Nie ma lepszego momentu na rynkowy debiut. Szczególnie 18 kwietnia, kiedy przypada umowna data koronacji pierwszego króla Polski. Dlaczego umowna? Sięgnijmy do wspomnianej książki "Co się wydarzyło w 1025 roku?" autorstwa mediewisty prof. Przemysława Urbańczyka:
O dziwo, zachowana tradycja nie przechowała nawet dokładnej daty tego ważnego wydarzenia. (…) Obecnie narzuca się podejrzenie, że wybrano 18 kwietnia, bo wtedy przypadła Wielkanoc, której symbolika nadałaby uroczystości pożądanego wymiaru sakralnego.
Wiemy jedynie, że musiało do niej dojść przed 17 czerwca 1025 roku, czyli datą śmierci Bolesława Chrobrego.
Autor w systematyczny sposób scala wszystkie główne elementy, które składają się na kluczowy moment polskiej historii. Świetnie rysuje szerszy kontekst – skomplikowany układ sił w ówczesnej Europie, nieoczywistą sieć sojuszy, monarchicznych przetasowań w kluczowych stolicach czy stosunków z Kościołem (zwłaszcza z papiestwem!).
Fascynująca jest zwłaszcza wieloletnia polityczna gra, którą Bolesław prowadzi z cesarstwem niemieckim. Bardzo długa droga do koronacji rozpoczyna się już w 1000 roku od Zjazdu Gnieźnieńskiego i gestów cesarza Ottona III. Prof. Urbańczyk przywołuje tu opinie także części tych historyków, którzy uważają, że już wtedy doszło do nieformalnego podniesienia Bolesława do rangi królewskiej. Na symboliczne i oficjalne potwierdzenie tego faktu, trzeba było jednak poczekać długie 25 lat. Długowieczny jak na owe czasy Piast poświęcił je na budowę militarnej i gospodarczej siły państwa, ale równie wiele energii przeznaczył na dyplomatyczne manewry i obstawianie potencjalnych sojuszy i sojuszników - nie zawsze udanych.
Bo i obraz samego Chrobrego w książce nie jest – bo nie może być - jednoznaczny, a na pewno daleki od idealizacji dokonanej przez Galla Anonima. W "Co się wydarzyło w 1025 roku?" znajdziemy zarówno sporo wybitnych strategicznych posunięć przyszłego króla, jak i kosztownych błędów. Ostatecznie jednak to Bolesław wychodzi zwycięsko z wieloletniej "Gry o tron" i słusznie zostaje zapisany w kronikach z przydomkiem "Wielki". Prof. Przemysław Urbańczyk robi to w jeszcze inny sposób: Stawia Chrobrego na równi z innym wybitnym przywódcą tamtej epoki: bizantyjskim cesarzem Bazylim II Bułgarobójcą.