Wczoraj przed siedzibą TVP z mediami spotkali się politycy Koalicji Obywatelskiej. Na konferencję przyszedł także redaktor telewizji, Michał Rachoń, który zaczął pytać Donalda Tuska o kontakty z Władimirem Putinem i Angelą Merkel.
Politycy próbowali zagłuszyć jego pytania i odciągnąć z widoku kamer. Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanta Hajdasz zwraca uwagę na kontekst awantury.
Tak naprawdę istotą groźby tej sytuacji jest to, że Michał Rachoń jest współautorem bardzo ważnego dokumentalnego serialu „Reset”, który jest od czerwca emitowany w Telewizji Polskiej, było już 11 odcinków tego serialu, który prezentuje nieznane wcześniej dokumenty, nagrania filmowe z różnego rodzaju kulis wydarzeń, różnego rodzaju szczegóły dotyczące polityki resetu z Rosją, jaką uprawiał rząd PO-PSL w czasie
- mówi Jolanta Hajdasz.
Zdaniem Jolanty Hajdasz, Donald Tusk nie chce komentować serialu „Reset”, dlatego politycy zagłuszali redaktora Rachonia. Jeden z nich zaczął powtarzać, że wie, gdzie mieszka dziennikarz Telewizji Polskiej.
Dyrektor centrum Jolanta Hajdasz odbiera to jako groźbę i dlatego jutro zgłosi sprawę do prokuratury. Konkretnie chce powołać się na artykuł 44. prawa prasowego, który przewiduje odpowiedzialność karną za utrudnianie krytyki.
Poniżej cała rozmowa:
Roman Wawrzyniak: Centrum Monitoringu Wolności prasy, którym pani dyrektor kieruje, napisało protest przeciwko groźbom polityków Koalicji Obywatelskiej pod adresem redaktora Rachonia z Telewizji Polskiej, który w czasie konferencji przed budynkiem TVP Donalda Tuska został zaatakowany chyba nie tylko słownie, ale też fizycznie przepychany przez najbliższych współpracowników przewodniczącego PO. Co pani zobaczyła podczas tej konferencji prasowej?
Jolanta Hajdasz: Ja chciałam po prostu, protestując przeciwko temu, w jaki sposób został potraktowany redaktor Michał Rachoń, zwrócić uwagę też na kontekst całej sytuacji. Pan Donald Tusk i Platforma Obywatelska zorganizowali konferencję prasową na ulicy przed siedzibą TVP, organizując ją na ulicy muszą się liczyć z tym, że różne nieprzewidywalne wydarzenia mogą czasem po prostu mieć miejsce, czyli na przykład pojawi się tam ktoś, kto zacznie zadawać pytania, więc tak akurat było, po prostu wychodził z telewizji Michał Rachoń i chciał w czasie tej konferencji zadać pytania, ale był popychany, zagłuszany, nie miał szansy zadania jakiegokolwiek pytania i grożono mu odpowiedzialnością karną, robili to także kandydaci Platformy Obywatelskiej, także pan Tusk, ale oprócz tego pan Andrzej Rozenek wykrzykiwał w jego stronę słowa typu „ile zarabiasz”, „powiedz ile masz mieszkań”, „my znamy adresy tych mieszkań”, co tak naprawdę trudno nie traktować jako wręcz groźbę. Jeżeli wiemy gdzie mieszkasz, wiemy jaki jest twój adres prywatny, obawiaj się, bo może kogoś z twoich bliskich coś spotkać. Taki jest kontekst tego, co zostało powiedziane. Tak naprawdę istotą groźby tej sytuacji jest to, że Michał Rachoń jest współautorem bardzo ważnego dokumentalnego serialu „Reset”, który jest od czerwca emitowany w Telewizji Polskiej, było już 11 odcinków tego serialu, który prezentuje nieznane wcześniej dokumenty, nagrania filmowe z różnego rodzaju kulis wydarzeń, różnego rodzaju szczegóły dotyczące polityki resetu z Rosją, jaką uprawiał rząd PO-PSL w czasie, kiedy to premierem był Donald Tusk, więc oderwanie tych gróźb od tego, że tak poważny serial, do którego ani lider Platformy Obywatelskiej, sama partia po prostu nie chcą się w sposób poważny odnieść, byłoby niestosowne. Uważam, że ze względu na bezpieczeństwo dziennikarzy, wymaga to po prostu śledztwa prokuratury. Dlaczego takie groźby pan Rozenek pod adresem dziennikarza ośmielił się kierować, tym bardziej, że przecież pan Rozenek jest bliskim współpracownikiem Jerzego Urbana, rzecznika prasowego stanu wojennego, rzecznika prasowego rządu w czasach komunistycznych, ewidentnie i mocno powiązanego ze służbami specjalnymi w czasie właśnie PRL. Sama ta koincydencja tych wszystkich faktów powoduje, że Centrum Monitoringu Wolności Prasy złoży doniesienie do prokuratury właśnie o możliwości popełnienia przestępstwa utrudniania krytyki prasowej, czyli dokładnie artykułu 44. prawa prasowego. Myślę, że to doniesienie złożymy jutro.
To bardzo ważna informacja. Czy nie powinny jednak zostać wyciągnięte jakieś z tego wnioski dla dobra wszystkich dziennikarzy, również tych, którzy pracują dla mediów opozycyjnych? Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. Manipulacja w audycji rozrywkowej, aspirującej do publicystycznej w stacji TVN, w której widzowie nie usłyszeli pytania stawianego Donaldowi Tuskowi w czasie tej samej konferencji prasowej, dotyczącego resetu z Rosją Putina. Nie usłyszeli także gróźb skierowanych przez przewodniczącego pod adresem dziennikarza i nie usłyszeli straszenia policją przechodnia, który postanowił przy okazji po prostu zabrać głos. Czy w stacji promującej się przecież hasłem „Cała prawda całą dobę” można dopuszczać się tak jawnej manipulacji?
Oczywiście, że nie i to jest ze szkodą dla odbiorców tej stacji, ale myślę, że wszyscy już się tak przyzwyczailiśmy, że wiemy, że po prostu pewnych rzeczy tam na poważnienie w tej stacji nie zobaczymy, nie usłyszymy, nie będą tam poważnie zrelacjonowane. Ja powiem szczerze, nawet dzisiaj prześledziłam prasowe informacje dotyczące właśnie tego wydarzenia, to na przykład Gazeta Wyborcza pisze o tym zdarzeniu w takim kontekście, że Michał Rachoń zakłócił konferencję Donalda Tuska. Powtarzam, była ona na ulicy, więc zapewne organizatorzy tej konferencji liczyli się z tym, że coś się może zdarzyć i na ulicy może się po prostu pojawić na przykład gość, którego nie przewidzieli, ale oni w ogóle nie piszą nawet jakie pytania próbował zadać Michał Rachoń, choć każdy kto wrzuci to dzisiaj w wyszukiwarkę i zobaczy w internecie, usłyszy, jak wyraźnie i głośno to robił. A gazeta pisze, że niestety nie używał mikrofonu, więc nie wiadomo na jakie pytania miał odpowiadać Donald Tusk, chodziło oczywiście o kulisy polityki resetu, mówiąc już ogólnie o jego relacje z Władimirem Putinem, o to czy dostał nagrodę od Angeli Merkel, Karola Wielkiego za właśnie chociażby przychylność do podniesienia wieku emerytalnego dla Polaków i tak dalej. Kilka bardzo poważnych pytań po prostu chciał zadać Rachoń, dlatego, że po prostu pokazuje w tym serialu dokumenty, które udowadniają w jaki sposób prowadzona była za czasów Platformy Obywatelskiej po prostu polityka zagraniczna, szczególnie wobec Rosji, bardzo służalcza, bardzo uzależniająca Polskę z powrotem od tego kraju, więc wymaga to po prostu komentarza, wyjaśnienia na dokument należy odpowiedzieć dokumentem, pokazać, że to jest nieprawda, a takiej reakcji nie mamy, tylko właśnie prowokacje, awantury, pojawiły się groźby, co jest wyjątkowo naprawdę niebezpieczne dla środowiska dziennikarskiego, wiele razy o tym mówimy. Czy ma się wydarzyć jakaś tragedia, że komuś coś się kiedyś stanie? Zginie ktoś w niewyjaśnionych okolicznościach, żebyśmy po prostu wszyscy przejrzeli na oczy, mówię my, czyli środowisko dziennikarskie, i zauważyli jak bardzo eskalują tego typu groźby w stosunku do dziennikarzy. Szczególnie to jest właściwie jeden kierunek, opozycja przeciwko dziennikarzom mediów prawicowych czy mediów jak oni to określają „prorządowych”.
Tutaj każdy uczciwy obywatel, który choć raz zadał sobie trud i znalazł chwilę czasu na obejrzenie choćby jednego odcinka „Resetu”, musi przyznać, jeśli jest uczciwy, że takie pytania należy postawić przewodniczącemu Donaldowi Tuskowi, które próbował postawić Michał Rachoń, ale został potraktowany jak został, na szczęście jest dużej postury i nie został przewrócony, choć to mu też groziło. Ale z drugiej strony mieliśmy też, tak tylko dla uzupełnienia chciałem podać przykład, bo mieliśmy konferencję chwilę wcześniej prasową eurodeputowanego Patryka Jakiego, na którą przyszła z kolei posłanka PO, otrzymała mikrofon, powiedziała co chciała, po czym uciekła bez wysłuchania kontrargumentów.
Pani Hajdasz jest niejako strażnikiem dziennikarzy i gdyby taka sytuacja zaistniała w odniesieniu do każdego innego dziennikarza to tak samo by to oceniła. Natomiast obiektywizmu nie brakuje jej, czy też dziennikarzom, ale takim ludziom, a za chwilę znowu wyborcom jak Ci, którzy rzucają hasłami nt. telewizji państwowej nazywając ją tubą propagandową. Cały problem polega na tym, że od dłuższego czasu politycy m.in. PO unikają pytań ze strony dziennikarzy m.in. TVP, ale to już jak mówiłem - trochę wysiłku i wszystko zaczyna się wyjaśniać.