Zazwyczaj mówimy o tym gdzie jeszcze mogłyby się pojawić kamery, kto powinien obserwować to, co się dzieje na monitorach podglądu, zastanawiamy się czy monitoring jest skuteczny. Czy kamery miejskiego monitoringu powinny być dalej montowane? Czy rzeczywiście powinny być zawieszone wszędzie? Czy może czujecie Państwo już przesyt, patrząc na to ile kamer obserwuje to co się dzieje w mieście? Gdzie są granice monitoringu? Czy dzięki kamerom wzrosło bezpieczeństwo?
Poznań do tej pory zainwestował 20 mln złotych w system monitoringu. 1,5 mln zł kosztuje roczne utrzymanie 35 strażników miejskich, którzy całą dobę obserwują obraz z kamer. Poznań jednak mówi "stop" i hamuje z wydatkami na rozszerzanie systemu monitoringu. Jeszcze w tym roku trochę ich przybędzie. Chociażby 14 wokół Stadionu Miejskiego przy ul. Bułgarskiej i na rondzie Jana Nowaka Jeziorańskiego, na ul. Grunwaldzkiej, Bukowskiej i prawdopodobnie w parku Kasprowicza. Ale po turnieju UEFA Euro 2012 tych inwestycji będzie już zdecydowanie mniej. Tym bardziej, że te najstarsze kamery się już psują i trzeba je wymieniać na nowe. A więc bardziej będzie chodziło o jakość niż o ilość.
Kamery monitoringu to urządzenia, które trzeba wymieniać. Poznań chce teraz postawić na jakość. Hieronim Węclewski, Dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Poznania wyjaśnia, że najstarsze kamery mają już prawie 10 lat - i niestety niektóre już nie działają. Czy kamery rzeczywiście zwiększają bezpieczeństwo? Czy łatwiej łapie się tych, którzy łamią przepisy? Zdaniem rzecznika poznańskiej straży miejskiej Przemysława Piweckiego, dzięki obserwacji obrazu z kamer udaje się zapobiec wielu przestępstwom albo łapie się na gorącym uczynku sprawców. Straż miejska nie może nagrywać dźwięku. Można nagrywać tylko obraz. Nie można też udostępniać zapisu z kamer obywatelom - chyba, że np. jest wypadek - wtedy straż miejska przekazuje plik z obrazem do sądu. - Wykorzystywać zapis z kamer można także przy wykroczeniach i drobnych przestępstwach - mówi zastępca komendanta miejskiego policji w Poznaniu Roman Kuster.
Może kamer więcej nie będzie, ale te które są, mają być lepiej wykorzystywane. W Poznaniu 35 strażników miejskich jest odpowiedzialnych za analizowanie na bieżąco obrazu z 200 kamer. Nie są więc w stanie zauważyć wszystkich zdarzeń. W tym, przypadku człowiekowi może pomóc technika. Takie rozwiązania są w fazie testowej - mówi wiceprezydent Poznania Tomasz Kayser.
Monitoring jest montowany nie tylko w dużych miastach. O czym zapewne wiedzą Nasi Słuchacze także w mniejszych miejscowościach. Czy instalowanie kamer sprawia, że przestępcy migrują, tam gdzie nikt ich nie podpatrzy? Zapytaliśmy o to zastępcę komendanta poznańskiej policji. Z jego słów wynika, że monitoring, owszem, bywa skuteczny, ale trzeba sobie zdać sprawę, że nie jest lekiem na całe zło. Nic nie zastąpi zawsze skutecznych patroli policyjnych i obywatelskiej postawy mieszkańców, czyli zgłaszania przestępstw.
A co Państwo sądzą o działaniu kamer monitoringu miejskiego? Czy to narzędzie odstrasza chuliganów i innych przestępców? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.
Otóż: 1) Niektóre kamery to tylko atrapy. 2) Tam gdzie powinny być, ich nie ma. 3) Kamera w necie pokazująca pasy na rynku w Pobiedziskach - odczyt jest tak nieczytelny że nasuwa się pytanie: Czy to jest reklama Pobiedzisk? Ponadto raz, gdy sprawdzono co tam widać a był to słoneczny letni dzień, w necie było widać nagranie z nocy. A podobno jest to "na żywo". Jak to możliwe? 4) Kamery nadzoruje firma sezam która wygrała przetarg, w którym nikt inny nie startował. W warunkach przetargowych była określona ilość i miejsce rozplanowania kamer. Niestety do dziś w pewnych miejscach warunki te nie są spełnione. Np na Targowisku. A przetarg był kilka lat temu. 5) Nie wiemy czy ktoś sprawdza te nagrania bo mimo zajścia i zarejestrowania, to nagrania są niszczone bez podejmowania działań w większości, nie tylko w czasie rzeczywistym ale i po czasie. 6) Brak współpracy między firmą której UMiG Pobiedziska zleca miejski monitoring czyli SEZAMem a policją. Policja może jedynie uprzejmie poprosić o nagranie.
A miasto się chwali że ma monitoring…
Osiedle Kosmonautów – gdzie się człowiek obejrzy, tam kamera. Pomimo tego jednak dopiero po mojej interwencji telefonicznej Straż Miejska przybyła w celu przywołania do porządku młodzież podpalającą drewnianą ławkę. Oczywiście miejsce to było w zasięgu miejskiego monitoringu. Dodam, że zanim udało mi się porozmawiać z właściwą osobą, to musiałem dzwonić pod różne numery (Straż na przemian z Policją). Dano mi do zrozumienia, że mam sobie odpuścić. Wniosek 1: wystarczy zapytać pierwszą osobę czy weźmie na siebie odpowiedzialność jak komuś coś się stanie. I druga sprawa: samochody parkujące na trawnikach oraz w innych miejscach niedozwolonych (np. przy znakach zakazu zatrzymywania się i postoju). Oczywiście 100 m dalej jest parking ogólnodostępny z wolnymi miejscami. Wniosek 2: mieszkańcy Poznania! Czujcie się bezpiecznie, wszędzie jest monitoring. O wydanych na te inwestycje pieniądzach nie wspomnę.
Pozdrawiam serdecznie
Będąc w Wielkiej Brytanii parę razy ostrzegano mnie, żebym nie rzucał kupka po kawie, czy gazety na ziemię, bo mnie kamera zobaczy i dostanę mandat np. kolejnego dnia idąc w tym samym miejscu. Parę razy słyszałem jak z głośnika rozlegał się głos - pan w zielonej kurtce - proszę podnieść śmieci. Albo mówiąc przez megafon jedną panią zawrócili do subwaya, bo zostawiła torbę na siedzeniu - to także wiąże się z zamachami, które u nich były.
A w Poznaniu nigdy nie słyszałem, żeby motorniczy w tramwaju (w którym jest monitoring) powiedział przez mikrofon - pan w zielonej kurtce - proszę nie kopać w siedzenie, proszę nie pić piwa czy proszę nie przyklejać gumy.