Polityk skomentował zapowiedzi Donalda Tuska, dotyczące przywrócenia wyższych emerytur dla byłych funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa PRL.
To był aparat przymusu, aparat represji, w zasadzie na usługach Związku Sowieckiego, którego zadaniem było pilnowanie tego komunistycznego w cudzysłowie porządku w Polsce. To są ludzie, którzy zamykali ludzi do więzień za przekonania, którzy wielokrotnie łamali ludziom życia i kariery, posługiwali się armią donosicieli. To jest trochę tak jakby w Niemczech po drugiej wojnie światowej funkcjonariuszom Gestapo przywrócono nagle jakieś tam przywileje emerytalne
- mówił Dariusz Lipiński.
Lipiński podkreśla, że funkcjonariuszom komunistycznych służb nie odebrano emerytur, a jedynie zostały one pomniejszone. Według polityka, rząd pod przewodnictwem Koalicji Obywatelskiej będzie chciał uniknąć prezydenckiego weta i przywrócić przywileje poprzez rozporządzenie ministra, a nie głosowaną w Sejmie ustawę.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Roman Wawrzyniak: Jak donosi gazeta, 15 tysięcy ubeków ma mieć przywrócone przywileje emerytalne. W umowie koalicyjnej dotychczasowej opozycji możemy przeczytać: wprowadzimy rozwiązania przywracające prawa nabyte emerytów, pobierających świadczenia na podstawie przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy. Co to oznacza w praktyce?
Dariusz Lipiński: To oznacza w praktyce przywrócenie przywilejów członkom aparatu represji, nazywajmy rzeczy po imieniu, z czasów PRL-u. To nie są osoby, które są pozbawione emerytury, one emeryturę otrzymują, natomiast nie są w żaden sposób uprzywilejowane w stosunku do ludzi, którym bardzo często łamały życie i kariery zawodowe. Jest to absolutnie skandaliczny pomysł, ja domyślam się, że to spełnianie obietnic po części Lewicy.
Donald Tusk też to zapowiada. „Przywrócimy sprawiedliwość” mówił bodajże. Czyli teraz będzie 6 tysięcy zamiast półtora tysiąca?
Ja myślę, że to jest więcej niż 6 tysięcy. O tyle rzecz jest w cudzysłowie oczywiście naturalna, że jest to realizacja postulatu złożonego elektoratowi, wyborcom. Wyborcy głosowali oczywiście na Koalicję Obywatelską albo na Lewicę.
Organ doradczy Platformy Obywatelskiej „Gazeta” podbija właśnie ten temat o ustawie dezubekizacyjnej. Zastanawiam się dlaczego akurat z tych wielu przecież zapowiedzi, zamiast na przykład podwyżki dla nauczycieli, właśnie ten temat jest wyciągany przez ten organ doradczy. Czy to jest tak ważna grupa wyborców Donalda Tuska?
Myślę, że to jest symbol. To coś co stosunkowo najłatwiej zrobić, bo dotyczy sam pan redaktor powiedział około 15 tysięcy osób. To oczywiście jest dużo mniej niż nauczycieli, co do nauczycieli jestem przekonane, że nie dostaną 30-procentowej podwyżki, bo znajdzie się mnóstwo powodów, żeby tego nie było.
Słyszeliśmy o dziurze budżetowej.
Jeszcze ta nowa powstająca koalicja nie objęła gabinetów ministerialnych, nie mają wglądu w te dane, które ma się wtedy, kiedy jest się w rządzie, a już nagle, następnego dosłownie dnia po wyborach, zaczęto ogłaszać, że jest jakaś straszna dziura budżetowa. Jeżeli jest taka straszna dziura budżetowa, to dlaczego dzień przed wyborami czy dwa dni przed wyborami obiecywano. Oczywiście to kiełbasa wyborcza, która w każdej kampanii wyborczej w jakichś ilościach występuje, natomiast tutaj te obietnice zostały złożone naprawdę w sposób absolutnie nieodpowiedzialny. One nie będą zrealizowane. Obiecywane po prostu wszystko, żeby tylko wygrać wybory.
Pan w jednym z wpisów zaproponował, żeby każdemu, kto zagłosuje za przywróceniem przywilejów funkcjonariuszom komunistycznych służb, nie podawać ręki.
To prawda. Podobno wymyślono taki kruczek prawny, że nie trzeba będzie zmieniać ustawy, tylko skorzystać z rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych. Jest taka furtka w tej ustawie zostawiona, domyślam się dlaczego, czyli dla jakichś wyjątkowych przypadków. Ale oceniam, że ten artykuł 8a tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej to był błąd. Teraz to będzie wyglądało tak, jak sądzę, że minister spraw wewnętrznych po prostu hurtem przywróci przywileje, powtórzmy cały czas to są przywileje dla ludzi, którzy byli podporami reżimu komunistycznego w Polsce.
I nawet na nic się zda tutaj zapowiedź prezydenta ewentualnego wetowania takiej ustawy.
Właśnie dlatego tą furtką będą próbowali to zrobić.
Wyrosły nam nowe pokolenia Polaków, wyborców, którzy nie wiedzą do końca czym zajmowali się ubecy, może warto chociaż w dwóch zdaniach przypomnieć kim byli i jakie mają zasługi w cudzysłowie oczywiście dla polskiego państwa, że teraz mają być im przywracane te przywileje.
To był aparat przymusu, aparat represji, w zasadzie na usługach Związku Sowieckiego, którego zadaniem było pilnowanie tego komunistycznego w cudzysłowie porządku w Polsce. To są ludzie, którzy zamykali ludzi do więzień za przekonania, którzy wielokrotnie łamali ludziom życia i kariery, posługiwali się armią donosicieli. To jest trochę tak jakby w Niemczech po drugiej wojnie światowej funkcjonariuszom Gestapo przywrócono nagle jakieś tam przywileje emerytalne. Powiedzmy sobie otwarcie, różne dziwne rzeczy w Niemczech czasami się zdarzają, ale coś aż tak dziwnego trudno mi sobie wyobrazić, a tutaj bez wstydu, bez szacunku dla tych ludzi, którzy jednak walczyli o wolną Polskę, stawiając opór komunizmowi, tak jak już mówiłem często kosztem tego, że teraz mają niskie emerytury. Bo oni po prostu byli wywalani z pracy, nie mieli możliwości wypracowania sobie wyższych emerytur.
A tamci nie tylko teraz wrócą do przywilejów, ale wtedy również żyli przecież w państwie uprzywilejowanym, bo korzystali z tego, że państwo o nich wówczas bardzo dbało.
Dokładnie tak.
To warto też przypomnieć zwłaszcza młodemu pokoleniu, które nie pamięta może tej najnowszej historii Polski. Chciałem na chwilę zmienić temat. Korzystając z obecności pana w studiu, jak panu podoba się zapowiedź nowego marszałka o nowej jakości pracy Sejmu, który chwilę po tych słowach nie dopuścił do tego, by partia, która w wyborach otrzymała najwięcej głosów Polaków, nie miała swojego wicemarszałka. To jest taki rodzaj zemsty? Tak ma wyglądać ta uśmiechnięta demokracja teraz w Polsce?
To jest wszystko po trochu, natomiast myślę, że przede wszystkim to są igrzyska dla tego najbardziej otwartego elektoratu ośmiogwiazdkowego, nazwijmy go tak, nie będziemy tutaj może dosłownie epatować tym słownictwem. Najłatwiej jest to zrobić, a jednocześnie oczywiście Donald Tusk nad panem Hołownią czy Kosiniakiem-Kamyszem dominuje i doświadczeniem i sprytem politycznym. Ja myślę, że najważniejsze w tym jest to, że on ich po prostu wciąga w coś, brzydko mówiąc to chce ich umoczyć w coś co nie do końca jest czyste, żeby jako ci wspólnicy mieli bardziej ograniczoną możliwość ruchu w przyszłości.
Będą mieli szansę spostrzec, że są ogrywani?
Będą mieli, ale być może to będzie za późno. Jak już staną się wspólnikami w po pierwsze psuciu dobrych obyczajów parlamentarnych, ale obawiam się, że również w psuciu prawa. Słyszymy dzisiaj, że uchwałą Sejmu chce się zmieniać wyroki Trybunału Konstytucyjnego. To są rzeczy absolutnie niesłychane, natomiast uważam, że całkiem prawdopodobne.
Ci sami ludzie przecież jakiś czas temu pamiętamy wychodzili na ulice również Poznania z napisem „Konstytucja”, więc być może teraz też ruszą z takim napisem.
Jest to pewien paradoks, bo oczywiście elektorat pana Kosiniaka-Kamysza, elektorat Polskiego Stronnictwa Ludowego, to są ludzie raczej konserwatywni i nie wydaje mi się, żeby oni specjalnie jakoś marzyli o uchylaniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji na przykład. Tak więc myślę, że pan Kosiniak-Kamysz popełnia duży błąd jako szef takiego cenowego ugrupowania to trzeba wyraźnie powiedzieć.
W TVN24 w Święto Niepodległości 11 listopada, jakaś aktywistka została poproszona o wypowiedź, kobieta z organizacji pozarządowej, mówiła tak: „Naród, naród, naród, dzisiaj w Polsce, kiedy tak wiele narodów tutaj mieszka, kiedy za naszą granicą o niepodległość walczą Ukraińcy? Gadanie ciągle o narodzie powinno być zastąpione przez społeczeństwo czy przez wspólnotę”.
A Ukraińcy walczą w obronie czego jak nie swojego kraju i swojego narodu? Przecież to jest absurd. Mnie to nie dziwi, bo TVN to jest telewizja, która co roku Marsz Niepodległości konsekwentnie nazywa marszem narodowców, nie bacząc na to, że narodowcy tam stanowią jakiś stosunkowo niewielki odsetek uczestników tego marszu, tam przychodzą ludzie z dziećmi i całymi rodzinami z polskimi flagami. TVN konsekwentnie co roku od wielu lat mówi o marszu narodowców, jest to pewien taki nurt, który zawsze istniał, taki nurt kosmopolityczny, to są ludzie, którzy się przedstawiają jako „unijczyk polskiego pochodzenia” w mediach społecznościowych. Także można by tutaj naprawdę dużo opowiadać.
Jeszcze jedna kwestia chyba z dziedziny kabaretu, chociaż pochodząca z Sejmu. Otóż Dorota Niedziela z Koalicji Obywatelskiej, która została wicemarszałkiem zapowiedziała, że chciałaby, żeby do Sejmu można było wchodzić z psami. Czy nie jest to objaw jakiejś nietolerancji wobec osób, które chciałyby przyjść do izby parlamentarnej na przykład ze swoim kotem, osłem, albo nie wiem jakimś tam szczurowatym świnkom morskim.
Któryś z dziennikarzy zapowiedział, że przyjdzie z akwarium, więc oczywiście możemy parlament ośmieszać. Pani wice marszałek pewnie nie zna za bardzo historii polskiego parlamentaryzmu, bo z psem już dawno temu jako pierwszy świętej pamięci Ludwik Dorn przyszedł ze słynną Sabą i każdy kto trochę się powiedzmy tą historią parlamentaryzmu polskiego interesuje zna ten przykład. Więc to jest takie gadanie na przeciągnięcie uwagi, na to, żeby jednodniowo czy dwudniowo zaistnieć w mediach. Oczywiście to nie jest przeciętna pani poseł, to jest osoba, która została wybrana na wicemarszałka Sejmu, więc dla powagi instytucji to nie służy.