Sebastian Stachowiak 16 lat pracował w poznańskim pogotowiu. Wjechał na przejazd przy zamykających się rogatkach. Podczas procesu przekonywał, że to była powszechna praktyka.
"Oskarżony umyślnie naruszył zasady ruchu drogowego" - mówił dziś sędzia Paweł Spaleniak.
Nie mógł on wjeżdżać na przejazd kolejowy, licząc na to, że inni uczestnicy ruchu będą respektowali jego działania łamiące przepisy prawa o ruchu drogowym. Nadjeżdżający pociąg ani nie mógł, że tak powiem, zareagować na to, że znajduje się ta karetka ani słyszeć tej karetki. Tak więc zdaniem sądu tutaj absolutnie nie było żadnych przesłanek, które by pozwalały oskarżonemu na wjazd na ten przejazd kolejowy w sposób bezkolizyjny.
Czterech lat więzienia domagała się prokurator. Po wyroku powiedziała, że jest zadowolona z takiego rozstrzygnięcia.
Można się spodziewać apelacji obrońcy oskarżonego i pełnomocników pokrzywdzonych rodzin, bo ci domagali się aż 8 lat więzienia dla oskarżonego. Na ogłoszeniu wyroku była tylko żona ratownika, który zginął w karetce i jej córka. Nie chciały rozmawiać z dziennikarzami.
Oskarżony dostał też 6-letni zakaz prowadzenia samochodu i musi zapłacić nawiązki pokrzywdzonym rodzinom - w sumie 200 tysięcy złotych.
Prokurator chciała, by po ogłoszeniu wyroku oskarżony od razu trafił do aresztu, ale sąd się na to nie zgodził i to rozstrzygnięcie prokuratura prawdopodobnie zaskarży.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżony po jego ogłoszeniu nie chciał go komentować.