Szczegóły znajdziemy na stronie internetowej ww.powstanie.wmn.poznan.pl. Tam też zapoznamy się z informacjami na temat nowej siedziby Muzeum Powstania Wielkopolskiego
Jak mówi Terlecki, jego budowa mimo pandemii nie jest zagrożona.
Dla mnie ważna jest deklaracja ministra kultury, bo to też publicznie zostało powiedziane jesienią tego roku, deklaracja ministra kultury, wicepremiera Piotra Glińskiego, który powiedział, że państwo polskie, budżet naszego państwa, chce się dorzucić do tej inwestycji i chce współfinansować budowę tego muzeum, ponieważ państwo polskie zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego powstania. To oczywiście będzie przedmiotem negocjacji, natomiast jest to wielce prawdopodobne, że 50 proc. do kosztów budowy ministerstwo kultury jest w stanie współfinansować.
Dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości zwraca także uwagę na potrzebę okazywania większego zewnętrznego szacunku dla bohaterów Powstania i dumy ze zwycięskiego zrywu Wielkopolan. - Szanowni Państwo, wywieszajmy flagi Powstania Wielkopolskiego - apeluje Przemysław Terlecki.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Łukasz Kaźmierczak: Wczoraj obchodziliśmy 102. rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Czy da się świętować bez przyjazdu Paderewskiego do Poznania?
Przemysław Terlecki: Okazuje się, że się da, i że Paderewski przyjechał. Żyjemy w czasach wirtualnych, kończy się ten bardzo wirtualny dla nas wszystkich rok i musieliśmy nauczyć się żyć po nowemu. Także musieliśmy w inny sposób powitać Paderewskiego. Przyjechał, zostało to sfilmowane i wyemitowane w telewizji lokalnej, także tradycji stało się zadość. Musieliśmy znaleźć sposób krótko mówiąc na świętowanie rocznicy na 102. Takie nośne hasło tegorocznych obchodów. I rzeczywiście to było powstanie na 102.
Większość obchodów przeniosła się w wirtualną rzeczywistość. Ale nie wszystko.
No nie. Siłą rzeczy ten wybuch zwycięskiego powstania jest bardzo poznański. Tu się wszystko zaczęło. Mieliśmy wspomniany przyjazd Paderewskiego i to, co działo się na ulicach Poznania mniej więcej od godziny 16:40. Tradycji stało się zadość. 16:40 zawyły syreny, w kościołach biły dzwony. Mieliśmy pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich uroczystość zorganizowaną jak co roku przez marszałka województwa. Uroczystość z pewnymi ograniczeniami. Doszło do takiej ciekawej sytuacji związanej z pandemią. Teren wokół pomnika został ogrodzony, w tym wygrodzonym miejscu był marszałek, zaproszeni przez niego goście, prezydent Poznania, paru VIP-ów, natomiast reszta, nie umniejszając nikomu, także parlamentarzystów, także dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, staliśmy grzecznie za płotem, żeby nie tworzyć zgromadzenia, żeby nie stwarzać w czasie obostrzeń sytuacji, które narażałyby kogoś na utratę zdrowia. Grzecznie, po uroczystościach i przemówieniu pana marszałka, bramki zostały usunięte, i ci, którzy mieli ochotę oddać hołd powstańcom, zapalić znicze, mieli taką okazję chwilę po przemówieniu, która powtórzę raz jeszcze, była trochę odgrodzona.
To dobrze oddaje istotę obecnych czasów. Wróćmy jeszcze do Paderewskiego w kontekście zdjęć, które pojawiły się na Starym Rynku. To są zdjęcia, na których jest Paderewski, jak powiedział mi kolega z redakcji, jakiego jeszcze nie widzieliśmy, który wygląda jak kumpel do pójścia do pubu.
Ja się cieszę, że zdecydowaliśmy się na początku roku, w pierwszej fali pandemii, kupić album. Wpadł w nasze ręce album, którego wartości do końca nie spodziewaliśmy się, ale dotarło do nas, że mamy absolutny unikat, zdjęcia Paderewskiego, których autora nie znamy. Większość zdjęć jest pięknie podpisanych, one są przyklejone na czarnych stronach. Taki klasyczny album ze zdjęć czarnobiałych. Ten album trafił do nas przez przypadek. Pokazuje zdjęcia robione przez sekretarzy, osoby, które towarzyszyły krok w krok Paderewskiemu, także w sytuacjach prywatnych. To jest głównie okres jego pomieszkiwania w prywatnej rezydencji w Szwajcarii, tam mieszkał z żoną Heleną Górską-Paderewską, mamy zdjęcia z sytuacji prywatnych, przyjmowania gości, wizyt, mamy panią Paderewską, która karmi kury. Słynęła między innymi z hodowli ptaków ozdobnych. Mamy wyluzowanego Paderewskiego z papierosem. Na wielu zdjęciach pojawia się z papierosem, on miał tę słabość i myślę, że to był jego sposób na odreagowanie stresu. Zdjęcia, które dopowiem, nigdy nie były pokazywane i wykorzystywane w żadnych publikacjach, nigdy nie krążyły w internecie, po raz pierwszy na wystawie, a ponieważ muzeum jest zamknięte, postanowiliśmy wyjść do ludzi, przed odwach, i do końca lutego będziemy pokazywać nieznanego Paderewskiego, z którym faktycznie możemy się zaprzyjaźnić.
Czy przez święta było duże zainteresowanie tymi zdjęciami?
Tak. Mnóstwo ludzi podchodziło, pytało, ja też robiłem test, rozdaliśmy w ramach prezentu od nas i Rady Osiedla Smochowice-Krzyżowniki ponad sto flag powstańczych z orłem w koronie i flag biało-czerwonych. Prosiłem tylko ludzi, żeby powiesili te flagi w oknie. Robiłem test. Ja mieszkam w centrum Poznania, blisko targów, niestety mało widziałem flag. Zżymam się po prostu, jak widzę, że Poznaniacy nie okazują w zewnętrzny sposób szacunku dla bohaterów, naszego patriotyzmu i dumy ze zwycięstwa. Szanowni Państwo - wieszajcie te flagi, rozdawaliśmy wczoraj za darmo.
Jeżeli uczyć, to na oryginalnych pamiątkach, zdjęciach, tym wszystkim, co było na wystawie poświęconej Paderewskiemu. Mamy taką lokalną informację, że w Domu Powstańca Wielkopolskiego w Gnieźnie ludzie przynoszą pamiątki. Jest na przykład krzyż powstańczy, książeczka wojskowa Franciszka Abla, uczestnika powstania. Wy cały czas apelujecie, żeby Wielkopolanie przynosili nowe pamiątki, bo jest ich cały czas za mało…
Mało mamy eksponatów. Z przykrością powiem, że większość tych eksponatów i pamiątek po Powstańcach Wielkopolskich, o tym okresie poprzedzającym powstanie, o wybuchu i potem dwudziestoleciu międzywojennym, myślę, że to ciągle jest w domach, ciągle dużo emocji wzbudza. To jest naturalne, że ludzie nie chcą się z tym rozstawać, że jest wyciągane z szuflad, kufrów, ze strychów, natomiast my chcemy, żeby one trafiły do muzeum, które opowiada o Powstaniu Wielkopolskim. Są miejscowości, które przyczyniły się do sukcesu zrywu i one chcą mieć ten swój akcent, ale Poznań jest stolicą regionu, planujemy tutaj budowę nowego muzeum i nie opowiemy Polakom i światu o naszym zwycięstwie bez oryginalnych artefaktów. Dobrze państwo wiecie, że dzisiaj w czasie pandemii, wszystkie urządzenia, które trzeba dotykać dłonią, one nie spełniły swojego zadania, nigdy serce szybciej nie zabije, jak przy oryginalnym zdjęciu, legitymacji, medalu, fotografii bliskiej osoby. Myślę, że nigdy się nie skończy ten etap, kiedy w muzeach będziemy pokazywać prawdziwe i oryginalne eksponaty, bo one są świadectwem czasu, o którym tylko opowiadamy.
Mówimy o siedzibie muzeum powstania. Na jakim etapie jest budowa?
Projekt jest realizowany. Ma już 2 lata. Jesteśmy po konkursie architektonicznym, wiemy jak będzie wyglądało to muzeum, to będą cztery obiekty, pięknie zlokalizowane, niedaleko Cytadeli.
Możemy to zobaczyć poprzez wizualizację na stronie muzeum.
Dokładnie. Stworzyliśmy dzięki programowi Narodowego Centrum Kultury. Sięgnęliśmy po pieniądze w ramach projektu „Kultura w sieci”. Stworzyliśmy stronę dedykowaną idei budowy nowego muzeum. Powstanie.wmn.poznan.pl – to jest adres witryny. Do końca tego roku, właśnie jestem w trakcie odbierania projektu budowlanego, to ważny etap budowy, wchodzimy płynnie w fazę projektu wykonawczego. W przyszłym roku chcemy wystąpić o pozwolenie na budowę i będzie ono ważne 3 lata. I to jest nasze realne marzenie, żeby w ciągu trzech lat rozpocząć budowę muzeum, ale chcę jeszcze powiedzieć, że ważne zadanie, które czeka nas wszystkich, pracowników muzeum i ekspertów, to stworzenie scenariusza wystawy stałej. Co z tego jak mury postawimy, jeśli w środku zrobimy kiepską, nieatrakcyjną wystawę, która opowiada nasze dumne zwycięstwo. Chcemy stworzyć scenariusz, który dokładnie będzie opowiadał historię, która poprzedziła wybuch powstania, sam wybuch i jego przebieg oraz konsekwencje dla odradzającej się rzeczpospolitej i upamiętnianie w dwudziestoleciu. I ta wystawa stała wraz z eksponatami miałaby być gotowa w przyszłym roku, żebyśmy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko: projekt budynku, scenariusz wystawy, wiemy, co chcemy opowiedzieć w sposób nowoczesny i atrakcyjny, teraz potrzebujemy pieniędzy. I myślę, że o te pieniądze sprawa będzie się rozgrywać. Dzisiaj samorządy muszą bardzo mocno weryfikować swoje plany inwestycyjne. Ja nie miałbym odwagi i śmiałości pójść do prezydenta Poznania, żeby prosić o pieniądze na rozpoczęcie budowy. Wiem, że musimy czekać, byle nie za długo.
Może powinniście właśnie pójść. W tym tygodniu radni sejmiku nie zgodzili się, żeby chociaż w niewielkim stopniu dopomóc w budowie muzeum powstania. Planowano przeznaczyć na ten cel 100 tysięcy złotych, ale radni koalicji i marszałek powiedzieli „nie”.
Znów trudno mieć pretensje, wszyscy widzimy dookoła co się dzieje, nie wiemy co nam przyniesie nowy rok. Wszyscy żyjemy w wielkim stresie i w cieniu pandemii. Powiedzmy sobie szczerze, zobaczmy jak działa szczepionka, czy uspokoi się sytuacja, poczekajmy jeszcze rok. To premier Mateusz Morawiecki powiedział, że potrzebujemy roku, żeby odbudowywać nasze finanse, naszą siłę gospodarczą, poczekajmy ten rok. Dla mnie ważna jest deklaracja ministra kultury, bo też zostało powiedziane jesienią tego roku, że państwo polskie chce dorzucić się do tej inwestycji, ponieważ zdaje sobie sprawę ze znaczenia historii powstania.
Jaki to może być procentowy udział?
To będzie przedmiotem negocjacji, ale jest wielce prawdopodobne, że 50 procent do kosztów budowy ministerstwo jest w stanie się dorzucić.
Marszałek Woźniak mówił, że nie uczestniczy w rozmowach na temat przyszłości obiektów muzeum, ale jest otwarty na zaproszenie do takich rozmów. Może to też są drzwi, do których warto pukać?
To jest dobry trop. Wiadomo, że marszałek na co dzień nie uczestniczy w tych rozmowach, ponieważ to jest instytucja miejska Poznania, ale marszałek jest zaproszony do współpracy, wie o tym, i jesteśmy w kontakcie i rozmawiamy o tym przy każdej okazji.
Przeglądałem stronę muzeum i przykładowe eksponaty wraz z opisami. Czy po tym, co już tam jest na stronie, możemy się zorientować, co do kierunku i mniej więcej wyglądu przyszłej wystawy stałej?
Oczywiście nie pokazujemy jak będzie wyglądało wnętrze budynku, pokazujemy właśnie projekt architektoniczny, mamy listę najciekawszych eksponatów, opowiadamy nimi sześć modułów, sześć opowieści, które znajdą państwo, jeśli zbudujemy muzeum i je odwiedzicie, mamy między innymi słynną chorągiew powstańczą, którą pani mieszkająca pod Puszczykowem na wieść o wybuchu powstania uszyła i przygotowała. To jest jeszcze bez korony, chwilę potem pojawiło się z koroną. Mamy aparat Kazimierza Gregera, oryginalny aparat, dzięki któremu wiemy jak wyglądał Dowbor-Muśnicki, wiemy jak wyglądali powstańcy, jak wyglądała przysięga powstańcza, mamy wzornik do wybijania pamiątkowych medali, które ustanowiła, na prośbę Dowbora-Muśnickiego, Naczelna Rada Ludowa, te medale dostawały matki poległych powstańców. Ponad 1500 takich medali pamiątkowych zostało wręczonych. My pokazujemy krótko mówiąc, jakimi eksponatami możemy w ciekawy sposób te historie opowiedzieć.
Mimo pandemii jest Pan optymistą?
Jestem optymistą. Czekaliśmy długo na to muzeum. Inne miasta w Polsce doczekały się w ciągu ostatnich ponad 30 lat wolnej Polski nowoczesnych muzeów. Ale nikt nie ma tak wspaniałej historii zwycięstwa. My musimy się tym pochwalić. Musimy w nowoczesny i atrakcyjny sposób pokazać Polakom, jak można było dobrze przetrwać zabory, perfekcyjnie przygotować się do powstania, potem zwyciężyć powstanie i powalczyć także o wschodnie granice. Chcemy też opowiedzieć o naszym lotnictwie oraz o wojnie polsko-bolszewickiej. Nikt nie ma wątpliwości, że bez naszych żołnierzy, nie byłoby w niej sukcesu.