NA ANTENIE: Kalejdoskop Wielkopolski
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W klubie złamanych serc - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 22.03.2024 g.13:01  Aktualizacja: 22.03.2024 g.11:20 Ryszard Gloger
Poznań
Blues z samej swojej istoty jest muzyką, w której podmiot liryczny poddaje wiwisekcji własny stan psychofizyczny, analizuje przeszłość, zwierza się z skrywanych doświadczeń i upublicznia głębokie pokłady emocji.
Walter Trout „Broken” - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Ten paranaukowy wstęp przychodzi do głowy, gdy wiemy dużo o artyście, o jego skomplikowanych losach życiowych i zestawiamy to z tytułem płyty. Walter Trout nie należy do ludzi, których życie rozpieszczało. Za fasadą sukcesów kryje się człowiek wiele razy stojący na krawędzi. Przez pół wieku kariery i pokonywania rozmaitych zakrętów, gitarzysta miał okazję otworzyć się przed słuchaczem, w napisanych utworach i nagrywanych na kilkudziesięciu płytach.

Walter Trout dokonuje rozliczeń z życiem w sposób wiarygodny i atrakcyjny. Ma odpowiednie narzędzia, żeby to robić, śpiewa z uczuciem, wypełnia swoje utwory szczerymi tekstami i efektownie ubiera nagrania w soczyste dźwięki wygrywane na gitarze. Nowa płyta Waltera Trouta nosi tytuł „Broken” (Załamany), co lapidarnie opisuje podstawowy przekaz artysty. A tym razem artysta przyznaje, że bardzo łatwo jest poczuć się załamanym, to przecież kwestia osobistej wrażliwości. Gdy jednak ciężar wielu doświadczeń i życiowych egzaminów przygniata, załamanie ma inny ciężar gatunkowy i znaczy o wiele więcej.

Płytę Waltera Trouta złożoną z 12 utworów, otwiera tytułowa bluesowa ballada „Broken”, wykonana w duecie z wokalistką Beth Hart. Jej śpiew dodaje dosadności i dramatyzmu utworowi. Wprowadzenie w klimat płyty jest więc mocne i dalekie od przymilania się odbiorcy. Początek jest także bardzo nietypowy, bo Walter Trout snuje swoją opowieść właściwie o miłości, o wyzwaniach jakie wielkie uczucie rodzi, o kruchości związku, o występujących po drodze zaskoczeniach i bólu rozstania. W utworze „Turn And Walk Away” Trout śpiewa jak trudne bywa pożegnanie. W następnym nagraniu „Courage In The Dark” pokazuje inny aspekt związku uczuciowego, kiedy miłości towarzyszy lęk i niepokój o przyszłość.

Wgryzanie się w teksty utworów, może prowadzić do przekonania, że Walter Trout bez zahamowań opisuje intymny świat, trochę łzawy, melancholijny, wręcz niemęski. Pewnie mogło by tak być, gdyby nie różnorodna oprawa muzyczna, zmienna rytmika utworów, łagodny lub agresywny klimat kolejnych nagrań. Pod tym względem gitarzysta postarał się o wielką rozmaitość, obok ballad i melodyjnych piosenek, atakuje odbiorcę płyty silnym brzmieniem blues-rocka, a nawet akordami gitary rodem z metalowego poletka. Do tej kategorii zaliczyć można nagranie „I’ve Had Enough”, z gościnnym udziałem wokalisty zespołu Twisted Sister, Dee Snidera. Równie wystrzałowy jest kawałek „Heaven Or Hell” z wsparciem syna Waltera, także gitarzysty Jona Trouta.

Na przeciwległym skrzydle, można umieścić utwory w klasycznym ujęciu bluesa. Najbardziej liryczny w całym zestawie jest jednak utwór instrumentalny „Love Of My Life”, przepiękne wyznanie miłości dla tej jednej, jedynej kobiety, ze śpiewającą melodię gitarą Waltera Trouta. W spokojnej, melodyjnej piosence „I Wanna Stay” muzyk zaskakuje stroną wokalną, śpiewając w wysokich partiach skali. Chyba nigdy dotąd nie słyszeliśmy Trouta w takim rejestrze.

Płyta jest ciekawa również dlatego, że gra gitarzysty jest wyeksponowana z dużym umiarem i wkomponowana w bogatszą fakturę instrumentów klawiszowych. Od strony produkcyjnej czuć rękę fachowca Erica Corne’a, który uwydatnił plastyczne plany dźwiękowe, dorzucił partie męskich głosów w chórkach lub skontrował ostre tony gitary solowej z brzmieniem gitary akustycznej. Chociaż w kilku utworach Walter Trout gra także na harmonijce, w kompozycji „Bleed” pojawia się solo na tym instrumencie Willa Wilde’a.

Płyta „Broken” jest swego rodzaju odkryciem innego oblicza artysty, którego dobrze znamy z kilkudziesięciu płyt wypełnionych intensywną aktywnością gitary i równie ognistych koncertów. Tym razem Walter Trout jest jednocześnie wierny bluesowi, zadziorny i spontaniczny, a zarazem zniewalająco uczuciowy. Paradoksalnie ta płyta o załamaniach serca wywołuje na koniec przede wszystkim uczucie zachwytu dla sztuki samego artysty.

https://radiopoznan.fm/n/G558ER
KOMENTARZE 0