertów z wolnego rynku, niż upolitycznionych działaczy partyjnych, którzy są w tych spółkach, zarządy są dla nich rozszerzane. Problem nie jest w istnieniu spółek, ale w zarządzaniu nimi.