Oskarżony dostał rok i trzy miesiące więzienia za wręczenie łapówki dyrektorowi z Ministerstwa Finansów za pozytywne załatwienie sprawy podatkowej. Nawet, jeżeli wyrok się uprawomocni, oskarżony nie pójdzie jednak do więzienia, bo tyle już odsiedział w areszcie.
Sąd nie znalazł dowodów na to, by skazać byłego senatora za nielegalne składowanie odpadów pozwierzęcych, a jeśli chodzi o zarzuty korupcyjne - podważył wiarygodność głównego świadka oskarżenia, byłego doradcy podatkowego Henryka S. Dostało się także prokuraturze.
"Prokurator zatracił dystans do sprawy, dlatego został odsunięty" - przypomniał sędzia Tomasz Borowczak. Z tej części uzasadnienia wyroku najbardziej zadowolona była obrońca oskarżonego adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
To, co mnie najbardziej cieszy, to to, że sąd w taki jednoznaczny sposób ocenił działania prokuratury jako co najmniej nieetyczne. Kontakty prokuratora ze świadkami, głównymi świadkami, z pomawiającym, przeprowadzanie wielogodzinnych maratonów przesłuchań w środku nocy czy wreszcie wręcz pisanie maili do świadków w nocy i wchodzenie z nimi w relacje najdelikatniej mówiąc nieodpowiednie i zbyt bliskie. To są rzeczy, które w państwie praworządnym nie mogą mieć miejsca i dzisiaj jak myślimy o uzasadnieniu wyroku, to przyznam, że to nas najbardziej satysfakcjonuje
- mówiła Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
To był już drugi wyrok Sądu Okręgowego w tej sprawie. W pierwszym w 2013 roku Henryk S. dostał osiem lat więzienia za korupcję. Przez lata część zarzutów się jednak przedawniła i z 21 postawionych przez prokuraturę przy ponownym rozpatrzeniu sprawy zostało sześć. Obrońca oskarżonego adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło jeszcze się zastanawia, czy będzie się odwoływać.
Przy tym rozstrzygnięciu sądu to aż się prosi o wystąpienie do prokuratury o odszkodowanie, bo jak ktoś właściwie jest oskarżany o wszystko, a potem nic się nie utrzymuje, nic i to jest dla mnie takim ewenementem, wyjątkową sytuacją. Teraz oczywiście, że cieszymy się z tego rozstrzygnięcia, ale taka refleksja na temat tego, że trzeba było kilkanaście lat na to czekać, to jest smutną refleksją i w ogóle do czegoś takiego może dochodzić
- mówi adwokat.
Henryk S. nie chciał komentować wyroku. Sąd skazał także księgową Henryka S. Elżbieta N. dostała 5 tysięcy złotych grzywny za pomoc w oszustwie, chodziło o dotację z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Sąd na poczet grzywny zaliczył oskarżonej okres aresztowania i uznał karę za wykonaną.
Wyrok nie jest prawomocny. Śledztwo w tej sprawie prowadziła warszawska prokuratura. Jej przedstawicieli nie było dziś w sądzie. Na ogłoszenie wyroku - ze względów epidemicznych - mogły dziś wejść tylko strony. Pozostałe osoby mogły uczestniczyć w transmisji z ogłoszenia decyzji sądu w innej sali.