"Spodziewałem się dużej poprawy, choć szczerze przyznam, że nie aż tak dużej" - mówił Maciej Bednik z Automobilklubu Wielkopolski, były policjant ruchu drogowego...
Ubiegły rok - pierwsze miesiące roku to całkowity lockdown, więc ten ruch na drogach był prawie żaden, więc trudno przyrównywać te dane do ubiegłego roku, chociaż one są porównywalne, natomiast jeżeli statystyki przyrównamy do roku 2020, to wtedy ta poprawa bezpieczeństwa, znaczna poprawa bezpieczeństwa jest zauważalna, bo to aż ponad 40 procent mniej wypadków drogowych i 40 procent mniej ofiar. To bardzo dużo
- mówił Maciej Bednik.
Gość porannej rozmowy przyznał, że nadal jest problem z młodymi kierowcami.
Od dłuższego czasu obserwujemy tę tendencję - do brawury, do niestety popełniania wykroczeń, do przyczyniania się do wypadków drogowych szczególnie wśród młodych ludzi i to nie tylko tych do 25. roku życia, ale tych, którzy mają do roku prawo jazdy. W tej grupie jest naprawdę bardzo duże zagrożenie
- mówił Maciej Bednik.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Łukasz Kaźmierczak: W zalewie informacji bardzo niepokojących na temat dużych wydarzeń z wielkiej polityki, postanowiłem nieco spokojniej rozpocząć ten tydzień i poruszyć temat, który tak naprawdę dotyczy nas na co dzień, wcale nie jest taki mały, chociaż może nie ma takiego zasięgu medialnego. Mówimy oczywiście o nowych stawkach mandatów, które obowiązują od stycznia. Tak średnio - sprawdziłem - one około trzykrotnie wzrosły w stosunku do poprzedniego taryfikatora. Zastanawiam się, jak to się przełożyło na jazdę kierowców? Mamy takie pierwsze statystyki i wychodzi na to, że jest ciekawie, bo różnica jest w porównaniu z latami poprzednimi.
Maciej Bednik: Tak, trudno te dane porównać do ubiegłego roku, dlatego że ubiegły rok - pierwsze miesiące to całkowity lockdown, więc ten ruch na drogach był prawie żaden, więc trudno przyrównywać te dane do ubiegłego roku, chociaż one są porównywalne. Natomiast jeżeli statystyki przyrównamy do roku 2020, to wtedy ta poprawa bezpieczeństwa, znaczna poprawa bezpieczeństwa jest zauważalna, bo to aż ponad 40 procent mniej wypadków drogowych i 40 procent mniej ofiar. To bardzo dużo.
Spodziewał się Pan aż takiej dużej różnicy, bo to jest ogromny skok, jeśli chodzi o statystyki.
Spodziewałem się dużej poprawy, choć szczerze przyznam, że nie aż tak dużej. Doświadczenia krajów nam bliskich granicznie, czyli Słowacji, Estonii, Litwy, tam, gdzie jakiś czas temu podwyższono już kwoty mandatów karnych, wskazywały na to, że nastąpi poprawa. W tych krajach również nastąpiła poprawa, przy tych wypadkach, gdzie ludzie odnosili poważne obrażenia i ponosili niestety śmierć, ale nie sądziłem, że aż tak drastycznie. Może niedrastycznie, ale tak dobrze będzie wyglądało na naszych drogach.
Pan to wiąże bezpośrednio z wprowadzeniem mandatów? Może są jeszcze inne powody? Wiem, że wzrosła liczba pobieranych aplikacji jednej z firm, która stosuje takie ostrzeżenia antyradarowe na przykład i może to jest też powód, a może po prostu ludzie zaczęli jeździć trzeźwiej, bo tak się zastanawiam, czy to tylko mandaty stoją za tą obniżką statystyczną?
Z całą pewnością nie, choć myślę, że ten argument finansowy jest tym argumentem przeważającym. Witać to na naszych drogach, widać, gdy wyjedziemy na poznańskie ulice, te, gdzie prędkość jest chociażby nieco podniesiona do 70 km/h, tam zauważymy, że mało który już kierowca tę prędkość graniczą przekracza i to dobrze.
Ja też tak obserwuję rzeczywiście przypadki z innych państw, ta stara metoda kija bardziej niż marchewki, to się sprawdza na drodze?
Myślę, że to jest jeden z argumentów, gdzie nasza świadomość, nasza edukacja, zrozumienie potrzeb, troska o własne bezpieczeństwo, ale ten aspekt finansowy, to zagrożenie nieuchronnością kary, jest tym aspektem niestety przeważającym i dającym do myślenia i myślę rzutującym na nasze zachowania na drodze.
Dobrze się stało, że wprowadzono tak drakoński taryfikator?
Dobrze się stało, że ten taryfikator nie poszedł dalej, że za drobne wykroczenia te mandaty nie są tak horrendalnie wysokie. Natomiast te mandaty, gdzie sprawca odczuje na własnej kieszeni, to te wykroczenia, które rzutują nam na stan naszego bezpieczeństwa, te najpoważniejsze wykroczenia, które kierowcy popełniają, które skutkują niestety śmiercią na drodze i poważniejszymi obrażeniami i to dobrze.
Jest taka legenda miejska, że Polacy są niekarnymi kierowcami, że zawsze zrobią coś takiego, by jednak mimo wszystko pojechać po swojemu, że to u nas nie uda się zrobić, tak, jak udało się na zachodzie. Okazuje się, że te statystyki pokazują jednak, że da się. Natomiast to nie znaczy, że jest idealnie. Znów powołam się na jedną z aplikacji, które prowadzą te antyradarowe różne statystyki, wynika z nich, że spadła prędkość na drogach w obszarze zabudowanym i zwykłych drogach poza obszarem zabudowanym, natomiast jest wyższa niż w poprzednich latach na drogach ekspresowych, na autostradach. Tak, jak byśmy chcieli nadgonić tę oszczędność i to bezpieczeństwo, które zrobiliśmy w tych miejscach, gdzie możemy spodziewać się wzmożonych kontroli.
Taka przykra trochę sekwencja i taki zbieg, dlatego że to właśnie na tych drogach ekspresowych, na autostradach, tam, gdzie są wyższe prędkości, tam skutki zdarzeń są dużo, dużo wyższe. Jeżeli już dojdzie do zdarzenia, musimy się liczyć z tym, że konsekwencje takiego będą o wiele bardziej dotkliwe niż w mieście, gdzie ta prędkość ograniczona jest do kilkudziesięciu km/h. No cóż nie będziemy dyskutować ze statystykami. Przykro to słyszeć, że kierowcy jedynie w obawie przed mandatem, stosują się do przepisów, a jeszcze brakuje nam tej świadomości, troski o własne życie, o życie tych, którzy są obok nas.
Choć i tak myślę, że to bardzo szybko postąpi, jak Pan mówi o tych 40 procentach, to robi to jednak wrażenie, bo rzeczywiście nie spodziewałem się - powtórzę jeszcze raz - aż tak dużego spadku. Ale teraz chciałem o jednej rzeczy, która mocno mnie nurtuje powiedzieć i trochę pomyślałem o zaproszeniu Pana do studia, po obejrzeniu takiego spotu, który Komenda Wojewódzka Policji zaprezentowała, dotyczącego młodych kierowców poruszających się na drogach, bo być może jest to element, który wymaga nadal jakieś wzmożonej edukacji. W okresie do 1 stycznia do 9 lutego tego roku doszło na wielkopolskich drogach do 192 wypadków drogowych. Zginęło 20 osób, z czego 6 to były osoby do 25 roku życia i to chyba nie jest przypadek, że tak dużo jest tych osób?
Nie, ten proceder młodych kierowców to nie jest problem ostatniego roku, ostatnich dwóch lat. Od dłuższego czasu obserwujemy tę tendencję do brawury, do niestety popełniania wykroczeń, do przyczyniania się do wypadków drogowych szczególnie wśród młodych ludzi i to nie tylko tych do 25 roku życia, ale tych, którzy mają do roku prawo jazdy. W tej grupie jest naprawdę bardzo duże zagrożenie. Wspomniał Pan o tych katastrofalnych danych, co piąty wypadek powoduje właśnie młody kierowca, co trzecia osoba, która ginie, ginie na skutek błędów młodych kierowców i tu mamy naprawdę bardzo wiele do zrobienia. Młodzi kierowcy to fantastyczna grupa uczestników ruchu drogowego, wydawałoby się, że fantastyczna, oni mają wszystko, by być fantastycznymi kierowcami. Mają to, czego brakuje starszym osobom, mają wzrok, refleks, zdolność koncentracji, brakuje im niestety tego doświadczenia życiowego, zdolności przewidywania zagrożeń, konsekwencji swojego działania, ale to też ta brawura, chęć zaimponowania rówieśnikom, chęć pokazania się, że jestem dobry w tym, co robię, chociaż nie do końca tak to jest.
I forever young - jestem nieśmiertelny.
Jestem nieśmiertelny i mam dostęp do narzędzia, którym mogę zabić człowieka, bo gdy ja miałem te naście lat, to samochód był czymś nieosiągalnym, jeżeli któryś z rodziców albo gdzieś tam ze znajomych rodziców, wujostwa użyczył samochód, to człowiek był w siódmy niebie, była otwarta szyba, łokieć za szybą i było się królem życia. Natomiast dziś samochód dla nastolatka wydaje się, że nie jest zbytnim problemem, bo już za naprawdę za kilkaset złotych można kupić urządzenie, którym można się przemieszczać po drodze. Trudno mówić, że jest to w pełni bezpieczny samochód, ale jest to narzędzie, którym można się przemieścić.
Tak, jak Pan mówi, można zabić.
Można zabić, a prawo jazdy - takie jest też obiegowe powiedzenie, że prawo jazdy jest tą swoistą licencją na zabijanie w rękach osoby, która jest nieodpowiedzialna, niestety widać, że młodzi ludzie, młodzi kierowcy są często nieodpowiedzialni.
To będziemy sobie w takim razie nad tym utyskiwać czy proponuje Pan jakieś rozwiązania, które mogą być wprowadzone?
Nie, proponujmy rozwiązania, tych rozwiązań może być bardzo dużo - przede wszystkim od edukacji, od szkolenia, od uzmysłowienia młodym ludziom, że nie są nieśmiertelni.
Czyli ten pierwszy okres, ja sam pamiętam takie moje raczkowanie na drodze, niepewność niektórych moich zachowań na drodze, mała wyobraźnia, to może powinno się wprowadzić obowiązek albo szkoleń dodatkowych w jakimś okresie albo np. ograniczonego poruszania się. Były takie pomysły, żeby młody człowiek pod okiem jakiegoś doświadczonego kierowcy, w tym sensie, że może prowadzić tylko z kimś, z osobą towarzyszącą, to wszystko gdzieś tam umarło śmiercią naturalną na razie.
Na razie, póki co to w zawieszeniu są przepisy o reedukacji kierowców, czyli o konieczności w ciągu roku od zdobycia prawa jazdy, udania się do Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy, tam, gdzie młody stażem kierowca udałby się do takiego ośrodka i wtedy w pełni mógłby zrozumieć, że rozpędzić samochód to naprawdę nie jest wielka sztuka. W automatycznej skrzyni biegów robimy "drive", doduszamy gaz i jesteśmy grubo ponad stówę, gdy z manualną skrzynią biegów 1,2,3,4 i też mamy grubo ponad sto km/h, tylko, jak to zatrzymać? To jest ta świadomość, że auto nie zatrzyma się w miejscu. Im gorsze warunki, tym dłuższa droga zatrzymania, to jakim jedziemy autem ma zdecydowany wpływ na drogę zatrzymania. Jak opanować auto w zakręcie, jak się poruszać, jakie kąty wybrać, te wszystkie aspekty, to naprawdę szkoła nauki jazdy nie zapewni, bo nie ma po prostu na to czasu. My nauczymy się na egzamin czy na egzaminie poruszać się samochodem, ale to byśmy jeździli, to jest naprawdę długa droga.
Czyli to na razie możemy apelować tylko do rozsądku tych młodych stażem kierowców. Nic nam innego nie pozostaje.
Może nie do końca do rozsądku, pewnie też, natomiast będziemy ich z całą pewnością zachęcać, by Ośrodki Doskonalenia Techniki Jazdy odwiedzali. Coraz częściej jest moda i całe szczęście na to, żeby takie kursy stały się prezentami. Dziś mamy Walentynki, więc doskonały prezent dla młodych ludzi, aby podnieśli swoje kwalifikacje w takich ośrodkach i tam dopiero może - nie wyjdziemy z tego ośrodka jako mistrzowie kierownicy, nie wyjdziemy tam Kubicami przysłowiowymi, ale być może zrozumiemy to, że to jest wielka sztuka kierować samochodem, że nauczymy się tego i uzmysłowimy sobie jak niewiele potrafimy za tą kierownicą, bo kiedyś słyszałem takie zdanie: żeby o kimś powiedzieć, że jest kierowcą, nie tylko tym "przemieszczaczem", tylko kierowcą, to taki pełen sezon musiałby przejechać w bardzo trudnych, zimowych warunkach, przez warunki wiosenne - te zdradliwe, ta śliskość nawierzchni gdzieś tam wjeżdżając w obszar zacieniony, czyli taki pełen sezon i wtedy o kimś można powiedzieć, że jest kierowcą.
Taka lekcja pokory.
Dokładnie tak i te Ośrodki Doskonalenia Techniki Jazdy to takie właśnie ośrodki doskonalenia pokory.
To taka jeszcze jedna kwestia. W ubiegłym tygodniu była komisja bezpieczeństwa Rady Miasta i tam informacja od poznańskiej drogówki, że w ubiegłym roku w Poznaniu i powiecie poznańskim zatrzymano 700 kierowców za przekroczenie szybkości, to domyślam się, że o te 50 km/h, bo to tak wygląda w przepisach. To są dramatyczne dane. Pan powiedział przed programem, że to jest bardzo dużo, był zaskoczony wysokością tego.
Nie zdawałem sobie sprawy, że w samym tylko mieście i powiecie poznańskim aż tyle praw jazdy policja zatrzymała. To są katastrofalne dane. Mam nadzieję, że ten rok przyniesie całkowitą odmianę i policjanci aż tylu praw jazdy nie zatrzymają, to widać zresztą po poznańskich drogach, że nie przemieszczamy się tak szybko, ale przekroczenie o 50 w obszarze zabudowanym, tam, gdzie jest 50 km/h jedziemy sto, to naprawdę przeraża.
Tam, gdzie 70 jedziemy 120.
To jest przerażające.
To miejmy nadzieję, że rzeczywiście to od czego zaczęliśmy, czyli ta drakońskość kar, wyższe mandaty, ta trzykrotność, sprawi, że nie będzie tylu zatrzymań. Zresztą pokazują to te aplikacje, że im wyższa prędkość, tym większa kara i tym mniej osób przekracza o tyle prędkość, to wynika z tych nowych statystyk.
Ja mam też nadzieję, że to nie dotknie nikogo ze słuchaczy, dlatego że te przepisy nie są tak drastyczne dla państwa, to są przepisy dla tych, którzy są piratami drogowymi i im się po prostu to należy.
To noga z gazu, bezpiecznej jazdy życzymy.