NA ANTENIE: PIERWSZA PLANETA OD SŁOŃCA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Marek Jurek: prezydent Biden pokazał determinację

Publikacja: 22.02.2023 g.09:41  Aktualizacja: 22.02.2023 g.14:42 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Joe Biden wierzy w zwycięstwo Ukrainy. To zdaniem Marka Jurka bardzo ważna deklaracja, która padła w czasie przemówienia prezydenta Stanów Zjednoczonych. Były marszałek Sejmu był gościem Kluczowego Tematu Radia Poznań.
mid-23221537 - Radek Pietruszka - PAP
Fot. Radek Pietruszka (PAP)

Przypomniał słowa Bidena, że każdy centymetr ziemi NATO będzie broniony.

Joe Biden mówił o światowej koalicji od Atlantyku po Pacyfik, dlatego, że wymienił Japonię wśród państw wspierających Ukrainę - co było sygnałem dla Chin. Z kolei Putin mówił o przestrojeniu rosyjskiej gospodarki na współpracę z Chinami i z Indiami. To pokazuje, że w obu tych przemówieniach była mowa, że obie strony są gotowe na długi konflikt. Rosja chce robić takie wrażenie. I, że ważne jest pokazanie uniwersalności tego konfliktu

- mówi Marek Jurek.

Marek Jurek oglądał też przemówienie Putina. Jak zaobserwował, na twarzach deputowanych rosyjskich było widać zmęczenie i znudzenie.

Zapytany, czy przemówienie Bidena było przełomowe, Marek Jurek odpowiedział, że przełomowa jest sama wojna i to, że Europa Środkowa może liczyć na wsparcie USA, a Stany Zjednoczone przekonały się, że kraje tej części Europy są gotowe bronić swojej niepodległości.

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Znalazłem cytat doradcy prezydenta Ukrainy na temat obu przemówień prezydenta Bidena: "Znikający Putin, dominujący Biden. Dwa przemówienia, które postawiły wszystko na swoim miejscu, kłamstwa Putina kontra jasne określenie przez Bidena globalnego stanowiska. Rosja jest skazana na przegraną". Podpisałby się pan pod tym zdaniem?

Marek Jurek: Ono współbrzmi z tym, co prezydent Biden mówił w Kijowie i Warszawie, to było bardzo mocne orędzie - również to w Kijowie, gdzie prezydent Biden mówił, że wierzy w zwycięstwo Ukrainy, że Ukraina będzie prowadzić walkę do samego zwycięstwa. To wszystko wzmocnił w Warszawie deklaracją, że wolność nie jest kwestią walki przez jeden dzień albo przez jeden rok. Ciekawe jest to, że w obu przemówieniach była mowa o globalnym wymiarze konfliktu. Joe Biden mówił o światowej koalicji od Atlantyku po Pacyfik, dlatego, że wymienił Japonię wśród państw wspierających Ukrainę - co było sygnałem dla Chin. Z kolei Putin mówił o przestrojeniu rosyjskiej gospodarki na współpracę z Chinami i z Indiami. To pokazuje, że w obu tych przemówieniach była mowa, że obie strony są gotowe na długi konflikt. Rosja chce robić takie wrażenie. I, że ważne jest pokazanie uniwersalności tego konfliktu.

Czy pan by się pokusił o stwierdzenie, że to rodzaj pełzającej trzeciej wojny światowej?

Putin tym groził, dlatego, że była pogróżka, że jeżeli Ukraina dostanie rakiety dalekiego zasięgu, to również Rosja zwiększy horyzont, na którym broni swoich interesów. To była pogróżka pod adresem NATO, na którą odpowiedzią były słowa Bidena, że każdy centymetr terytorium NATO będzie broniony. I druga rzecz, którą Putin powiedział, że jeżeli zachód chce globalnego konfliktu, to odpowiedź Rosji będzie globalna. To jest takie pozycjonowanie się, pokazywanie determinacji przez USA, sojusz zachodni, Rosję, pozycjonowanie się byś może przed rozmowami, które muszą w pewnym momencie przyjść.

Putin wystawił konkretne sztony na stół, skoro zapowiedział wycofanie się z traktatu dotyczącego kontroli broni atomowej, to jest wejście na kolejny szczebel eskalowania konfliktu.

Prezydent Biden pokazał determinację, że cały wielki sens jego wyjazdu do Kijowa, który w sposób niewątpliwy będzie historyczny. Zdjęcia będą funkcjonowały przez lata, jak zdjęcia koalicji antyhitlerowskiej w czasie II wojny światowej. Polityczny sens wizyty to jest pokazanie determinacji, oczywiście Putin też chce pokazywać determinację, ale rzeczą, którą przeoczyła w ostatnim czasie opinia publiczna, jest ta informacja o chińskich propozycjach pokojowych, których rząd ukraiński nie zignorował, tylko przeciwnie, władze ukraińskie będą to analizować. To, co usłyszeliśmy wczoraj to deklaracja Stanów Zjednoczonych, że są gotowe do długotrwałego wspierania Ukrainy.

Dla pana to konkret? Niektórzy mówią, że trochę było mało konkretów w tym przemówieniu Bidena. Pan wskazuje cały czas bardzo konkretne momenty, w których ten konkret padał.

Konkretów było mało w tym sensie, że, o ile Putin nerwowo reagował na samą możliwość przekazania Ukrainie broni dalekiego zasięgu, która jest potrzebna, żeby utrudniać zaopatrzenie armii rosyjskiej, o tyle tutaj taka deklaracja wczoraj nie padła, być może padnie dzisiaj. Prezydent Biden spotyka się z przedstawicielami Europy Środkowo-Wschodniej.

Bukaresztańska dziewiątka. Dużo też mówi metajęzyk, pewna atmosfera. Pewnie pan oglądał deputowanych rosyjskich, znudzonych ewidentnie. Zupełnie inna atmosfera w Warszawie. To też pewnie coś mówi.

Te zdjęcia robią wrażenie, ale ważne, żeby zauważyć jeden wątek w przemówieniu Putina, który jest bardzo istotny. To jest to wszystko, co mówił, że rodziny żołnierzy, którzy zmarli w czasie operacji specjalnej, rodziny mają obietnicę pomocy. Że każdy inwalida wracający z frontu dostanie opiekuna społecznego. W moim przekonaniu te momenty są sygnałem niezadowolenia społecznego w Rosji. Nie jest takie, jak w 1916 roku...

Rewolucji nie będzie.

Wszyscy byśmy się cieszyli, gdyby społeczeństwo rosyjskie powiedziało - dość tej bezsensownej wojny. Putin mówił o ludziach, którzy wyjeżdżają z Rosji, o rodzinach, którym trzeba pomóc, mówił o żołnierzach, którzy mają prawo czuć się porzuceni. W moim przekonaniu zarówno ten brak reakcji, to zmęczenie wojną, widoczne na twarzach deputowanych i słowa Putina pokazują zmęczenie w społeczeństwie rosyjskim. To kraj oparty o przymus, to że społeczeństwo jest zmęczone, że ludzie się boją brać udziału w tej wojnie, to nie znaczy, że władza nie jest w stanie ich do tego zmusić. To czynnik, który warto zauważyć, skoro Putin na to reaguje.

Tam było odwracanie pojęć, w starym, sowieckim stylu. Agresor, wróg, zamiana tych ról, znamy to z historii. Czy to było tylko dla narodu...

To wkodowane w mentalność grupy rządzącej w Rosji, która jest grupą postsowiecką. Zachód za mało mówi o związku sowieckim, że narody Europy Środkowej mają prawo pamiętać dominację sowiecką i mieć pewność, że nie wróci. Ukraina chce być niepodległym państwem. Co to znaczy, kiedy Ławrow mówi, że nie można zwiększać bezpieczeństwa z jednej strony, kosztem bezpieczeństwa drugiej. To oznacza, że Rosja uważa, że bezpieczeństwo jej sąsiadów jest zagrożeniem dla jej bezpieczeństwa. Że ona nie jest w stanie żyć wokół cieszących się bezpieczeństwem państw. Rosja wtedy jest bezpieczna, kiedy z milczącą aprobatą społeczności międzynarodowej, może najeżdżać sąsiednie państwa. To powrót do doktryny Breżniewa, która obowiązywała w latach 70. i 80. Oni byli wtedy wychowywani, tak rozumieją prawa Rosji. Co oznaczają obrzydliwe aluzje o nazizmie? To oznacza, że Rosja w II wojnie światowej, nabywa prawo do rządzenia krajami sąsiednimi, to są ludzie głęboko uwarunkowani mentalnością sowiecką, dlatego zachód powinien mówić do Rosji, żeby przypomnieć, że związek sowiecki zamordował więcej ludzi, niż Hitler.

Przydałaby się pewnie desowietyzacja Rosji. Mark Brzeziński powiedział, że to przełomowa chwila. Pańskim zdaniem to przełom?

Momentem przełomowym jest wojna, kiedy okazało się, że Europa Środkowa może liczyć na zaangażowanie USA, a Stany mogą liczyć na to, że kraje tej części Europy są gotowe bronić swojej niepodległości. Przełomowe jest to, że w ciągu 72 godzin Kijów nie upadł. Natomiast przełomowego momentu w wojnie dzisiaj nie ma.

Zobaczymy co przyniesie kolejne spotkanie - Bukaresztańskiej Dziewiątki.

https://radiopoznan.fm/n/Tu1Ijk
KOMENTARZE 0