NA ANTENIE: Krolewski wieczor/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Poznaniak nuncjuszem na Madagaskarze. "Staram się zawsze, żeby Eucharystia była w centrum mojego życia"

Publikacja: 03.11.2022 g.10:23  Aktualizacja: 03.11.2022 g.13:31
Poznań
Arcybiskup Tomasz Grysa 1 listopada odebrał święcenia arcybiskupie. Jako motto do dalszej posługi wybrał cytat świętego Tomasza z Akwinu: „Adoruję pobożnie skryte Bóstwo twe”.
Jakub Kaczmarczyk - PAP
Arcybiskup Tomasz Grysa (P) na uroczystości swojej sakry biskupiej w Bazylice Katedralnej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Poznaniu / Fot. PAP

„To program mojego życia” – tłumaczył na antenie Radia Poznań abp Tomasz Grysa.

Bardzo staram się o to, żeby był ten czas osobistej modlitwy, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, bo to jest ta prawdziwa i rzeczywista obecność Chrystusa. W ten sposób jest on zawsze z nami i jak każdy kapłan odmawiając brewiarz mam ten czas zarezerwowany dla Pana Boga, na różaniec czy modlitwę, ale być przed nim, sam na sam, przed Chrystusem, Najświętszym Sakramentem, jest to coś potrzebnego każdemu kapłanowi, biskupowi, a także każdemu chrześcijaninowi. Myślę, że z tego właśnie płynie prawdziwa siła odnowy Kościoła

- mówi duchowny.

Poznański ksiądz odebrał sakrę arcybiskupią od sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej – kardynała Pietro Parolina.

Dla mnie to był moment wyciszenia, uspokojenia emocji

– tak arcybiskup wspomniał moment, kiedy leżał na podłodze krzyżem. Duchowny czuł też wsparcie całego poznańskiego Kościoła.

Nowy nuncjusz to doświadczony watykański dyplomata. Posługę pełnił między innymi w Rosji, Nepalu, Indiach, Brazylii, Jerozolimie czy przy ONZ.

Poniżej cała rozmowa:

Roman Wawrzyniak: 1 listopada 1946 roku święcenia kapłańskie w Krakowie przyjmował młody ksiądz Karol Wojtyła z Wadowic. Dokładnie po 76 latach inny ksiądz przyjmuje sakrę arcybiskupią w Poznaniu. Ponoć nie ma przypadków.

Arcybiskup Tomasz Grysa: To jest zrządzenie opatrzności, przede wszystkim związane z kalendarzem księdza kardynała Parolina, który mnie wyświęcił, ale jest mi oczywiście ogromnie miło i czuję się bardzo związany z tą datą, z tego względu, że sama postać świętego Jana Pawła II jest mi bardzo bliska. Poznałem go osobiście, jak wielu Polaków i ludzi na świecie, i jakoś to dziedzictwo w sobie noszę.

Przyglądałem się wyjątkowej uroczystości w poznańskiej katedrze i chyba najbardziej poruszający był moment, kiedy ksiądz leżał krzyżem na podłodze, dokładnie tak samo, jak zapewne wtedy, kiedy przyjmował ksiądz święcenia kapłańskie, w tym samym miejscu w maju 1995 roku z rąk arcybiskupa Jerzego Stroby, ale chciałem zapytać, co po tylu latach ksiądz arcybiskup poczuł. Co wtedy się myśli?

To jest taki moment podczas święceń, kiedy nikt już nie widzi twarzy kandydata do święceń, i w związku z tym jest się bardzo szczerym wobec pana Boga. I dla mnie to był moment wyciszenia, uspokojenia emocji, bo jak wchodziłem do katedry po raz trzeci, po święceniach diakonatu i prezbiteratu, to zdałem sobie sprawę, jak wielkie jest to wyróżnienie i szczęście, że mogę przyjmować święcenie w trzecim stopniu. Różnica była taka, że wtedy leżeliśmy wszyscy, tam nas było wielu, a teraz byłem sam. Ta świadomość, że modli się za mnie cały Kościół poznański, koledzy kursowi, czyli księża z rocznika moich święceń, była dla mnie wielkim umocnieniem. Także świadomość w dniu Wszystkich Świętych, że wszyscy święci też są ze mną, bardzo mi pomogła i mnie wsparła.

Ile czasu dziennie poświęca ksiądz arcybiskup na modlitwę? Pytam w nawiązaniu do słów przyjętych za świętym Tomaszem z Akwinu na kolejny odcinek posługi, czyli „Adoruję pobożnie skryte Bóstwo twe”.

Nigdy nie liczyłem tego w minutach. Natomiast bardzo staram się o to, żeby był ten czas osobistej modlitwy, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, bo to jest ta prawdziwa i rzeczywista obecność Chrystusa. W ten sposób jest On zawsze z nami i jak każdy kapłan odmawiając brewiarz mam ten czas zarezerwowany dla Pana Boga, na różaniec czy modlitwę, ale być przed nim, sam na sam, przed Chrystusem, Najświętszym Sakramentem, jest to coś potrzebnego każdemu kapłanowi, biskupowi, a także każdemu chrześcijaninowi. Myślę, że z tego właśnie płynie prawdziwa siła odnowy Kościoła.

Dlatego te słowa i święty Tomasz?

Tak. Jest to też mój patron. W związku z tym w jakiś naturalny sposób przyszły mi one do głowy. Ale jest to też program mojego życia. Nie ukrywam, że staram się zawsze zwracać uwagę na to, żeby Eucharystia była w centrum mojego życia i nie wyobrażam sobie, żeby moje życie kapłańskie czy biskupie mogło iść dalej bez tego centralnego elementu.

Jak prześledzi się historię posługi księdza i zadania powierzane przez Watykan, to musi budzić respekt i szacunek. Wspomnę chociażby o Rosji, Nepalu, Indiach, Belgii, Meksyku, Brazylii, Jerozolimie czy Nowym Jorku i ONZ. Które z tych miejsc kosztowały księdza najwięcej?

One się dosyć różniły, zwłaszcza w Jerozolimie i Nowym Jorku. Poprzednie w jakiś sposób były kontynuacją tego, co nauczyłem się na pierwszych placówkach i nuncjaturach. Główne zadanie personelu dyplomatycznego polega na tym, żeby zachować dobre kontakty z przedstawicielami władzy świeckiej, ale także na dbaniu o sprawy Kościoła w danym państwie. Im więcej diecezji, biskupów i duchowieństwa, tym więcej jest pracy, więc to było ciągłe zwiększanie potencjału. Ale w Nowym Jorku specyfika pracy była inna. Tam byłem przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Musiałem skupić się na pracy bez elementu kościelnego i za to musiałem poświęcać wiele czasu dyplomatom oraz dostosować się do kalendarza ONZ. To nie jest tak, że w normalnej nuncjaturze, że można było samemu plan dnia układać, tylko trzeba było być na określoną godzinę i to przygotowanym w ONZ. A w Jerozolimie specyfika była zupełnie inna, to miejsce, gdzie są bardzo duże napięcia polityczne i z tym trzeba było sobie radzić, włożyć wkład w rozładowywanie napięć, a z drugiej strony mieć kontakt z pielgrzymami, możliwość bycia w miejscach świętych i modlitwy w tych miejscach były dla mnie wielką pociechą.

ONZ to zapewne było wyzwanie od strony kapłańskiej? Księża żyją według jakiegoś porządku, Eucharystii i całego dnia, a tutaj trzeba było się dostosować, ja nie mówię już o kalendarzu liturgicznym.

Poranny rytm zachowaliśmy nienaruszony, zawsze była poranna msza święta i potem nasze spotkanie w stałej misji. Później w ciągu dnia rozchodziliśmy się na wspólne spotkania i negocjacje, różnego rodzaju konferencje i każdy wracał o innej porze, nie mieliśmy już wspólnych kolacji, tak jak bywa w nuncjaturach, tylko trzeba było sobie radzić. Ale żeby nie zatracić się w tym świecie, starałem się zawsze wyjeżdżać na weekendy do parafii polsko-amerykańskiej w Newark, żeby tam zaznać takiego życia parafialnego, jakie każdy ksiądz powinien czy pragnie zaznać. To dawało mi oparcie i odskok od tego zwariowanego młynu.

Czy w tym czasie zapadały podczas prac księdza arcybiskupa ważkie decyzje, które będzie ksiądz na długo pamiętał?

Przede wszystkim zajmowałem się wtedy sektorem praw człowieka i zrównoważonego rozwoju. I w tym sensie było wiele dyskusji czy negocjacji, w których my jako delegacja Stolicy Apostolskiej braliśmy czynny udział, a chodziło przede wszystkim o promocję rodziny, obronę życia, o to, żeby nie zniekształcać praw człowieka. I w ONZ to się udawało dosyć dobrze, dlatego, że większość krajów, kiedy podejmowaliśmy te tematy, popierała nas. Kraje o bardzo ostrym nastawieniu liberalnym są tam w mniejszości i zwłaszcza z rezolucji, które miały na cel pomoc innym krajom, a próbowano przemycić tam takie treści, to udawało się je wykreślać, żeby pomoc finansowa nie była uwarunkowana przyjęciem pewnych wskazań do legislacji konkretnych państw.

Nie mogę nie zapytać o to – jak ksiądz dzisiaj słyszy, że aborcja miałaby być prawem człowieka, to co ksiądz myśli?

To jest właśnie klasyczny przykład zniekształcenia Karty czy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, dlatego, że podstawowym prawem człowieka jest prawo do życia i ono jest nadrzędnym wobec jakiegokolwiek innego życzenia czy pragnienia jakie osoba może mieć i nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego rodzaju działań i aspiracji, ponieważ uderzają one wprost w to, co jest najistotniejsze, godność człowieka i jego podstawowe prawo do życia.

Przed księdzem nowe wyzwanie – Madagaskar. Nie pytam, dlaczego akurat tam, bo to jest pewnie decyzja papieża Franciszka. Czy ksiądz arcybiskup był tam już wcześniej i zdążył poznać to miejsce i ludzi?

Nie byłem nigdy na Madagaskarze, ale ludzi miałem okazję poznać, dlatego, że jadąc z Jerozolimy do Poznania zatrzymałem się na trzy dni w Rzymie i w tym czasie byli w Rzymie wszyscy biskupi Madagaskaru na wizycie ad limina, dlatego miałem od razu spotkanie z całym Episkopatem Madagaskaru. Niektórzy z nich przyjechali na moje święcenia, byli też na nich obecni klerycy malgascy od misjonarzy Świętej Rodziny. I w tym sensie pierwszy kontakt mam już za sobą, ale oczywiście muszę się jeszcze wiele nauczyć i poznać.

Czy to też nauka kolejnego języka? Ksiądz arcybiskup mówi już po angielsku, francusku, włosku, portugalsku, rosyjsku i hiszpańsku, chociaż tam obowiązuje malgaski i bodajże też francuski.

Mam dobrą wolę nauczyć się malgaskiego. Zobaczymy, co z tego będzie.

Z takim doświadczeniem pewnie nie będzie problemu. Chciałem też porozmawiać o sprawie Kościoła katolickiego z perspektywy światowego dyplomaty i zapytać o dziedzictwo Jana Pawła II, które dla większości katolików w Polsce stanowi wciąż największy autorytet, który cementuje całą wspólnotę, ale jest też całe nowe pokolenie, dla którego nasz święty papież jest postacią historyczną, a ostatnio atakowaną przez lewicowo-liberalne media czy też wyśmiewaną w internetowych memach. Jak ksiądz arcybiskup to skomentuje?

To jest głębszy problem. Papież Jan Paweł II podjął trzy niezmiernie ważne tematy dla świata i społeczeństwa. Po pierwsze to była promocja rodziny, on był bardzo zdecydowany do tego, żeby bronić małżeństwa i rodziny, i wspierać na wszelki sposób. Temu poświęcił swoją adhortację Familiaris consortio. A jest to jeden z tematów, który dzisiaj jest krytykowany, obraz rodziny staje się czymś niewygodnym, niektóre państwa starają się wprowadzać takie pojęcia jak „różne formy rodziny”, tak jakby była możliwa inna forma, która jest płodna, która jest w stanie zrodzić dzieci, niż małżeństwo między mężczyzną a kobietą. To jest jeden temat. Drugi temat, równie kontrowersyjny dzisiaj, to obrona życia. Ojciec święty Jan Paweł II był pod tym względem niezwykle jasny i zasadniczy, wyraźnie mówił, że trzeba bronić każdego życia i na każdym etapie, a zwłaszcza życia dziecka nienarodzonego i życia ludzi starszych. To jest w tej chwili też temat bardzo dyskutowany i uwaga jest skupiona bardzo na temacie aborcji, eutanazji i stąd nauczanie Jana Pawła II jest niewygodne. A trzeci temat to temat młodzieży. Papież bardzo odważnie wyszedł do młodych i odniósł w tym wielki sukces. Kościół Jana Pawła II to był w dużej mierze Kościół młodych. A teraz młodych próbuje przejąć nowy prąd ideologiczny, odciągnąć od Kościoła i w związku z tym próbuje się atakować Jana Pawła II, który do niedawna był autorytetem wśród młodzieży.

W Kościele powszechnym mamy zaś stanowisko biskupów Flandrii, którzy wspólnie przygotowali i ogłosili liturgiczny obrzęd błogosławienia par jednopłciowych w kościołach. Na razie nie spotkało się to chyba z żadną reakcją ze strony Stolicy Apostolskiej. Co to oznacza?

Samo stanowisko biskupów flandryjskich jest zdumiewające. Dlatego, że nie można błogosławić do grzechu, być może brak reakcji Stolicy Apostolskiej oznacza, że to jest zbyt oczywiste, żeby trzeba było mówić o tym wprost. Nie ma czegoś takiego jak inne prawa dla osób homoseksualnych, a inne dla heteroseksualnych. Wszyscy są takimi samymi dziećmi Bożymi, wszyscy mają takie same prawa, ale nikt nie ma ekstra praw, które czyniłyby ich w jakiś sposób wyjątkowymi i pozwalały na szczególne błogosławieństwa.

Ksiądz arcybiskup mówił o tym w 2020 roku w wywiadzie dla Przewodnika Katolickiego. Na koniec proszę o krótką odpowiedź – jak ksiądz arcybiskup ocenia kondycję Kościoła katolickiego w Polsce? Czy pójdzie on śladem Irlandii?

Mam nadzieję, że nie. Jest bardzo wiele środowisk, które są szczerze zaangażowane w życie Kościoła, jest wciąż wiele ludzi, którzy wierzą, przyjmują sakramenty i się spowiadają, i w tym widzę dużo nadziei, chociaż jestem też świadomy wyzwań, które stoją przed Kościołem. Wyzwania są wielkie, ale większy do nich jest Ten, który powstał ze zmarłych i nas wzywa do tego, żeby w nim pokładać nadzieję.

https://radiopoznan.fm/n/qFDaOD
KOMENTARZE 0