NA ANTENIE: W sportowym rytmie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Natura chwili, czyli 25 lat z fotografią Roberta Woźniaka

Publikacja: 12.09.2024 g.08:57  Aktualizacja: 12.09.2024 g.09:03
„Natura chwili” to wystawa fotograficzna wieńcząca 25 lat pracy twórczej Roberta Woźniaka – poznańskiego fotoreportera i fotoedytora, pracującego w „Głosie Wielkopolskim”, współpracującego z „Przewodnikiem Katolickim” oraz Polską Agencją Fotografów „Forum” i Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich.
Natura chwili, czyli 25 lat z fotografią Roberta Woźniaka - Organizator
Fot. Organizator

W tym czasie wykonał tysiące zdjęć, które mają ogromną wartość dokumentacyjną i artystyczną. Od 2020 roku związany jest także z Akademią Lubrańskiego w Poznaniu, dokumentuje i uwiecznia organizowane w tym miejscu wystawy, koncerty, spotkania, wszelkie artystyczne, edukacyjne oraz ekologiczne wydarzenia.

Prezentowane na wystawie prace z dziedziny dokumentu, reportażu, portretu, pejzażu, eksperymentu zatrzymują w czasie nade wszystko klimat, wydarzenia i zabytki Poznania, pejzaże wielkopolskiej ziemi, niemniej na ekspozycji znajdziemy także zdjęcia wykonane nad jeziorami Wdzydze, Deczno, w Parkach Krajobrazowych: Nadwiślańskim i Słowińskim, zdjęcia z Jerozolimy czy Watykanu, zbocza Etny czy lodowca w Alpach.

Znakomity zmysł obserwacji Autora pozwala mu kreować obrazy naturalne, spontaniczne, prawdziwe, dotknąć wydarzeń oraz okoliczności ulotnych, umykających mniej uważnemu i wrażliwemu oku. Efektem są prace pełne pasji, niezwykłej ekspresji i głębi, z drugim i trzecim dnem, zauważalnym dla wnikliwych obserwatorów. Fotografie Roberta Woźniaka są też najlepszym dowodem na prawdziwość powiedzenia: „Jedno zdjęcie znaczy więcej niż tysiąc słów”.

W uzasadnieniu nagrody przyznanej Robertowi Woźniakowi przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich możemy przeczytać, że otrzymał ją: „za przepiękne artystycznie i wzruszające zdjęcia z takich miejsc, gdzie trudno o piękno, jak więzienie czy posługa wśród bezdomnych. Taka fotografia porusza każdego wrażliwego człowieka, każe postawić pytanie: kim jestem? dokąd zmierzam i w jaki sposób chcę tam dotrzeć? Czyli zmusza do odpowiedzi na te najbardziej egzystencjalne pytania”.

Robert Woźniak jest laureatem wielu nagród w konkursach fotograficznych, między innymi Grand Press Photo (2019), Awards35 (2020), Wielkopolska Press Photo (2020, 2021), w 2024 roku otrzymał także Nagrodę Specjalną SDP. Jego zdjęcia można znaleźć w licznych czasopismach: przykuwają wzrok odbiorcy jakością, precyzją, umiejętnością zatrzymania w kadrze jednej wyjątkowej chwili, ale także – a może przede wszystkim – wrażliwością autora i jego wyjątkowym darem obserwacji otaczającego świata.

Wystawę można oglądać do 24.10.2024r. w Galerii Sztuki Akademii Lubrańskiego (Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu).


383 zdjęcia dziennie

Fotoreporter musi mieć głowę na karku – bo to w niej powstają zdjęcia. Aparat? Oczywiście, bo to on, jak mówi Robert, jest przekaźnikiem. Pozwala utrwalić chwilę, powiedzieć zdjęciem więcej niż 1000 słów, jak mówi porzekadło. I musi mieć fotoreporter dobre buty. Te na nogach, a najlepiej jeszcze drugie, w bagażniku samochodu. Ale to wie ktoś, kto już miliony razy nacisnął spust migawki.

Urodził się 5 minut przed przemówieniami, w święto pracy roku 1977. I wcale nie chciał być od początku fotoreporterem. Pierwszymi jego aparatami były Zorka i Zenit. Za własne pieniądze kupił sobie lata później aparat kompaktowy. Ten trafił w obce ręce, gdy sprawił sobie swoją pierwszą lustrzankę. Minoltę. Z czasów aparatów analogowych – kiedy każdą klatkę, ze względu na jej koszt, szanowało się o wiele bardziej – zostało mu 539 negatywów po 36 klatek każdy. Razem 19 404 zdjęcia. Plus po dziadku jakieś 400 negatywów różnej długości.

A potem nastała fotografia cyfrowa. A w niej fotografa i fotoreportera krępują już tylko pojemność karty pamięci i baterii. Efekt? – Na 13 dyskach mam 2 193 749 zdjęć, pomijając te wyrzucone podczas selekcji, czyli jakieś 30 procent. Na płytach DVD – jeszcze około 380 tys. zdjęć – liczy Robert.

Lekko licząc: zrobił w życiu 3,5 miliona zdjęć. Średnio na każdy dzień z tych 25 lat – 383 klatki.

Jest przedstawicielem wymierającego gatunku dziennikarzy. Bo fotoreporterem nie da się być zza biurka. Nie da się po zdjęcia wysłać maila, poprosić o nie telefonem. Podczas gdy mediaworkerzy, schowani za swoimi monitorami, powielają informacje, które ktoś już zdobył, po raz tysięczny przetwarzają to, co już przetworzone, fotoreporterzy muszą być na miejscu. Poznają ludzi, muszą być przy nich, podać im rękę, spojrzeć w twarz. Nie można zdalnie. Nie można poprosić pożaru, aby poczekał do rana, prezydent potknie się tylko raz, a piłkarz nie powtórzy spektakularnego gola. Fotografia to wielkie wyczekiwanie z aparatem w ręku. Na kadr, który już się widzi w głowie, a który, być może, nigdy nie nadejdzie. Albo nadejdzie jeszcze lepszy.

Fotoreporterzy taszczą sprzęt wszędzie. W góry, nad morze, w miasto, na wieś, na święto i na wojnę. Elementem ich bagażu podręcznego jest aparat i obiektyw. Lub obiektywy. Lub, coraz częściej, telefon. Robert prawie cały zapis remontu poznańskiego Starego Rynku robił smartfonem, który przydał się też w czasie niespokojnej fotograficznej podróży po atakowanym właśnie Izraelu.

Dwa razy w życiu zostawiłem aparat w domu, bo stwierdziłem, że nie ma go co brać. A wtedy działo się coś na niebie. Nie mam tych zdjęć i żałuję. Od tego czasu zawsze mam aparat przy sobie – mówi Robert Woźniak.

Oto fotoreporter. W wygodnych, zdartych butach. 25 lat w zawodzie. 383 zdjęcia dziennie. Wliczając święta i niedziele.

https://radiopoznan.fm/n/7XFeWA
KOMENTARZE 0

SERWIS INFORMACYJNY


GODZINY: 15:00 16:00 17:00 18:00 19:00

@TWITTER