"To wstrząsająca informacja" - mówił w Wielkopolskim Popołudniu redaktor naczelny Agencji Informacyjnej, Miłosz Manasterski.
Mamy kolejny przypadek morderstwa dokonanego na polskim księdzu, morderstwa przeprowadzonego przez bezpiekę, możliwe, że z innymi wywiadami. Pojawiają się także KBB i Stasi. Nie zmienia to faktu, że okazuje się, że IPN cały czas jest potrzebny, nie tylko po to, by edukować, ale by prowadzić prokuratorskie działania, szukać odpowiedzialnych. Mamy śmierć w wypadku otrucia, a być może wśród nas są ci, którzy to zrobili
- mówi Miłosz Manasterski.
"Dla państwa totalitarnego, Kościół zawsze jest przeszkodą. Widzimy, jak zwalczany jest Kościół w Chinach" - dodaje Miłosz Manasterski. Podobnie zwalczany był, w czasach PRL, Kościół w Polsce - przypomina redaktor naczelny Agencji Informacyjnej.
Cała rozmowa poniżej:
Roman Wawrzyniak: Prokurator Andrzej Pozorski mówił, że w prowadzonym postępowaniu ponad wszelką wątpliwość ustalono, że śmierć księdza Blachnickiego nastąpiła na skutek zabójstwa, poprzez podanie śmiertelnych substancji toksycznych. To informacja dnia.
Miłosz Manasterski: To wstrząsająca informacja, bo chcielibyśmy już zamknąć rozdział historii, jakim był PRL, opisać to w podręcznikach i nie chcę powiedzieć - zapomnieć, ale nie powiększać tej liczby ofiar. Mamy kolejny przypadek morderstwa dokonanego na polskim księdzu, morderstwa przeprowadzonego przez bezpiekę, możliwe, że z innymi wywiadami. Pojawiają się także KBB i Stasi. Nie zmienia to faktu, że okazuje się, że IPN cały czas jest potrzebny, nie tylko po to, by edukować, ale by prowadzić prokuratorskie działania, szukać odpowiedzialnych. Mamy śmierć w wypadku otrucia, a być może wśród nas są ci, którzy to zrobili.
Jest w tym śledztwie coś takiego bardzo ważnego - udało się ustalić to, czego nie można było ustalić przez ponad 30 lat.
Nie można było, albo nikt nie chciał. Po PRL miała być gruba kreska, która miała podobno służyć temu, żeby zacząć nowe funkcjonowanie, a okazuje się, że ta gruba kreska to była linia, za którą ukryli się ci, którzy powinni zostać rozliczeni i wykluczeni ze społeczeństwa, przynajmniej odpokutować za to, co robili w PRL. Oni zadbali o swoje interesy, znaleźli się w wielu biznesach, partiach, zapewnili sobie bezpieczeństwo, to, żeby służby nie sprawdzały ich życiorysów i okazuje się, że tyle lat minęło i dopiero teraz prawda do nas dociera. Wstrząsająca prawda, że te morderstwa się nie skończyły. Ksiądz Jerzy Popiełuszko i szereg innych osób duchownych - wiele sytuacji nadal jest niewyjaśnionych. Miały być morderstwa z rabunkami połączone, ale prawdziwą intencją było zabicie księdza.
Były takie plany, przynajmniej niektóre ugrupowania będące w opozycji, które chciały zlikwidować IPN, ale to śledztwo pokazuje, jak bardzo instytut jest potrzebny. Dzisiaj wiemy, że założyciel ruchu Światło-Życie został zamordowany przez otrucie, to, można powiedzieć, kolejna ofiara komunistycznych służb, przez tak zwane oazy przetoczyło się ok. 2 mln osób. Dlaczego w sumie wychowawca młodzieży był tak niebezpieczny dla służb?
Dla państwa totalitarnego, Kościół zawsze jest przeszkodą. Widzimy, jak zwalczany jest Kościół w Chinach, mówię o Kościele katolickim, widzimy, jak została ubezwłasnowolniona Cerkiew i służy Putinowi, a Kościół katolicki w Rosji właściwie też nie ma miejsca na funkcjonowanie. Kościół naucza wartości chrześcijańskich, mówi o wolności, jest zawsze w konflikcie z reżimem, który nie chce demokracji, I mamy taką samą sytuację w Polsce, ci, którzy walczą z Kościołem tak naprawdę walczą z demokracją.
W 1961 roku ksiądz Blachnicki już był osadzony w więzieniu. Zresztą to było to samo więzienie, w którym siedział za hitlerowców. Wcześniej był w obozach koncentracyjnych. Niebywała postać, ale teraz rodzą się pytania, kto tego mordu dokonał. Wiemy o ostatnich osobach, które przed śmiercią Blachnickiego miały z nim kontakt. Pojawiają się nazwisko państwa Gontarczyków, którzy cieszyli się zaufaniem ojca Blachnickiego, byli przy nim. Pani Gontarczyk dziś cieszy się zaufaniem prezydenta Warszawy i z miasta stołecznego otrzymuje pieniądze.
Tak, i to duże pieniądze, bo ta dotacja była blisko dwumilionowa. Dotacje są przeznaczone na jakieś działania, nie trafiają wprost do czyichś kieszeni. Finansowanie organizacji prowadzonych przez takie osoby wydaje się co najmniej niesmaczne, a moim zdaniem również niebezpieczne. Tymczasem dla polityków PO to środowisko jest chyba już naturalne. Platforma zaczynała w zupełnie innym miejscu, a kończy w tej chwili tuż obok agentów służb PRL i mało tego, upomina się o nich, bo postulat likwidacji IPN jest postulatem chronienia tych środowisk. Tak samo jak Donald Tusk zapowiedział, że ta niesprawiedliwość, jaką rzekomo jest ograniczenie emerytur esbeckich, też będzie naprawiona, czyli widzimy, że PO znalazła swoją grupę elektoratu, swoich wyborców, którzy zapewne na nich zagłosują, a oni będą chronić ich interesy, jeżeli będą mieli takie możliwości, jeżeli Polacy oddadzą im władzę.
Robią to już chyba teraz, bo chociażby w urzędzie stołecznym pracują ludzie, którzy mają za sobą historię pracy w służbach PRL.
To niesłychanie przykre, bo jakby nie patrzeć PO była tworzona przez wiele osób z rodowodem Solidarności, a dziś to przytulisko dla tych, z którymi ci byli opozycjoniści walczyli. To wstyd dla Platformy, ale jak widać nie wstydzą się i mają spokojne sumienia, mimo, że zatrudniają ludzi, którzy m.in. przyczyniali się do mordowania księży.
Wiemy już panie redaktorze, ponad wszelką wątpliwość, to zostało dziś ogłoszone, że ksiądz Franciszek został zamordowany przez otrucie, ale pytanie, czy uda się ustalić, kto dokonał otrucia, kto zlecał to zabójstwo?
To bardzo trudne zadanie, po tylu latach, mamy pewne grono podejrzanych, śledczy będą w tym kierunku podążać. Ale wiele faktów jest ukrytych przed naszym wzrokiem, bo archiwa trafiły do Moskwy i w obecnej sytuacji nie ma co liczyć na współpracę, żebyśmy się czegoś dowiedzieli.