NA ANTENIE: Rock pod flagą południa
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

A. Wróblewski: Od czasów Kościuszki nie mieliśmy takich relacji z Ameryką

Publikacja: 27.10.2020 g.11:12  Aktualizacja: 27.10.2020 g.11:51
Poznań
W porannej audycji "Kluczowy temat" Piotr Tomczyk rozmawiał z Arturem Wróblewskim, politologiem, amerykanistą z Uczelni Łazarskiego o sytuacji w Stanach Zjednoczonych.
artur wróblewski - Screen Telewizja Republika
Fot. Screen Telewizja Republika

Piotr Tomczyk: Zanim zajmiemy się sytuacją w Ameryce, zapytam o ostatnie wydarzenia w naszym kraju, częściowo może związane z tym, co dzieje się za oceanem. Zalew ulicznego chamstwa, agresji, pogardy. Skąd ta erupcja nienawiści na ulicach?

Artur Wróblewski: Ona się bierze bezpośrednio z wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uchyla jedną z przesłanek, przesłankę embriopatologiczną, pozwalającą na przerywanie ciąży. Natomiast sytuacja jest głębsza. Jest silne środowisko, które kwestionuje to, że zaostrza się prawo aborcyjne w Polsce. Ale jest też szerokie środowisko, które kwestionuje to, że zaostrza się to prawo przy pomocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a więc sędziów, a nie na zasadzie pewnego konsensusu w Sejmie i Senacie, czyli na przykład poprzez zmianę ustawy. To jest oddanie władzy sędziom do interpretacji Konstytucji i to wywołuje wielkie emocje. Tym bardziej, że ten kompromis aborcyjny istniał w Polsce od 27 lat, od 1993 roku. I co ciekawe, ta dyskusja, którą widzimy, jest dokładnie taka sama, jak w tej chwili przetacza się, a zaraz pewnie jeszcze mocniej się przetoczy, przez Stany Zjednoczone. Sąd Najwyższy USA też w przeszłości decydował o takich sprawach, jak aborcja. I być może teraz po wyborze nowej sędzi do Sądu Najwyższego, o poglądach konserwatywnych, katolickich, może znowu sprawa kompromisu aborcyjnego Roe v. Wade, zostanie otwarta na nowo. Jeśli sędziowie sprawę ponownie będą dyskutować. Analogiczna sytuacja do polskiej.

Przejdźmy do wyborów prezydenckich w USA. Prezydent w Stanach Zjednoczonych nie jest wybierany większością głosów, to może zaskakiwać. Amerykanie wybierają elektorów, a oni dopiero wybierają prezydenta. Co to zmienia? Bo możliwa jest przecież taka sytuacja, że wygrywa kandydat, który ma mniej głosów. To się już kilkakrotnie wydarzyło.

Taka sytuacja miała miejsce 5 razy w historii kraju. W 1886 roku czy aż dwukrotnie w wieku XX. W roku 2000 właśnie Al Gore miał więcej głosów w głosowaniu ogólnokrajowym, tak zwanym popular vote. Natomiast przegrał w kolegium elektorów. Drugi raz zdarzyło się to 4 lata temu. Prawie 3 miliony głosów więcej padło na Hillary Clinton, ale 270 głosów elektorskich, minimum wymagane z 538, zdobył Donald Trump.

A jak będzie tym razem? W sondażach Donald Trump przegrywa.

Sondaże nie mówią całej prawdy. Szczególnie w Ameryce, szczególnie jeśli chodzi o poparcie dla partii republikańskiej. Ludzie się wstydzą przyznać, że zagłosują na Trumpa. A ponieważ widzimy, że w tych stanach wahających się, jak Wisconsin, Michigan, Pensylwania, Floryda, Ohio, dodajmy w tym roku Arizonę, Georgię, Nevadę, nawet Teksas. Tam przewaga Bidena, bądź w przypadku Teksasu dla Trumpa, jest w granicach błędu statystycznego. Dlatego wszystko może się wydarzyć. Choć ma pan rację, że jest tendencja, która pokazuje przewagę ogólnokrajową Joe Bidena.

Mamy polski akcent w kampanii wyborczej. Okazało się, że kandydat demokratów, Joe Biden, nie rozmawia z Polakami. Stwierdził, że rozmawia tylko z inteligentnymi ludźmi. Ciekawe, dlaczego kandydat na prezydenta demonstruje jakąś pogardę wobec Polaków? To jakaś strategia działania czy po prostu emocje?

Dwie przyczyny. Doradcy ujawniają mu, że w Polsce jest popularny prezydent Trump. A druga przyczyna, polska opozycja, osoby, które mają w tych środowiskach liberalnych dostęp do prasy amerykańskiej – New York Timesa, Washington Post czy właśnie do ucha Joe Bidena. Wysłali nawet niedawno list, w którym wyrażają nadzieję, że Joe Biden wygra wybory i będzie pomagał w walce o demokrację w Polsce. To był list byłych dyplomatów, ambasadorów. Wysłany we wrześniu. Oni między innymi snują taką historię, że w naszym kraju mamy klimat polityczny taki, jak na Białorusi. I z tego punktu widzenia Joe Biden, wiedząc również, że Polonia amerykańska głosowała na Trumpa, myśli, że teraz znowu to zrobi. Wiedząc to, gra na emocjach. I dlatego te informacje, trochę fejkowe czasami, padają z jego ust. Przypomnę, że na Twitterze we wrześniu Joe Biden, który nie interesuje się tak naprawdę Polską, zamieścił w jakiś tajemniczy sposób link do informacji, że w Polsce są tak zwane strefy wolne od LGBT. Co wiemy, że nie jest prawdą. Takich stref po prostu nie ma.

Jak wynik tych wyborów może wpłynąć na sytuację międzynarodową w Polsce?

Nie będziemy dopieszczeni. Te relacje, które mieliśmy teraz, to były relacje historyczne. Od Pułaskiego, który stworzył kawalerię amerykańską i poświęcił życie dla tego kraju. Zginął w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Od czasów Kościuszki nie mieliśmy takich relacji. To są uprzywilejowane relacje. Zniesiono wizy, podpisaliśmy cztery kontrakty na gaz LNG, co najmniej trzy kontrakty zbrojeniowe. W tej chwili ponowna umowa po konferencji na temat współpracy w dziedzinie energetyki jądrowej cywilnej z Amerykanami. Trzeba się cieszyć, że bardzo trudno jest „odkręcić” tego typu znakomite relacje. Nawet Joe Bidenowi, jeśli przyjdzie jego administracja. Ponieważ pamiętajmy, że te umowy podpisały korporacje amerykańskie, a nie Trump czy rząd amerykański. Zaanonsowaliśmy współpracę z Amerykanami w obszarze LNG, wcześniej również energetyki wiatrowej, czy chociażby systemu HIMARS, Patriots czy F35, czyli V generacji myśliwców. To także dosłanie do Polski żołnierzy amerykańskich, wzmocnienie i nowe dowództwo. To będzie trudno Bidenowi po prostu uchylić. Byłoby to skomplikowane i wizerunkowo źle by wyglądało. Więc raczej kontynuacja dobrych relacji.

Z zainteresowaniem będziemy śledzili dalsze wydarzenia w Stanach Zjednoczonych.

https://radiopoznan.fm/n/jgGmFz
KOMENTARZE 0