NA ANTENIE: Rozmowy po zachodzie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

A. K. "Kisiel": "Czuję się zdradzony, ten czas, który spędziłem w Afganistanie, okazał się nikomu niepotrzebny"

Publikacja: 23.08.2021 g.19:42  Aktualizacja: 23.08.2021 g.20:06 Jacek Butlewski
Poznań
St. chor. rez. Andrzej K. używający pseudonimu "Kisiel", były żołnierz jednostki GROM służący w Iraku i Afganistanie, był gościem Wielkopolskiego Popołudnia. Komentował bieżące wydarzenia przy polsko-białoruskiej granicy i w Afganistanie.
Andrzej Kusiołek Kisiel - FB: Andrzej K Kisiel
Fot. (FB: Andrzej K Kisiel)

Odniósł się do słów Władysława Frasyniuka. Przypomnijmy - polityk na antenie TVN24 nazwał żołnierzy, strzegących granicy z Białorusią przed napływem imigrantów, "watahą psów" i "śmieciami". Na te słowa nie zareagował prowadzący rozmowę Grzegorz Kajdanowicz. "Kisiel" wyraził zdanie, że żołnierze całą służbę poświęcają zapewnieniu nam bezpieczeństwa - podkreślił starszy chorąży Andrzej K..

Żołnierze robią wszystko, aby nasze granice były bezpieczne i abyśmy mogli normalnie funkcjonować. Jest to bardzo przykre, kiedy jeden z polityków wychodzi i mówi tak, a z tego co dziś usłyszałem, to nie jeden polityk, bo jeśli dobrze pamiętam, to jeszcze pani wicemarszałek w tak dwuznacznych słowach określiła żołnierzy - tych, którzy wykonują swoje obowiązki. Proszę pamiętać, że żołnierze nie mają związków zawodowych. To jest troszeczkę inny rodzaj pracy. To nie jest praca, tylko służba. Takie słowa pod adresem żołnierzy są bardzo przykre.

"Kisiel" zapytany o odwrót z Afganistanu powiedział, że popełniono historyczny błąd. Jak mówi, pozostało tam bardzo wielu Afgańczyków, którzy współpracowali z koalicją - w razie ewentualnego kolejnego konfliktu, mogą oni, w ocenie wojskowego, nie chcieć ponownie współpracować z wojskami sprzymierzonymi przeciwko talibom.

Poniżej cała rozmowa w audycji "Wielkopolskie Popołudnie".

Roman Wawrzyniak: Żołnierze, w tym funkcjonariusze Straży Granicznej wypełniają swoje obowiązki ochrony naszej granicy, która jest granicą także Unii Europejskiej. Co dziś Pana zdaniem mogą czuć żołnierze, gdy osoba publiczna wyzywa ich od "watahy psów" czy "śmieci"?

Andrzej K. "Kisiel": Jest mi bardzo przykro, dlatego, że całą służbę żołnierze, czy też funkcjonariusze poświęcają temu, abyśmy byli bezpieczni i nasze granice były bezpieczne. Jest to bardzo przykre, kiedy jeden z polityków wychodzi i mówi tak, a z tego, co dzisiaj usłyszałem, to nie tylko jeden. Zdaje się, że Pani wicemarszałek w takich dwuznacznych słowach określiła żołnierzy. Proszę pamiętać, że żołnierze nie mają związków zawodowych. To nie jest praca, to jest służba, a takie słowa są bardzo przykre. W jakiejś części czuję się zdradzony, dlatego, że ten czas, który spędziłem w Afganistanie i to, co tam widziałem okazuje się, że nie były potrzebne. Kilkanaście lat służby naszych żołnierzy, amerykańskich oraz innych nacji – poszły w piach.

Jest jeszcze jedna smutna i bulwersująca sprawa – na te słowa Władysława Frasyniuka nie było żadnej reakcji prowadzącego dziennikarza Grzegorza Kajdanowicza, a z anteny można było usłyszeć słowa pod adresem żołnierzy – "jesteście zbirami". Jeśli tak mają wyglądać wolne media, to same dostarczają argumentów, żeby zostały zamknięte. Przecież na granicy z Białorusią nie mamy do czynienia z uchodźcami afgańskimi. Nie wiemy, z jaką prędkością musieliby się przemieszczać, by już tu być.

Tak, oczywiście. Jeżeli chodzi o uchodźców afgańskich, to nie jest możliwe, żeby duża grupa imigrantów z Afganistanu była pod naszymi granicami. To jest ewidentne wykorzystywanie przez służby innych krajów czy inne interesy polityczne tych wszystkich wydarzeń, żeby eskalować nienawiść jednych wobec drugich. To przykre, że wojsko jest do tego wykorzystywane, a wojsko jest apolityczne i powinno chronić granice.

Tak się dzieje, tylko nie wiem, dlaczego nie podoba się to opozycji. Polska oficjalnymi kanałami zaproponowała Białorusi pomoc w goszczeniu uchodźców z Iraku na terenie Białorusi. Jesteśmy gotowi wysłać tę pomoc w najbliższym terminie, jak tylko Białoruś się zgodzi.

Tak, ja też uważam, że powinniśmy zacząć od pomocy. Pamiętajmy, żebyśmy nie sprowokowali takiej sytuacji, która miała miejsce jeszcze może rok, czy dwa lata temu na granicach Unii – we Włoszech, Francji czy Hiszpanii. Nie zgadzam się z tym, że są to w większości uchodźcy. Moim zdaniem to emigranci zarobkowi, pamiętajmy o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy – nie jesteśmy też w stanie zweryfikować wszystkich, przebywają do nas osoby, które niekoniecznie mają dobre zamiary.

Pytanie, co będą mówić ci politycy, jak chociażby wspomniany Władysław Frasyniuk, gdyby doszło do zamachu terrorystycznego, za kilka miesięcy, po wpuszczeniu tych migrantów. Co wtedy będą mówić o naszym bezpieczeństwie? Przypomnijmy, przez 20 lat naszej obecności w Afganistanie poległo 43 polskich żołnierzy, 1 pracownik cywilny, służyło 33 tys. naszych żołnierzy. Co Pana koledzy, z którymi Pan również służył na misji w Afganistanie, myślą dzisiaj o wycofaniu się Amerykanów z Afganistanu? I to jeszcze w tak nieporadny sposób, uniemożliwiający bezpieczną ewakuację… Pojawiają się komentarze, że prezydent Joe Biden skompromitował Amerykę. Były prezydent Donald Trump z kolei mówi o totalnej kapitulacji.

Mam kontakt z kolegami. Te rozmowy są krótkie i przykre, każdy z nas czuje się zdradzony. Czujemy, że krew naszych kolegów… A jeszcze było wielu rannych, którzy są kalekami. Po raz kolejny błąd historyczny – przecież historia wielokrotnie pokazała, że taki sposób wycofania, taka nieporadność prowadzi do katastrofy. Tam została bardzo duża ilość broni, pozostali ludzie, który pracowali z wojskami amerykańskim, brytyjskim czy polskim. Znając mentalność Talibów nie łudźmy się, że ktoś będzie tych ludzi głaskać po głowie. Ja jestem przekonany, że od kilku dni jest polowanie na te osoby, to bardzo przykre. To, co czują tamci ludzie, jest bardzo przykre, czują się opuszczeni. Jeżeli ci ludzie zostali tak potraktowani, jeśli byłby kolejny konflikt – to proszę sobie wyobrazić, czy ktoś chciałby współpracować? Raczej nie.

Talibowie już zagrozili, że jeśli przedłuży się obecność obcych wojsk (dłużej, niż do końca miesiąca) to będzie to miało konsekwencje. Tam mamy korpus około 100 polskich żołnierzy. Co to mogą być za konsekwencje i jak może wyglądać to państwo Talibów?

Moim zdaniem na pewno w tym momencie, w którym uznamy, że wojska koalicji opuściły Afganistan, zacznie się polowanie na wszystkich współpracowników, tłumaczy i pracowników afgańskich, którzy pracowali na rzecz koalicji. Tych osób jest naprawdę dużo. To, że ich się ewakuuje – w jaki sposób, to pozostawię bez komentarza. To wygląda niezbyt ciekawie. Mogę sobie wyobrazić, że to będzie bardzo duża skala. Jeżeli ktoś tam zostanie, z sił koalicyjnych, służby dyplomatyczne… Ja, Panie Redaktorze, powiem, że na ich miejscu nie chciałbym tam zostać. Większość z nas zdaje sobie sprawę, co oznacza prawo Talibów – to ludzie, którzy mogą być bardzo drastyczni, podpierając się wiarą, może dojść do wielu ofiar.

Oby tak się nie stało, ale biorąc pod uwagę wszystkie dane, może tam być bardzo gorąco. Bardzo dziękuję za rozmowę.

https://radiopoznan.fm/n/D15rOa
KOMENTARZE 0